Któregoś dnia takim zdaniem zapłacisz za swoje zakupy w Biedronce. Patrząc na to, gdzie jesteśmy, jako kraj na mapie, nie będzie to może jutro, ani nawet w najbliższej przyszłości, ale Google udoskonala swój system płatności Android Pay i już teraz testuje nowe rozwiązanie, które ma umożliwić jeszcze większą wygodę płacenia w sklepach. Mówiąc brzydko – zakupy będzie można zrobić za uczciwą gębę ;). Fajnie?
Przywołałem popularnego u nas owada, bo pamiętam jakie małe zamieszanie zrobił pewien mężczyzna, który przed dwoma Paniami zapłacił korzystając ze swojego smartfona, przykładając go do terminala. I choć nie jest to nic nadzwyczajnego, to taki widok musi w polskich realiach nadal zaskakiwać, nie wspominam już o sytuacji, gdyby ktoś miał zapłacić przy pomocy smartwatcha. Taki sposób regulowania należności jest prosty i szybki, a jeśli ktoś – podobnie jak ja – w ogóle nie operuje już praktycznie gotówką, taka opcja to najzwyczajniej w świecie – wygoda. Ciężko byłoby wymyślić coś prostszego, a jednak Google chce jeszcze bardziej ułatwić i usprawnić nasze zakupy – a konkretnie płatność za nie. Na czym ma polegać Google Hands Free?
Jak sama nazwa wskazuje, tego rodzaju płatność odbywają się bez konieczności bezpośredniego korzystania ze smartfona. I choć czynność która polega na wyciągnięciu urządzenia z kieszeni nie jest najbardziej skomplikowaną rzeczą na świecie, Hand Free pozwala tego uniknąć. Wszystko co należy zrobić to zainstalować aplikację na smartfonie i oczywiście dodać swoje konto. Dodatkowo trzeba zaktualizować je o swoje zdjęcie, które jest tutaj kluczowe. Tak „uzbrojeni” podchodzimy do kasy, informujemy sprzedawcę wypowiadając magiczną regułkę „I’ll pay with Google”, a wtedy nastąpi połączenie z naszym telefonem, po czym Pani kasjerka, bądź Pan Kasjer sprawdzą czy zdjęcie, które wcześniej dodałeś, zgadza się z tym, które widzi na swojej kasie i… koniec! Wszystko się zgadza, zapłacono, następny klient!
Brzmi to wszystko genialnie prosto, ale z drugiej strony nagle okazuje się, że zakupy od strony kasjera staną się weryfikacją niczym na odprawie paszportowej. Trochę się śmieję pod nosem, ale co jeśli osoba po drugiej stronie lady stwierdzi, że nie jestem podobny do siebie? Jest też i na to sposób, gdyż w San Francisco, gdzie testowany jest system, w niektórych placówkach ma pojawić się jego zmodyfikowana wersja – „Hand Free Cameras”, który będzie dodatkowo sprawdzał naszą tożsamość podczas zakupów…
No dobra, ale ja mam w sumie kilka wątpliwości. Co z sytuacją, kiedy przyjdzie na zakupy mój brat bliźniak, który „pożyczył” mojego smartfona? Albo – jak smartfon ma usłyszeć, że wypowiadam komendę głosową, leżąc na dnie torebki lub siedząc w tylnej kieszeni spodni? Przecież w sklepach lub restauracjach często jest dość głośno, ludzie stoją w kolejkach, coś ktoś do kogoś mówi, etc. A już tym bardziej nie wyobrażam sobie sielankowej sytuacji, w której mama z powyższego filmiku podchodzi do kasy i jednym zdaniem płaci za zakupy, skoro – wystarczy rzucić okiem odwiedzając najbliższy sklep, jak zachowują się dzieci przy kasach – Mamusiu/Tatusiu, a może kupimy jeszcze TOOO???
W sensie nie mam pretensji do dzieci – żeby było jasne – tylko widzę w tej sytuacji kogoś, komu trzeba poświęcić uwagę, kto dodatkowo coś do nas mówi, i to w chwili, kiedy i my wypowiadamy swoją frazę: „I’ll pay with Google”. No chyba, że Google chodzi nie tyle o marketing szeptany, co marketing krzyczany, aby mnie smartfon usłyszał (i przy okazji połowa galerii handlowej) : „I’LL PAY WITH GOOGLE!!!” ;).
Źródło, foto: google