Google to firma, która żyje z reklamy. Posiada w końcu jeden z największych wirtualnych rynków w tej branży. Teraz wprowadza nowe zasady korzystania ze swoich usług, które jeszcze bardziej integrują się z naszymi danymi osobowymi, komentarzami i plusikami dawanymi określonym wpisom, miejscom, akcjom. Cały trik ma polegać na tym, że polubione przez nas treści i wystawione opinie, będą wyświetlały się osobom z naszych kręgów oraz rodzinie i znajomym przy reklamach produktów lub usług, które ocenialiśmy. Ma to dwojaki sens, bo nie dość, że oni lub my zobaczymy reklamę jakiegoś produktu, to jeszcze dodatkową zachętą do skorzystania z niego będzie opinia naszych bliskich (lub nas samych).
Rekomendacje społecznościowe będą się wyświetlały osobom z naszych kręgów wszędzie tam, gdzie trafią na dany produkt w Internecie, który my wcześniej zaplusowaliśmy lub oceniliśmy komentarzem. Google podaje przykład restauracji, którą wyszukacie przez jego wyszukiwarkę, gdzie oprócz podstawowych informacji o danym miejscu, pojawi się o nim opinia wystawiona przez np. koleżankę z pracy. O ile ma to sens i jest fajnym rozwiązaniem pod względem praktycznym przy szukaniu fajnej knajpki na wieczór, o tyle jeszcze bardziej będzie przybliżać moim znajomym czy rodzinie aktywności, jakich podejmuję się w Internecie. Kurczę, nie wiem czy mam na to ochotę…
Ale widać, że Google stawia na marketing szeptany i jest to strzał w 10! Przykłady mogą być bardziej prozaiczne – poszliście do kina na dany film, wystawiacie mu opinię w sieci, a Wasz znajomy jeszcze się nie zdecydował czy na niego iść. Widząc Waszą pozytywną lub negatywną opinię podejmuje decyzję o obejrzeniu filmu. Zastanawiam się jednak, jak to się będzie odnosiło do sytuacji, w której dany produkt, usługa, kampania itp. zbierze złe recenzje? Czy wówczas również przy jego reklamie zobaczymy negatywne oceny i komentarze?
W dalszym ciągu Aktualizacja Warunków korzystania z usług, Google przypomina o bezpieczeństwie korzystania z jego dobrodziejstw przez komórkę, sensie podwójnego zabezpieczenia konta, czy że nie należy korzystać z jego aplikacji prowadząc samochód. Jak dla mnie odwracanie kota ogonem. Kluczowe jest to, że gigant z Mountain View jeszcze mocniej integruje swoje usługi z naszymi poczynaniami w Internecie. W prawdzie podkreśla, że to my decydujemy, co udostępnić naszym znajomym, ale ja nie zawsze mam potrzebę dzielenia się ze wszystkimi wszystkim. Po co komu wiedza na jakie filmy chodzę, gdzie jadam obiady i w co lubię się ubrać? Przecież Google Plus zasadza się m.in. na aktywności w kręgach, do których dołączamy przez nasze zainteresowania. Czy wszyscy muszą wiedzieć co mnie akurat zajmuje, zwłaszcza przy personalizowanej reklamie?
Może ktoś mi zarzuci, że wydziwiam, ale wolę mieć dla siebie jakąś przestrzeń w sieci, której nie muszą znać moi znajomi czy rodzina. W końcu Internet daje też namiastkę anonimowości, z którą pomimo wielu swoich aktywności dobrze się czuję. Czy to się teraz zmieni? Na szczęście Google zadbał o przycisk WYŁĄCZENIA tej usługi, jeśli nie chcemy by nasze zdjęcie, opinie i oceny pojawiały się przy reklamach, które oglądają nasi znajomi.
Źródło: Aktualizacja Warunków korzystania z usług, centrum prasowe google