Ręka do góry – lub komentarz pod wpisem – kto ma jakieś doświadczenia z budowaniem modeli samolotów? Moje, niewielkie, składają się na jeden studencki projekt UAV i kilka latadeł zbudowanych jako dziecko. Moim największym problemem był (i nadal jest), brak cierpliwości do precyzyjnego wycinania profili skrzydeł i wręg kadłuba. Do projektu studenckiego wykorzystaliśmy przemysłowy ploter laserowy, ale wtedy było to drogie urządzenie. Teraz, mógłbym zrobić coś takiego w domu. Informacje o tej drukarce pojawiła się około miesiąca temu, jednak do tej pory nie miałem okazji jej Tobie przedstawić. Niniejszym – z lekkim spóźnieniem – prezentuję Glowforge, pierwszą laserową drukarkę „prawie” 3D.
Glowforge została nazwaną „pierwszą laserową drukarką 3D”. Urządzenie wygląda jak duża drukarka do papieru, ale zamiast nanosić tusz, wykorzystuje wysokiej mocy laser do cięcia i grawerowania. Jako, że nie mamy tu do czynienia z dodawaniem materiału, nie ma problemu z filamentami czy drogimi materiałami eksploatacyjnymi. Jako materiał do druku może posłużyć drewno, garbowana skóra, szkło, tworzywa sztuczne, czy… czekolada lub nori do zwijania sushi. Producent podaje, jakie materiały można ciąć, a jakie tylko grawerować. Druk 3D jest tu więc trochę na wyrost. Mamy tu do czynienia z cięciem laserowym elementów, które potem można połączyć w przestrzenną bryłę.
[showads ad=rek3]
Innowacyjność polega tu na jednej bardzo istotnej rzeczy, prostocie obsługi. Przemysłowe maszyny do cięcia laserem trzeba zaprogramować – niektóre łatwiej, inne trudniej, ale zawsze jest to element spowalniający pracę przy urządzeniu. Glowforge sprowadza całe programowanie do opcji „point&click”. Włóż materiał do drukarki, nie musisz go nawet dokładnie układać, wybierz wzór, przenieś go na wizerunek materiału i… koniec. Wszystko dzięki kamerom umieszczonym wewnątrz drukarki, które określają położenie materiału. Urządzenie zrobi wszystko samodzielnie, poczynając od doboru mocy lasera po zaprogramowanie ruchów głowicy z laserem. Co do tworzenia samych projektów, to urządzenie współpracuje z Photoshopem i Adobe Ilustratorem oraz popularnymi programami CAD. Ale nie trzeba być artystą lub inżynierem wprawnym w obsłudze skomplikowanych programów. Drukarka pracuje ze zwykłymi przeglądarkami obrazów, a sam interfejs zdaje się przyjazny i bardzo łatwy w obsłudze. Firma udostępnia też bogaty katalog wzorów do wykorzystania. Na materiale promocyjnym widzimy też „odrysowywanie” po rysunku odręcznym. Największą ciekawostką dla mnie jest grawerowanie pokrywy od MacBooka. Pełna personalizacja w zasięgu ręki.
[showads ad=rek1]
Mi jako inżynierowi, brakuje trochę opcji zaawansowanych. Chciałbym mieć możliwość regulacji mocy lasera do chociażby ustawiania głębokości i szerokości cięcia. Mam więc nadzieję, że z czasem pojawi się oprogramowanie – lub jego kod źródłowy – które pozwoli na lekkie skomplikowanie pracy na tym urządzeniu.
[showads ad=rek1]
Glowforge jest wyjątkowy w jeszcze jednym aspekcie. Zasłużył się w historii crowdfundingu jako rekordzista w ilości „jeszcze-nie-wybudowanych-a-już-sprzedanych” egzemplarzy, zarabiając prawie 30 (!) milionów dolarów w 30 dni kampanii. Nic dziwnego, zwłaszcza, że podczas akcji zbierania funduszy drukarka kosztowała ok. 2 tys. dolarów, w porównaniu do ok. 4 tys. za finalny produkt. Jeśli chcesz sprawić sobie prezent na Święta, firma Glowforge nadal zbiera pre-ordery. Jest to spora kwota, tym bardziej na urządzenie „użytkowników domowych i małych biur” ale pamiętaj, że przemysłowe cięcie laserem jest kilkanaście razy droższe.
[showads ad=rek3]