No może poza mną i garstką technologicznych freaków, którzy przyciągnięci nazwiskiem Andy’ego Rubina – twórcy Androida i wieloletniego pracownika Google – chociaż przez chwilę ostrzyli sobie na Essential Phone zęby. Ale, jak widać – jest tak, jak przewidywałem – nie ma wielkiego poruszenia i nie liczyłbym na takowe, chociaż potencjalnie (i paradoksalnie), to ja czuję się odbiorcą tego produktu. I może to zabrzmi przewrotnie, ale po cichu liczę na jako taki sukces Essential Phone, tyle że nie w okolicznościach, jakie mu teraz towarzyszą…
Jak donosi Business Insider – po szumnych zapowiedziach twórcy smartfona, urządzenie wciąż nie trafiło na rynek (miało to nastąpić w miesiąc od rozpoczęcia przyjmownia pre-orderów). Taki poślizg na początku nie jest dobrym sygnałem, któremu dodatkowo rumieńców dodaje fakt, że na Business Insiderowi nie udało się od firmy Essential uzyskać komentarza do sprawy, a przedstawiciel jedynego operatora komórkowego, który zdecydował się dystrybuować Essental Phone w USA, czyli sieci Sprint, odrzekł że smartfona będzie można kupić w tym roku…, ale nie potrafi powiedzieć dokładnie kiedy…
Oczywiście nie piszę tego tekstu, żeby pastwić się nad Rubinem, a tym bardziej dla nabijania klików, tym bardziej, że to taki temat, który – zgodnie z moimi pierwotnymi przewidywaniami – #nikogo. Ale czuję podskórnie, że współczesny kryzys nowych technologii mobilnych to coś więcej niż tylko chwilowy marazm. Że jak dobrze się temu wszystkiemu przyjrzeć, to nawet wiele obiecujący startup z dużym zapleczem know-how, jest na pozycji zerowej na długo przed tym, zanim w ogóle ktokolwiek da mu szansę.
Kiedy popatrzę na ostatnią premierę OnePlus to cóż… Lepiej spuścić na nią zasłonę milczenia… Prawie dwa lata temu z entuzjazmem pisałem o cloud phone, czyli startup-ie od Nextbit – grupy złożonej z niegdysiejszych pracowników Google i HTC. Przygotowali świetne wzorniczo urządzenie o nazwie Robin, z bardzo dobrym hardware, nakierowane na całkowite usieciowienie, z ciągłymi synchronizacjami i trzymaniem wszelkich danych w Chmurze. Dziś – nie widać następcy, a Nextbit został przejęty wraz z zespołem przez gamingowego Razera.
Nie ukrywam, że w pewnym sensie zaczynam podobnie myśleć o Essential Phone. Albo o nim wszyscy zapomną, albo zostanie wchłonięty w coś większego. Oczywiście Andy Rubin będzie się bronił rękami i nogami, ale to ci, którzy wykładają na niego pieniądze, będą mieli większą siłę sprawczą, a należą do nich m.in.: chiński Tencent, Foxconn, Redpoint, Altimeter Capital etc. W pewnym sensie można więc podążać za swoimi marzeniami, ale realnie zderzenie z rzeczywistością okazuje się zbyt dosadne. Współcześnie nawet Xiaomi próbuje wymyślić się na nowo, bo na niskomarżowych smartfonach nie da się budować biznesu w nieskończoność.
Dogonienie Apple, Samsunga, Huawei nie jest dziś łatwe dla nikogo. Cieszy tym bardziej, kiedy na nogi staje ponownie Sony oraz HTC, które wypuszczają świetne smartfony, dla których konkurencyjne przestają być startup-owe rozwiązania. Dzięki temu jasne się staje dla mnie, że przełom jest blisko, bo dłużej nie da się jechać na tych samych patentach. OK – może i da się, ale nie o to chodzi. Podobnych biznesów smartfonowych nikt już nie zbuduje na warunkach świata zastanego (no chyba, że poprzez eksplorację rynków wschodzących), dlatego w tym sensie rodzi się we mnie coraz śmielsza nadzieja na początek czegoś świeżego.
I żeby było jasne – nie czekam na nowego iPhone’a technologii! Daj Boże, żebyśmy chociaż w połowie potrafili wykorzystać nasze obecne smartfony! Dynamiczna, ale efektywna ewolucja, tym jest obecnie rozwój, któremu z lubością się przyglądam. I cieszę się, że mogę to robić z bliska.