Premiera Androida 6.0 Marshmallow już za nami. Teraz trwa gorączkowe wyczekiwanie na – jak zwykle – ciągnący się proces aktualizacji. Użytkownicy przeglądają Internet i wiadomości od producentów w nadziei, że ich model otrzyma nowego Androida. Oczywiście nie wszyscy, część ma to zwyczajnie w nosie, ale skoro wydałeś na swój telefon sporo oszczędności to nie wierzę, że nie chciałbyś być doceniony przez producenta i otrzymywać zawsze aktualnego oprogramowania. Bo ja akurat tego chcę i niecierpliwie oczekuję.
[showads ad=rek3]
Dlaczego zatem wywołałem do tablicy właśnie Samsunga? Z dwóch powodów. W zasadzie to trzech. Pierwszy to obietnica częstych, a nawet comiesięcznych aktualizacji. Dodam do tego – obietnica ścisłej współpracy w tym zakresie z Google, a nawet z operatorami komórkowymi, którzy również często stopują aktualizacje do Twojego smartfona. I jeśli kliknąłeś na powyższy link i zwróciłeś uwagę na to, że Samsung rzeczywiście ma do tego podejść poważnie, to ja póki co zostaję sceptyczny. Jestem niewiernym Tomaszem w tej kwestii i dopóki program nie wejdzie w życie, a mój telefon nie powiadomi mnie o aktualizacjach, to nie uwierzę.
Drugi powód to informacja, która jakiś czas temu pojawiła się w Internecie o tym, że Samsung intensywnie pracuje nad dużą aktualizacją dla swoich kluczowych urządzeń. I choć nie napisano wtedy czego dotyczyć ma ten update, to nie trudno domyślić się, że chodzi o nowego Androida. Cóż i do tych wielkich i intensywnych prac podchodzę z dystansem.
[showads ad=rek3]
W głowie pojawia mi się bowiem pytanie: czy to pompowanie balonika, który ma sprawić, że z niecierpliwością będziesz oczekiwać aktualizacji trzymając się przy okazji jedynego w swoim mniemaniu słusznego żagla, czy tylko puste słowa, które mają sprawić, że dawno o nich zapomnisz, gdy za 3-4 miesiące, zaskoczony dostaniesz powiadomienie o możliwości zainstalowania nowego systemu? Informacja o tym, że trwają pracę nad dużą aktualizacją nie powinny nikogo dziwić i nie są absolutnie żadnym wydarzeniem. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Tutaj istotna jest inna kwestia.
Kiedy użytkownicy smartfonów i tabletów Samsunga otrzymają aktualizację do nowego Androida?
Z Lollipopem nie wyglądało to rewelacyjnie, daleko nie szukać. Chociażby Note 4, który całkiem niedawno otrzymał dopiero wersję 5.1.1, a przecież mamy już edycję 6.0. Bardziej ucieszyłaby mnie informacja, że nowy Android zawita na moim telefonie np. dwa tygodnie po premierze Marshmallow’a. TAK! To by był dopiero hit! Aczkolwiek już niemożliwy do zrealizowania… :(
Nie da się ukryć, że deklaracja o częstych aktualizacjach to bardzo dobra droga. Bo jeśli komuś ma się to udać, to właśnie Samsungowi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że proces ten nie jest łatwy, ale komu jak komu – Samsungowi funduszy i rąk do pracy z pewnością nie brakuje. Druga kwestia jest taka, że Samsung poczynił konkretne kroki przy okazji premiery flagowca Galaxy S6 i odchudził nakładkę, zmniejszył ilość zainstalowanych aplikacji i rzeczywiście całość nabrała drugiego oddechu. W przeciwieństwie do innych producentów, którzy pompują ile się da i dodają takie idiotyczne aplikacje jak np. lusterko, które znacząco wpływają na wydajność. Odchudzona nakładka to mniej konfliktów z zaszyciem w niej Androida, a więc skrócenie czasu na dostarczenie aktualizacji. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że w tej deklaracji Samsunga, chodzi przede wszystkim o łatanie Androida, optymalizowaniu go, ale także – mam nadzieję – dalszym odchudzaniu TouchWiz.
[showads ad=rek3]
Trzeci powód dlaczego wspomniałem w tytule o Samsungu jest prozaiczny i egoistyczny. Posiadam telefon tego producenta i życzyłbym sobie jego szybkiej aktualizacji. Nie tylko samego Androida, ale także nakładki. I jakkolwiek to zabrzmi – czuję się dyskryminowany w związku z tym, że mój Note 4 nie może korzystać z odświeżonej i odchudzonej nakładki znanej z Galaxy S6. Taki foszek, który niestety nie przełoży się na jakikolwiek ruch ze strony producenta… Czekam zatem Samsungu na zapowiadane aktualizacje i dotrzymanie deklaracji!
Źródło: sammobile, google