To chyba ten moment, kiedy wreszcie mogę napisać o Samsungu Galaxy S8 bez poczucia, że operuje na taniej sensacji i dziwacznych, wyjętych z kalafiora faktach i teoriach. The Verge, powołując się na materiał z Venture Beat i Evana Blassa, pokazał jak ma wyglądać – wg przecieków – nieoficjalne zdjęcie Samsunga Galaxy S8. Co tu dużo pisać, prezentuje się tak:
This is the Samsung Galaxy S8, launching March 29 https://t.co/lQZ0K0q2MA pic.twitter.com/dlusRMX4YH
— Evan Blass (@evleaks) 26 stycznia 2017
Wzorniczo mamy więc ścieżkę rozpoczętą z serią Galaxy S6 Edge i jej kolejną odsłonę. Dopieszczanie, dopieszczanie i jeszcze raz – dopieszczanie. Nie mam nic przeciwko – ten design jest po prostu świetny i od samego początku jestem jego wielkim entuzjastą. Nie ma obecnie ładniejszych urządzeń mobilnych na rynku, chociaż zdaję sobie sprawę, że pisanie o „ładności” jest w tym kontekście nieco niedopasowane…
W każdym razie dużą rewolucją jest rezygnacja z fizycznego, niezmiennie od lat, umieszczanego przez Samsunga na froncie, pod ekranem, charakterystycznego przycisku Home. Teraz będzie on pojemnościowy. Tak to przynajmniej wstępnie wygląda. Cieszy mnie niezmiernie ta zmiana, bo tego klikającego przycisku najbardziej nie lubiłem. Drugą rzeczą jest fakt, że prawdopodobnie będzie SGS8 większy niż obecne edycje z serii Galaxy S, i ósemka otrzyma ekran o przekątnej 5,8 cala lub 6,2 cala. Stawiałbym raczej na mniejszą wersję, albo przyjął, że jeśli faktycznie nie będzie w tym roku wersji flat, to Samsung odda do dyspozycji dwa warianty urządzenia lub też ten większy wprowadzi kilka miesięcy później do sprzedaży, jak było s SGS6 Edge+.
Najbardziej intrygująca jest jednak informacja, jakoby Galaxy S8 miał mieć wbudowany tryb ala Continuum, znany z flagowych smartfonów Microsoftu. Jest to rozwiązanie, które miałoby zmienić smartfona w przenośny komputer. Nie wiem jeszcze, na jakiej zasadzie będzie to funkcjonować, ale zakładam, że pozwoli wprowadzić serię Galaxy na kolejny poziom, szczególnie celując w biznes. Sam najchętniej miałbym jedno urządzenie, które jest smartfonem i komputerem jednocześnie. Jeśli Samsung wymyślił na to swój pomysł, np. ogłosi współpracę z Remix OS, to ma mnie w kieszeni. Miałby mnie w niej dozgonnie, gdyby SGS8 uruchamiał Chrome OS, ale to już moje bajdurzenie ;).
Wśród tzw. bebchów – niespodzianki nie ma i nie będzie. Przynajmniej na tym etapie. Galaxy S8 zadebiutuje najpewniej ze Snapdragonem 835 oraz w wariancie z rodzimymi procesorami Exynos – i – jak to już miało miejsce wcześniej – dobór układu obliczeniowego zależny będzie od rynku. Oprócz tego 4GB RAM, 64GB ROM, rozdzielczość 2K, USB typu C, aparat tylny 12Mpx z przysłoną f/1.7 (czyli tak, jak obecnie) oraz przedni 8Mpx również z jasnoścą przysłony f/1.7, bateria 3000mAh lub 3500mAh – tutaj istotne jest, który z ewentualnych modeli będzie w sprzedaży (lub obydwa).
Oczywiście w najnowszym flagowcu nie zabraknie czegoś na kształt Siri i Asystenta Google, tak aby można było mieć swoja asystentkę, tyle że od Samsunga na podorędziu. Premiera urządzenia ma się odbyć 29 marca. Tyle faktów z plotek. Jeśli idzie o cenę, to na przykładzie Note’a7 i doskonałej sprzedaży Galaxy S7 można zakładać, że będzie zaporowa.