Dlaczego ludzi bulwersują wysokie ceny iPhone’a, ale nie bulwersują ich wysokie ceny zegarków Rolexa? Albo dlaczego nie bulwersują ich ceny samochodów Porsche lub Bentley’a? Albo Ferrari? Dlaczego ludzi nie bulwersują drogie krzesła w sklepach Kartell? Również warte po kilka tysięcy złotych? Ale ceny iPhone’ów już tak?
Tim Cook – prezes Apple – powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC, że wysoką cenę iPhone’a uzasadnia fakt, że urządzenie to zastępuje nam wiele innych produktów, takich jak odtwarzacz muzyczny, aparat cyfrowy, kamerę etc. Jeden produkt, kilka rozwiązań w nim, efektem czego jest wysoka cena. Śmiało taką deklarację mógłby złożyć dowolny producent smartfonów. I spokojnie mógłby tak swoje telefony wycenić. Ale wówczas nikt by ich nie kupił. Albo zrobiłaby to taka garstka zainteresowanych, że nawet nie udałoby się pokryć z tego kosztów produkcji.
iPhone, jest produktem. Takim samym, jak wszystkie inne przedmioty, którymi się otaczasz.
Dlaczego za maleńki brylant w pierścionku zaręczynowym możesz zapłacić od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, a za iPhone’a nie? Przecież pierścionkiem zdjęcia nie zrobisz. Filmu nie nakręcisz. Muzyki z niego nie posłuchasz. Ba – nie zadzwonisz nawet z niego. No tak, ale w chudych czasach jest szansa, że sprzedasz i będziesz mieć na chleb. O ile ktoś kupi… O ile wcześniej się nie rozwiedziesz… O ile wcześniej nie zgubisz…
Żeby było jasne i klarownie wyłożone – uważam, że ceny nowych iPhone’ów są grubo przesadzone.
Każdego z modeli. Są tak przesadzone, że nawet jeśli chciałbym kupić, to nie zrobię tego, bo mnie na nie nie stać.
Niestety, ale reprezentuję biedniejszą grupę społeczeństwa. Są i tacy, którzy tyle nie zapłacą, chociaż ich stać. Bo za telefon przecież tyle się nie płaci, prawda? Powinien być za złotówkę w abo ze wszystkim za free i w cenie 39,99zł/mc. Albo po prostu – czują podobnie, jak ja i prawdopodobnie Ty też – absurd tych cen.
Cholera – mam z nimi problem! Bo nie da się ich uzasadnić nawet świetnymi technologiami zastosowanymi w tych smartfonach. A jednak – działa tutaj piękny mechanizm wymyślony przez wolny rynek. Nazywa się on popytem i podażą.
Popyt, jest wtedy, kiedy są chętni do kupienia. Podaż, jest wtedy, kiedy pojawia się to, co chętni chcą kupić.
Do póki te dwie osie będą się ze sobą zazębiać, a finansowe wyniki kwartalne Apple rozbijać kolejne sufity absurdu, tak długo ceny iPhone’ów będą szybować. I wcale niech Cię nie zdziwi, jeśli przyjdzie Ci za taki telefon zapłacić za dwa lata 10tys. zł, 15tys. zł, 20tys. zł. Jeśli będzie popyt, będzie i podaż.
Niestety, ale w przypadku iPhone’ów – mam takie wrażenie – ludzie świadomie nie płacą za technologię. Płacą za logo.
Ale tak samo płacą za logo Mercedesa, Rolexa i wielu, wielu innych marek. Natomiast byłbym niesprawiedliwy, gdybym przyjął tylko taką optykę. Trudno odmówić bowiem Apple, że oferując iOS-a 12 na iPhone’a 5s, oferuje wsparcie na produkt, który… debiutował w 2013 roku! Już o tym raz pisałem, przypomnę po raz drugi – wtedy też debiutował Samsung Galaxy S4. Proszę mi powiedzieć, na której wersji Androida skończyło się wsparcie? Proszę mi też powiedzieć, czy można go jeszcze znaleźć w jakiekolwiek ofercie operatorskiej? I zapytam tak nieśmiało – czy jest na sali choćby jedna osoba, która go… ma…?
A bezpieczeństwo?
Że tak zapytam – jak wyglądają Wasze aktualne łatki bezpieczeństwa w smartfonach z Androidem? Właścicieli Xperii nie pytam, bo wczoraj dostali. Ale reszta? Skończyłem dziś pisaną recenzję Huawei P20 – półroczny flagowiec, a łaty z sierpnia u progu ostatniej dekady września. Czy to nikogo nie bulwersuje?
Ceny nowego iPhone’a są chore. Ceny nowego Rolexa są chore. Ceny Rolexa akceptujemy. Cen iPhone’a nie akceptujemy.
iPhone to Rolex w świecie smartfonów. To Bentley w świecie smartfonów. To produkt luksusowy w świecie smartfonów. Świetna technologia, jest tutaj dodatkiem do logotypu. Ale też… rozwój oprogramowania, wsparcie systemowe, długofalowa polityka konsumencka, bezpieczeństwo danych, szereg połączonych w jeden ekosystem usług.