Za Bloombergiem łapią tą informację już kolejne serwisy internetowe. Essential – firma stworzona przez Andy’ego Rubina, który jest ojcem Androida i po rozstaniu z Google założył właśnie swoje przedsiębiorstwo, jest na sprzedaż. Firma ta ma szukać kupca.
Już w zeszłym tygodniu pojawiały się plotki, że nie będzie kolejnego Essential Phone’a. Urządzenia, które jako pierwsze przeforsowało świetny wyświetlacz, którego równą taflę przełamywało wcięcie na aparat frontowy. Z typowymi notchami kopiowanymi z iPhone’a X nie ma to nic wspólnego. Ceramiczna obudowa, tytanowa ramka, piękny panel z wysoką rozdzielczością na froncie – tak, „jarało” to takich entuzjastów, jak ja. Ale niestety – czas pożegnać się z piękną wizją.
300 mln. dolarów nie pomogło stanąć na nogi firmie Essential. Informacje te nie są oficjalne, ale skoro powołuje się na nie Bloomberg, to zakładam, że więcej w nich prawdy niż plotek. Andy Rubin ma rozważać sprzedaż swojej firmy i w tym celu wynajął nawet znaną na rynku finansowym Credit Suisse Group AG. Co więcej – zainteresowana przejęciem Essential ma być już co najmniej jedna korporacja. Ale tak naprawdę Rubin ma nie lada orzech do zgryzienia. Na start, który odbył się w sierpniu zeszłego roku – udało się zebrać 300 mln. dol. Wsparcie pozyskano od wielu ważnych graczy, jak fabryki produkującej elektronikę Foxconn, lidera rynku e-cpmmerce Amazonu, czy chińskiego giganta internetowego Tencent.
Ale Essential Phone od początku miał problemy. Użytkownicy narzekali na wyświetlacze, kiepskie zdjęcia z aparatów i niezadowalająca jakość rozmów. Początkowo wyceniony na blisko 700 dol. smartfon sprzedał się w zaledwie 20 tys. szt. Kiedy cena spadła o 200 dol. sprzedaż ruszyła, ale… też nie przyniosła wielkich zysków. Do tej pory miało się rozejść 150 tys. Essential Phone. Myślę, że jak na tak nowatorski projekt – to i tak nieźle, chociaż wciąż mało, patrząc na koszty przedsiębiorstwa.
Bo firma Rubina może być ciekawym kąskiem z jednego zasadniczego względu. Do swojego projektu zatrudnił wielu ludzi, którzy wcześniej zjedli zęby w Apple i Google. Dzisiaj – wystarczy rzut oka na listę osób zatrudnionych przy startupie, by zrozumieć, jak potężny zespół został powołany do życia. Wszyscy to wzięci inżynierowie i programiści. Przejęcie Essential wiązałoby się więc z tym, że kupujący dostałby „w pakiecie” świetnych pracowników z bardzo mocnego zespołu – pracowników, tak dzisiaj na rynku i branży tech pożądanych.
W sumie szkoda, że Essential Phone nie doczeka się następcy. Zwłaszcza, że to też smartfon, który już teraz pozwala instalować Androida P, więc widać, że twórcy projektu cały czas kładą nacisk na aktualność i nowoczesność nie tylko podzespołów, ale i oprogramowania. W tych okolicznościach kupiec na pewno się znajdzie. Pytanie tylko, czy sam projekt będzie w stanie przetrwać w innym modelu biznesowym?