Rynek set-top boxów jest coraz ciaśniejszy. Pełno w nim rozmaitych urządzeń czy to obsługujących Androida, czy gwarantujących streaming usług online – Amazon Fire TV czy Roku. Tym razem, mamy do czynienia z czymś bardziej ekscytującym. Mowa tu o EzeeCube – prawdziwie wielofunkcyjnej kostce. Mocnymi punktami konstrukcji są: automatyczna synchronizacja zawartości na różnych platformach: Android, iOS, Windows, OS X, przyjazny interfejs umożliwiający dostęp do naszych danych z każdego miejsca oraz możliwość poszerzenia o cztery opcjonalne modułu, oczywiście bez żadnych kabli.
Do pudełka będziemy mogli podpiąć: dodatkowy dysk twardy, odtwarzacz Blu-Ray, tuner TV oraz najbardziej wyróżniający się na tle podobnych urządzeń – moduł pozwalający na użycie starych kartridży z konsol SNES (Super Nintendo Entertainment System, czyli następca NESa, znanego w Polsce pod nazwą Pegasus) oraz Sega Mega Drive.
Dla zapalonych graczy, tak jak ja, jest to potencjalnie najciekawsza funkcja. Jednak ciężko mi znaleźć tak naprawdę grupę docelową. Najprawdopodobniej, jeśli zachowaliście te wszystkie stare tytuły, macie również oryginalną konsolę. Z kolei jeśli kartridże dawno sprzedaliście, konsoli też zapewne nie macie. Już nie mówiąc o tym, że prawdziwy retro-gamer akceptuje tylko oryginalny sprzęt, wszak w tym tkwi urok – piksele wielkości pięści i siarczysty obraz. Wiem jak to brzmi, ale naprawdę gwarantuje to solidną wycieczkę w przeszłość i nostalgię.
W wymiarach 140 x 140 x 45mm zawarto procesor dual-core 1GHz Cortex-A9, kość RAMu 1GB DDR3, 4GB pamięć na przechowywanie plików i dysk twardy o pojemności 1TB i 5400 obrotach na minutę. Wszystkie wejścia umiejscowiono z tyłu, a są to: port USB 2.0, jego mniejszy brat coraz popularniejszy w smartfonach i tabletach – MicroUSB, HDMI w wersji 1.4, Optical Audio oraz port Ethernet. Zasilanie oraz przycisk Reset dopełniają całości.
Jeżeli chodzi o komunikację z Internetem czy innymi urządzeniami, tutaj również mamy dużo możliwości. Przede wszystkim, najprawdopodobniej najważniejsze – WiFi w standardzie 802.11n, na paśmie 2,4Ghz. Do tego jest Bluetooth w wersji 3.0, wspomniany wcześniej Ethernet do kablowej komunikacji oraz znalazło się nawet miejsce na odbiornik podczerwieni.
Co ważne, cały projekt jest udostępniany jako open-source, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by po zdobyciu darmowej licencji, samodzielnie projektować nowe moduły. Z pewnością otwarta konstrukcja to plus dający nowe możliwości rozwoju urządzenia. Jeden z architektów, Ashok Jaiswal, spodziewa się coraz to nowych rozszerzeń jak np. ładowarki WiFi QI Wireless. W tej chwili dostępne są trzy z czterech możliwych dodatkowych „klocków” – dysk twardy, moduł do odtwarzania retro gier oraz tuner TV. Wkrótce dostępny będzie również odtwarzacz Blu-Ray.
Jeżeli chodzi o software, EzeeCube proponuje coś podobnego, do tego co pokazał Google na swoim I/O podczas prezentacji Android TV. Mianowicie powiązanie z aplikacją na telefonie – EzeeSync. Na początku rejestrujecie swój numer telefonu jako unikalny kod, dzięki któremu będziecie mieć możliwość do zdalnego dostępu do swoich plików z magicznej kostki. Ułatwi to z pewnością użytkowanie osobom z mniejszą wiedzą techniczną.
Jaiswal stwierdza, że oprogramowanie wymaga jeszcze poprawek, natomiast sam sprzęt jest już gotowy do drogi, to tylko kwestia zebrania funduszy. Jeśli podoba Wam się pomysł i chcielibyście wesprzeć twórców, możecie zrobić to na tej stronie. Dzięki temu otrzymacie możliwość zamówienia produktu w promocyjnej cenie 199 dol. Oficjalna sprzedaż ma rozpocząć się w przyszłym roku i wtedy sprzęt kosztować będzie 299 dol. Wtedy również będzie można kupić moduł do gier za 50 dol.
Na sam koniec muszę trochę jednak pomarudzić. Przede wszystkim na kwotę – 300 dolarów. Jeśli EzeeCube będzie dostępny w Polsce, to wliczając wszystkie możliwe podatki jego cena będzie plasować się pewnie w okolicach 1100zł. Słownie – tysiąc sto złotych za bazę, do której, jeśli chcecie – a w praktyce, na pewno byście chcieli, trzeba dokupować kolejne moduły rozszerzające funkcjonalność. Wyżej napisałem, że otwarta struktura to wartość dodana i z tego się nie wycofuję, jednak mam na uwadze fakt, że jest to miecz obosieczny i może się to odbić czkawką zarówno dla twórców jak i dla graczy.
W tym miejscu przypomina mi się dawna wpadka firmy Pioneer, która w 1993 roku postanowiła zawojować rynek konsol produktem o nazwie Pioneer LaserActive. Nie będą się rozwodził nad samą jakością sprzętu, wystarczy mi pastwienie się nad ceną. Jeżeli narzekacie, że gry i konsole są drogie, co powiecie na koszt podstawowego modelu w wysokości 970 dolarów? Dziś nowe PS4 czy XBO można kupić spokojnie grubo poniżej tej kwoty. Jednak gwoździem do trumny okazały się właśnie moduły. Gdyby zebrać je wszystkie, trzeba by było wydać ponad 1550 dolarów, czyli o wiele więcej niż na podstawowy produkt! A i tak szału nie było…
Pamiętacie może konsolę Sega Genesis? Jeśli nie, zerknijcie na obrazek poniżej. Widzicie na nim oryginalną konsolę oraz dwa rozszerzenia – Sega CD (ten z lekkim ścięciem po prawej) oraz 32X, nazwany kiedyś przez Angry Video Game Nerda „pasożytem”, bo też faktycznie wygląda jak jakiś rodzaj grzyba atakującego naszą konsolę. Nie wygląda to za dobrze, prawda? Okej – design EzeeCube jest 100 razy lepszy, jednak w związku z otwartą strukturą, wyobraziłem sobie rosnącą wieżę modułów w pokoju.
Może moje narzekania są nieco na wyrost, ale jakoś nie wierzę w sukces urządzenia, w którym gdy chce się mieć coś więcej, trzeba dopłacać za kolejne elementy. Od tego są pecety. W przypadku konsol i set-top boxów, zdecydowanie wolę mieć wszystko w jednym niż płacić dodatkowo za coś, co nazwałbym „hardware’owym DLC”. Zobaczymy jaką politykę obiorą twórcy i jeśli nie będą wysuszać naszych portfeli kolejnymi odpowiednikami „zbroi dla konia” (najbardziej wyśmiewane DLC do Obliviona) to może jednak będzie ciekawie? Wszak potencjał mimo moich wątpliwości jest duży i jakoś tak na przekór moim przekonaniom – chcę wierzyć w EzeeCube.
Źródło, foto: engadget, ezeecube, wikipedia sega, wikpedia pioneer