Chyba żadna maszyna nie wzbudziła jak dotąd tylu emocji i nie doczekała się tylu filmów ze swoim udziałem. Na ekrany wchodzi kolejny film z Enigmą w tle – Gra tajemnic. Produkcja będzie opowiadała o losach Alana Turinga, jednego z brytyjskich matematyków (a zarazem prekursorów informatyki) pracującego nad złamaniem kodu maszyny szyfrującej.
Wprawdzie premiera światowa odbyła się już pół roku temu, a film w naszych kinach na ekrany wchodzi dzisiaj, ale zapowiada się ciekawie. Wyreżyserował go Morten Tyldum, a w rolę Turinga wcielił się Benedict Cumberbatch, nominowany już za tę rolę do Złotego Globu, znany szerzej z roli Stepena Hawkinga i Sherlocka Holmesa, a także pojawienia się na ekranie w dwóch ekranizacjach Hobbita. To nie koniec hollywoodzkiej plejady – w filmie gra także Keira Knightley, której raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Wcieliła się ona w rolę Joan Clarke, wybitnie uzdolnionej matematyczki, dyskryminowanej w zawodzie ze względu na płeć.
Jeśli po przeczytaniu tych informacji o obsadzie wywracacie oczami, spodziewając się banalnego love story – być może czeka Was zaskoczenie, ponieważ genialny logik nie interesował się bynajmniej płcią przeciwną i wbrew pozorom, ta cecha bohatera może okazać się ważnym elementem jego portretu i istotnym punktem w całej akcji filmu.
Mimo, że produkcja opowiada historię jednego z najzdolniejszych umysłów ścisłych tamtych czasów, nie sposób nie przyjrzeć się jego – tak naprawdę głównej – bohaterce, zwłaszcza na blogu o tematyce technologicznej:
Enigma powstała w Niemczech, w drugim dziesięcioleciu XX w. w zakładach Scherbius&Ritter. Zasada jej działania, choć wydawała się skomplikowana i zapewniała wysoki poziom bezpieczeństwa treści, rządziła się prostą regułą. Dysponując klawiaturą, jak w przypadku podstawowej maszyny do pisania, autor wiadomości naciskał klawisze – z tą różnicą, że zamiast przekazywać energię do młoteczka odbijającego literę, maszyna używała prąd do przetwarzania impulsów. Kabel, podłączony do danego klawisza, prowadził do zupełnie innej litery na drugim końcu przewodu.
Zastosowanie dodatkowego okablowania i obrotowych bębnów zmieniających położenie umożliwiało kilkukrotną podmianę znaku za jednym naciśnięciem. Dzięki temu dla każdej litery była stosowana inna droga kodowania i złamanie szyfru nie polegało już na prostym odgadnięciu, która litera została podmieniona na inną – zadanie stało się o wiele bardziej skomplikowane, ponieważ sposób kodowania był niepowtarzalny dla każdego pojedynczego znaku.
To już wiemy od dawna, i do tego wniosku już od dziś będzie dochodził Alan Turing na kinowych ekranach. Nie każdy jednak wie, że Polacy również mają na swoim koncie film o tej genialnej maszynie: Sekret Enigmy, nakręcony na samym końcu lat 70., w którym role polskich łamaczy szyfru zagrali: Piotr Fronczewski (jako Jerzy Różycki), Tadeusz Borowski w roli Mariana Rejewskiego i Piotr Garlicki jako Henryk Zygalski.
Oprócz wspomnianych, w polskim filmie o Enigmie zagrały takie asy polskiej kinematografii jak Emil Karewicz, Stanisław Mikulski, dwaj przestawiciele filmowego rodu Damięckich – bracia Maciej i Damian, August Kowalczyk, Jan Machulski czy znany z wielu ról dubbingowych Włodzimierz Bednarski.
Kinowa produkcja ewoluowała później w ośmioodcinkowy serial telewizyjny Tajemnica Enigmy o bliźniaczo podobnej obsadzie, który był emitowany na początku lat ’80.
Wracając do dzisiejszej premiery – warto również przyjrzeć się, czy reżyser faktycznie wspomniał o ważkiej roli Polaków w rozszyfrowaniu kodu maszyny? Przez całe dziesięciolecia mieszkańcy Wysp utrzymywali, że to wyłącznie ich zasługa (w moje ręce wpadło już kilka książek historycznych, w których rola trzech wielkopolskich geniuszy została zupełnie pominięta!) i dopiero niedawno zaczęto wspominać o udziale Polaków w tym dziele.
PS.
o niesłabnącym zainteresowaniu Enigmą może świadczyć również taka mała ciekawostka:
Źródła: thomaspark, filmweb, enigma-replica