Witajcie, dzisiejszy wpis pochodzi od wiernego czytelnika bloga MojChromebook.pl – Kasjana Mazurkiewicza – który postanowił podzielić się swoimi wrażeniami związanymi z Chromebookami. Wyszukał i nabył model od HP, sprawdził go w boju i oto jego wrażenia. Myślę, że wielu z nas może się śmiało odnaleźć w tym tekście! Poza tym – ważny to dla mnie głos, bowiem utwierdza mnie w przekonaniu, że nie tylko ja mam hopla na punkcie tego sprzętu ;). Macie podobnie?
Dlaczego Chromebook?
Niezależnie od platformy coraz więcej usług jest przenoszonych do Chmury, coraz mniejsze znaczenie mają “bebechy” urządzenia, a szybkość łącza i wygoda dostępu. Dlatego w moim domu komputery to tylko gry i ewentualnie praca, konsole to YouTube i gry, a telefony… są telefonami, używamy ich, gdy jesteśmy mobilni. No i jest ten laptop. Najrzadziej używany w domu, odpala się długo i szumi tak bardzo, że strach, aby nie odleciał.
No i właśnie ze względu na to, że Chromebook nie jest traktowany jak coś do wszystkiego – czyli do niczego – sprawia, że korzystając z niego czuję się bardziej wolny. Ułatwia mi dostęp do informacji, czytania i przeglądania Internetu. Wygodnictwo, to słowo klucz. Gdyby nie ono, nigdy by mi się nie chciało opisywać swoich doświadczeń.
Trochę w punktach i na szybko.
- Ciekawość – przede wszystkim, jest to jedno z niewielu urządzeń na rynku, które jest naprawdę nowe i oferuje całkowicie nowy experience.
- Jestem do przodu – Technologia postępuje, rozwiązania dla zwykłych śmiertelników też, wydaje mi się, że posiadając Chromebooka przeskakuję do kolejnej epoki i szybciej przystosowuję się do zmian.
- Chmura – I tak praktycznie wszystko co robiłem odbywało się w Chmurze. Wszystkie zdjęcia są na G+ lub OneDrive, muzyka na Google Music, używam Google Docs, Evernote. Zdecydowaną większością usług, z których korzystam to usługi giganta z Mountain View.
- Ciągłość – Bardziej jako pochodna bezpieczeństwa i rozwinięcie poprzedniej myśli. Jeśli kiedykolwiek mój Chromebook padnie lub zostanie skradziony, to wszystkie moje dane są w Chmurze, biorę jakiekolwiek inne urządzenie i mogę pracować dalej.
- Prostota – Chromebook jest prosty. Nie wymaga mojej opieki, nie męczy mnie pytaniami, czy coś chcę zainstalować, na coś pozwolić, resetować, ponownie uruchamiać, poprawić, ustawić etc.
- Szybkość – Żadne urządzenie nie jest tak szybkie za takie pieniądze. Dawniej wkładając SSD do mojego pieca byłem porażony tym, jak szybko może chodzić system. Ale Chrome OS to jeszcze wyższy wymiar, zapominasz o jakimkolwiek oczekiwaniu na cokolwiek i szybko się do tego przyzwyczajasz.
- Wygoda – W końcu laptop, który chce się nosić ze sobą po domu, trzymać na kolanach, w łóżku czy gdziekolwiek chcesz sobie poklikać. Nie jestem pewien, czy od kiedy go mam siedziałem z nim przy biurku, z żadnym laptopem wcześniej tak nie miałem.
- Nic się nie rusza – Właśnie o to chodzi w laptopach. Koniec z protekcjami dysku przy poruszaniu lub zmianie kąta położenia laptopa. Chromebook nie ma ruchomych części, więc co ma się zepsuć?
- Nie zepsujesz go – Możesz do woli eksperymentować z opcjami systemu bez obawy, że coś popsujesz/usuniesz.
- Cena – Jestem pewien, że gdyby była poważna dystrybucja w Polsce też pojawiłby się ten punkt jako powód wyboru Chromebooka.
Początki.
Gdy poszukiwałem Chromebooka dla siebie, najważniejszymi założeniami dla mnie były obsługa sieci komórkowych oraz procesor Intel Celeron 2955U. Pierwszy wymóg był dla mnie oczywisty i eksplorując przeróżne modele zdziwiłem się, jak mało jest Chromebooków właśnie z tym modułem. Decyzja dotycząca procesora 2955U była pokierowana wieloma opiniami użytkowników bardziej doświadczonych i posiadających już te urządzenia. I na moment zakupu była to jedna z najwydajniejszych jednostek, nikt też nie narzekał na chłodzenie (bądź grzanie) tego CPU.
Prócz randomowych źródeł i wyników podawanych mi przez Google, informacje o świecie Chrome OS czerpałem z serwisów takich jak: mojchromebook.pl, omgchrome.com i chromestory.com. Pierwszy polecam jako źródło newsów oraz ze względu na bardzo komunikatywnego i zaangażowanego autora, który chętnie pomaga każdemu zainteresowanemu. Pozostałe dwa sprawdzają się super jako dzienniki z zestawem nowych aplikacji, changelogów i rozwiązań dla urządzeń z Chrome OS i nie tylko. Następnie z ogromną pomocą przyszła strona http://prodct.info/chromebooks/#f& ze spisem wszystkich dostępnych urządzeń z zestawem filtrów, dzięki którym szybko można zlokalizować dostępne urządzenie spełniające nasze kryteria – jest także dział dla smartwatchy i telefonów.
