Możliwość tworzenia zdjęć czy nawet filmów w 360 stopniach jest w zasięgu ręki każdego z nas. Wystarczy do tego kamera, chociażby taka, jak Samsung Gear 360, czy LG 360 CAM. Rozwiązania stosunkowo tanie, łatwe w użyciu i ogólnodostępne. Nie da się również ukryć, że taki format jest bardzo popularny i pamiętam, że kiedy pierwszy raz mogłem wirtualnie spacerować po różnych miastach korzystając z map Google’a, byłem zachwycony. Facebook chce iść krok… głębiej.
W ubiegłym roku społecznościowy gigant zaprezentował kamerę Surround 360, która tworzyła obraz nie tylko w 360 stopniach, ale także w 3D. Nie była ona na sprzedaż, jednakże teraz stała się podstawą do skonstruowania dwóch innych urządzeń o nazwie – X24 i X6. Jest to nowa generacja produktów, które mają przechwytywać coś, co dotychczas w tego typu obrazach i filmach nie było dostępne, czyli głębię. No dobrze, ale jaka jest różnica?
Przede wszystkim kamery x24 i x6 przechwytują obraz w sześciu stopniach swobody tzw. 6DoF. W zwykłych filmach zarejestrowanych w 360 stopniach możesz rozglądać się we wszystkich kierunkach – prawo, lewo, góra i dół. Tutaj zaś, dodatkowo będzie można wchodzić niejako w głąb obrazu, innymi słowy będzie można poruszać się po wyświetlonym kadrze. W tej chwili może być to trudne do wyobrażenia, ale zamysł jest taki, żeby wirtualny obraz wciągał nas jeszcze bardziej niż dotychczas. Pomimo tego, że obecne produkcje w 360 stopniach prezentują się naprawdę świetnie, to można odnieść czasami wrażenie, że są dość płaskie. Wygląda na to, że czas na podniesienie poprzeczki.
Podobnie, jak rok wcześniej przy okazji Surround 360, Facebook nie planuje komercyjnej sprzedaży urządzeń, ale udostępni plany i oprogramowanie na zasadzie wolnej licencji, wybranym partnerom. A to najpewniej oznacza dalszy rozwój, a także nacisk na tworzenie treści, które później będzie można podziwiać w autorskich goglach VR Facebooka czyli Oculusach.
Trudno mi sobie to wyobrazić, ale wizja podróżowania w głąb wirtualnej rzeczywistości brzmi nie tylko intrygująco co przerażająco. Co prawda aktualnie będzie to odbywać się zapewne w dość ograniczonej formie, ale aż strach pomyśleć, jak będzie to wyglądać za kilka lat. Lepiej też, żeby James Cameron nie zainteresował się bliżej tym projektem, bo wtedy kolejne części Avatara znów zostaną przełożone na kolejne lata. Chociaż możliwość zagłębienia się w świat Pandory, to całkiem łakoma obietnica ;).
Źródło, foto: engadget