[showads ad=rek2]
Pisałem ostatnio o nadchodzącym Samsungu Galaxy S7, wspominałem również o LG G5, za którym z wielką ciekawością czekam, ale przy okazji wpisu na temat tegorocznych Nexusów, zacząłem zastanawiać się nad flagowcem od HTC. I jakkolwiek go dzisiaj nie nazwiemy – uznajmy, że roboczo One M10 – to HTC ma ciężkie zadanie przed sobą.
Jak już dobrze wszystkim wiadomo, HTC One M9 nie wywiązał się z nadziei, jakie pokładane były w nim od samego początku. Wystarczył jeden rzut oka by stwierdzi, że to łudząco podobny, lekko odświeżony One M8. Po redakcyjnych testach One M9 okazało się, że model ten jest naprawdę świetny i w mojej opinii (w której nie jestem osamotniony), bardzo niedoceniany. Tak naprawdę ten telefon ma wszystko by być hitem. Rewelacyjne, jeśli nie najlepsze wzornictwo i jakość wykonania, świetnie zoptymalizowany soft, w końcu porządny (normalny) aparat, bez udziwnień w postaci UltraPixel. Zabrakło może kilku elementów, takich jak skaner linii papilarnych, czy innowacji, które wyróżniałyby HTC, ale bez tego wszystkiego da się przeżyć. Nie każdy potrzebuje bajerów, są tacy którzy stawiają na klasyczne rozwiązania i tutaj HTC One M9 sprawdza się bardzo dobrze.
Ale okazuje się, że to wszystko to za mało by sprzedaż mogła napędzić i spowodować odbicie się od dna. HTC jest w dołku od dłuższego czasu i choć pojawiały się małe przebłyski w poszczególnych okresach, to w dalszym ciągu jest bardzo źle. Co w takim razie może zrobić firma, która ma problemy finansowe, dobry produkt, a mimo to nie może się przebić? Dobre pytanie! W HTC również nie potrafią na nie odpowiedzieć. Gdyby tak było, ten tekst byłby o czym innym.
Zawiało trochę pesymizmem, ale w gruncie rzeczy jestem ciekawy, jaki będzie nowy flagowiec HTC? Nie będę pisał o oczekiwaniach, bo tak naprawdę to już M9 je spełniał i nie miałbym nic przeciwko, by korzystać na co dzień z tego telefonu. Tylko, że są jeszcze inni użytkownicy i pytanie, czego możemy się spodziewać? Jedno jest pewne, HTC nie może wypuścić kolejnego „odświeżonego” flagowca. Na takie rzeczy mogą pozwolić sobie najwięksi. W przypadku tajwańskiej firmy, musi to być zmiana konkretna, widoczna gołym okiem zapakowana w ciekawostki, innowacje i dodatki, które przyciągną konsumenta. Nie może również powtórzyć się sytuacja, że po premierze flagowca, firma kilka miesięcy później wypuszcza jego odświeżoną wersję – One M9 Plus. To trochę jak środkowy palec dla tych, którzy wiernie kupili w pierwszym rzucie telefon. Ja bym się przynajmniej tak czuł.
Kolejna kwestia to usystematyzowanie całej rodziny spod znaku ONE. Przede wszystkim pojawiają się głosy, że HTC ma zrezygnować z tej nazwy na rzecz innej. Czy to byłby dobry krok? Z jednej strony szkoda byłoby robić restart, ale być może taka zmiana jest właśnie potrzebna. Ostry kop ze świeżą serią, nowymi pomysłami odcinającymi się od wszystkiego co było wcześniej, a się nie udało. Warunkiem jest tutaj prawdziwa rewolucja, a nie odgrzanie kotleta, nawet jeśli będzie dobrze dopieczony z dwóch stron. W takim przypadku nie ma mowy o wzorowaniu się na modelach M8/M9. W tej sytuacji przydałby się produkt pokroju LG G4 lub V10, które świetnie pokazują, że można na flagowcach ciągle rosnąć i mieć coś do powiedzenia.
Inna kwestia. W ubiegłym roku nie pojawiły się wersje Mini, wersji Max również na próżno szukać. I o ile mniejsza edycja flagowca – z gorszą specyfikacja – niekoniecznie jest pożądana, to od czasów One Max – miałem przyjemność testować tego kolosa – na próżno w świecie HTC szukać większych rozmiarów. Ja chętnie zobaczyłbym, jaki pomysł na phablet mają Tajwańczycy. Lubię duże wyświetlacze, dlatego z mojego punktu widzenia debiut nowej wersji Max byłby bardzo ciekawy. Ta cisza jednak może świadczyć o tym, że HTC jest świadome, z jakimi produktami musiałoby konkurować. Daleko nie szukać – Samsung Galaxy Note 4/5, Edge Plus czy iPhone 6S Plus. Sądzę więc, że HTC albo boi się rywalizacji, albo zwyczajnie nie ma na nią środków.
Trudne zadanie stoi przed producentem. Wraz z kolejnymi premierami flagowców, mówi się, że to lek na kiepską sytuację firmy, że to wręcz ostatnia deska ratunku. Być albo nie być dla HTC, obietnice że teraz będzie już dobrze. Tylko, że zawsze na takich nadziejach się kończy, bo potem jest już jak zawsze – dobry produkt, ale sprzedaż leży. Liczę, że tegoroczny flagowiec udźwignie ten ciężar i sprawi, że HTC wypłynie na powierzchnie i na niej zostanie.
[showads ad=rek2]