Po utworzeniu, niestety krótkiej listy, wybraniu interesujących mnie filtrów na w/w stronie czyli obsługa 3G/4G oraz procesora, jedynym racjonalnym dla mnie wyborem okazał się HP Chromebook 14. Tydzień zwlekania i kilka dni później odebrałem paczkę od kuriera.
Dziewczęcy taki… ten kolor!
HP Chromebook 14 2014 Peach Coral (wersja z Celeron 2955U/4GB RAM) – to on jest moim pierwszym urządzeniem tego typu. Po otwarciu pudełka pierwsze co zwracało na siebie uwagę to fajny, ale trochę zabawkowy kolor urządzenia. Reszta bez niespodzianek – kilka biuletynów, ładowarka etc. Ponaglany niecierpliwością, by ujrzeć urządzenie w akcji, bezzwłocznie uruchomiłem laptopa, który od pierwszych sekund zaspokajał i nadążał za moją chęcią poznawania i tak jest niezmiennie do dziś.
Start i setup urządzenia zgodnie z ideą Chrome OS „Ready when you are”, nie wymaga od nas konfiguracji – po prostu robisz to co masz do zrobienia, system nie potrzebuje Twojej opieki. Mój Chromebook wymagał klikania na początku, gdyż oryginalnie jest z UK więc na pierwszym ekranie zmieniłem język na PL oraz klawiaturę na polską. Domyślam się, że w edycjach z polskiej dystrybucji klikniemy tylko „Dalej”.
Następny ekran to logowanie do konta Google. I tyle z konfiguracji. Reszta robi się sama. Wszystkie rozszerzenia, aplikacje, bookmarki, które wcześniej się używało z kontem Google – instalują się same.
The Good
Na pewno wygląd, który śmiało można nazwać atrakcyjnym. Zwłaszcza kolorowe wersje Ocean Turquoise i Peach Coral, które bardzo się wyróżniają. Smukłe linie, wzornictwo podobne do ultrabooków. Przyjemny w dotyku, a na spodzie z materiału przypominającego mi ogumienie (?) – bardzo fajna sprawa. Na pewno jest to jeden z ładniejszych Chromebooków na rynku.
Jeśli codzienne drzemanie kota (9kg!) i jego rozciąganie się na moim notebooku z Chrome OS nie zostawiło żadnej skazy, można śmiało mówić o dużej wytrzymałości :). Bardzo też jestem zadowolony z baterii, dość często podróżuję pociągiem na trasie WAW-ZG, podróż czasem trwa ponad 5h i mimo uruchomionego modułu 3G na całej trasie z ekranem na 40-50 proc. potrafię być na końcowej stacji ze stanem baterii trzydzieści parę procent, najgorszy wynik to lekko poniżej 20 proc.
The Bad
Laptop nie przechodzi “One finger test” i szkoda, że mało który Chromebook posiada tą “funkcję”. Jak zawsze system definiuje ilość i jakość dostępnych aplikacji. Pomimo, że znam przeznaczenie laptopa oraz świadomość, że trzeba czasem pójść na kompromis lub znaleźć alternatywne rozwiązanie, to Chrome Web Store nie do końca pomaga w odnalezieniu się w nowej sytuacji. Po dłuższym używaniu i aktualizacjach widać, że Google idzie powolutku drogą do przeniesienia wszystkiego tego co potrzebujemy do Google Now w konsekwencji do appless experience.
The Ugly
Klawiatura – pisanie na niej to przyjemność, ale wizualnie wygląda jak z zabawkowego laptopa dla 2-3 latka, zwłaszcza przyciski funkcyjne. Przez pierwsze kilka godzin wyobrażałem sobie, że słyszę różne zwierzątka przy klikaniu ;).
Świadomy wybór.
Chromebook to takie prawdziwe urządzenie jutra. Producenci używają tego hasła, ale tak naprawdę, gdy kupujesz każde inne, to nie zastanawiasz się czy działa, tylko jak dobrze działa (czy “muli”, patrzysz na procesor, RAM etc). Tutaj jest inaczej, trzeba świadomie spojrzeć na to, do czego potrzebuje się laptopa. Trzeba sprawdzić, czy usługi lub aplikacje, które Cię interesują doganiają “jutro”. Jest tych rozwiązań coraz więcej i coraz poważniej podchodzą do sprawy np. MS, AutoCAD, Nitrous. Moje oczekiwania poprzez świadomy wybór są spełnione w 100 proc.
Opierając się na moich doświadczeniach, moja mama zdecydowała się na Chromebooka, a mój brat jeśli nic się nie zmieni, przy modernizacji sprzętu w firmie będzie go zastępował sprzętem z Chrome OS na pokładzie.