Edward Snowden również przepytuje Władimira Putina w jego perfekcyjnie wyreżyserowanym show, które po raz pierwszy od lat uważnie obserwuje cały świat. Przez chwilę myślałem, że to rzeczywiście jakiś fake. Jak to możliwe, że Edward Snowden bierze udział w Linii specjalnej z Władimirem Putinem? Ale szybko wróciłem do zmysłów – wszyscy przecież jesteśmy pionkami w tej zabawie jednego aktora, na którego ze strachem patrzy cały glob.
Uważam Edwarda Snowdena za bohatera. Postać wybitnie odważną i wyjątkową. Osobę, która jest dla mnie synonimem niczym nieskrępowanej wolności. Wszystkim, którzy chcieliby go teraz ukamienować – a takich osób w komentarzach po jego wystąpieniu podobno nie brakuje – pragnę przypomnieć, że to dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że największe firmy technologiczne świata poczynają sobie z naszymi danymi jak chcą, a pojęcie prywatności powinniśmy na nowo zdefiniować, bo nijak ma się do tego, jakie każdy z nas nosi w głowie.
To, co mnie po aferze PRISM uderzyło najbardziej, to skandal, którego nie było i zasadniczo wciąż nie ma. Nikogo nie obchodzi to, że amerykańskie korporacje zbierają nasze prywatne dane, by udostępniać je rządowi USA. Ale trudno wymagać od nich, żeby było inaczej. Sam mam z tym problem – z jednej strony oburza mnie, że nie mogę mieć do żadnej wielkiej i innowacyjnej korporacji zaufania, a z drugiej wystarczy, że pomyślę choćby tylko o 11 września 2001 roku, i wiem że świat nigdy nie będzie takim, jak kiedyś.
Nie da się nie śledzić miejsca, w którym zostawiamy wszelkie wolnościowe ideały za drzwiami. W Internecie możemy być kimkolwiek, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że jesteśmy tam autentyczni. Wrzucamy nie tylko prywatne zdjęcia, ale udostępniamy ogromną część naszego życia. Kto, jak nie rząd, miałby mieć w tym udział? No tak, po drugiej stronie są jeszcze terroryści.
Dzisiaj Edward Snowden zadaje Putinowi pytanie o bezpieczeństwo danych gromadzonych przez rosyjskie służby. Prezydent oczywiście odpowiada, że nie jest możliwe zbieranie ich na taką skalę. Aluzja czytelna – tylko okropne USA są zdolne do tak nagannej inwigilacji nie tylko swoich obywateli, ale i całego świata. Nie mam absolutnie nic za złe Snowdenowi – azyl wymaga poświęceń, nawet takich.
Niestety – wpadł z deszczu pod rynnę, ale jakie może mieć wyjście? Co może zrobić będąc skazanym na łaskę i niełaskę rosyjskiego prezydenta? Osobiście jestem wdzięczny Edwardowi Snowdenowi za to, że zdemaskował demokratyczny cyrk. Bardziej martwi mnie, że Władimir Putin gra na nosie całego świata zupełnie innymi narzędziami. Lekką ręką anektuje ukraiński Krym i właściwie nikt nie kiwa nawet palcem. Jak w takich okolicznościach, ktokolwiek może mieć czelność nazywając Snowdena zdrajcą, skoro to człowiek, który dał nam więcej wolności niż potrafimy znieść? I ceną za to jest udział w show Putina.