GeeksPhone to ciekawy pomysł na nowe rozdanie na rynku, które moim zdaniem się nie uda. Oczywiście projekt jest bardzo interesujący, dla niektórych osób będzie wręcz rewolucyjny (takim przynajmniej chcieliby widzieć go jego twórcy), ale pomimo ewentualnych zalet, więcej widzę kłopotu z GeeksPhone niż pożytku.
W tym przypadku mamy do czynienia z pomysłem, aby jeden smartfon zawierał dwa systemy operacyjne – bootowalny Android oraz Boot2Gecko (GeeksPhone nie posiada licencji na używanie nazwy Firefox OS, ale to zasadniczo ta sama platforma) od Mozilli. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo fajnie. Pewnie wielu z Was wolałoby wybierać między Windows Phone, a Androidem, ale na początek obecna opcja też nie jest najgorsza. Pytanie tylko po co?
Do czego mi dwa systemy w smartfonie? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że miałbym trzymać część danych na jednej platformnie, a część na drugiej. Zwolennicy pewnie wytkną mi zaraz, że przecież wszystko jest usieciowione, zatem nie ważne z jakiego systemu korzystam. Zgodzę się, pod warunkiem, że mówimy o podstawowych danych do synchronizacji, jak poczta, kontakty itp. Ale już instalowane aplikacje?
W redakcji 90sekund testujemy sporo smartfonów, tabletów, zdarzają się notebooki. W przypadku Androida czy iOS sprawa jest bardzo prosta, wszystko szybko synchronizuje się z naszymi urządzeniami, po wprowadzeniu odpowiednich danych autentykacyjnych. Ale za każdym razem trzeba przecież konfigurować telefon na nowo. Chociażby w systemie od Google ustawiać, czy mają przychodzić raporty po wysłaniu wiadomości SMS lub żeby np. na belce powiadomień, kiedy przyjdzie nowy e-mail pojawiał się przycisk „Usuń” pod podglądem, a nie „Archiwizuj”, czy w Sklepie Play, żeby ten nie aktualizował automatycznie aplikacji itp.
Dalej kłopotliwe jest ułożenie aplikacji na pulpitach, skoro korzysta się z kilkunastu z nich każdego dnia, więc za każdym razem nie jest takie oczywiste jak je rozlokować, bowiem z uwagi na chęć wykorzystania potencjału danego systemu z określoną nakładką, nie zawsze „po drodze” jest ustawianie wszystkiego, tak jak w głównym smartfonie.
Przykłady można by mnożyć, a w takiej sytuacji zupełnie nie widzę powodu, dla którego miałbym się przesiadać z jednego systemu na drugi. Mam wrażenie, że sytuacja jest podobna do tej, gdybyśmy mieli na notebooku czy komputerze stacjonarnym dwa systemy. Nie twierdzę, że nie ma ludzi, którzy na jednej partycji testują Linuxa, a na innej bawią się Windowsem. Ale ja ilekroć stawiałem dwa systemy, tylekroć zaniedbywałem drugą platformę na tyle, że później, kiedy wracałem do układu jednosystemowego i tak musiałem ogarniać porzucony porządek, by się z nim na nowo oswoić.
Właściwie póki co widzę tylko jeden pomysł na dwie platformy w jednym urządzeniu, który może się udać – Chrome OS i Android, które z czasem mogłyby się ze sobą złączyć, ale to opowieść na inny wpis, na innym blogu.
Jeśli natomiast chodzi o GeeksPhone, to jest powód, dla którego bym go kupił. Jestem blogerem technologicznym, który chętnie testowałby na takim urządzeniu nowości systemowe dostarczane wraz z daną wersją FirefoxOS czy Androida (a może kiedyś Windows Phone), jak też aplikacje i dedykowane im rozwiązania. I to wszystko.
Na koniec moja ostatnia wątpliwość, czyli hardware. GeeksPhone nie będzie potworem mocy, ale za to dość przyzwoitym średniakiem, niemniej na mnie nie wywarł piorunującego wrażenia. Na froncie znajdziemy 4,7-calowy ekran z rozdzielczością qHD (960×540 px) – czyli dość przeciętnie… Pamięci RAM jest tylko 1 GB. Na dane przeznaczono 4 GB pamięć EMMC, na szczęście rozszerzalne slotem na karty microSD do 32 GB. Za moc obliczeniową ma odpowiadać dwurdzeniowy procesor Intel Atom Z2560 z zegarem 1,6GHz, a energii dostarczy bateria o pojemności 2000 mAh.
Cena i dostępność urządzenia nie są jeszcze znane.
Źródło, foto: geeksphone, androidauthority