Jakiś czas temu pisałem o tym, że odpowiedź na pytanie, jaki jest mój ulubiony aktor, nigdy nie sprawiała mi żadnego problemu. To Al Pacino. Odpowiedź to prosta i pewnie nie bardzo oryginalna, ale cóż począć. Od samego początku mojego zainteresowania kinem Pacino ze swoją oszczędną mimiką, chłodnym podejściem oraz umiejętnością doskonałego wczucia się w trudne i mroczne postaci, okazał się pod względem aktorstwa po prostu bezkonkurencyjny. Co więcej, pierwszym jego filmem, który widziałem (pewnie z uwagi na mój wiek), nie był “Ojciec Chrzestny” ani “Scarface” a “Scent of a Woman” (Zapach Kobiety), który do dzisiaj pozostaje też jednym z moich ulubionych filmów w historii. Od tego czasu widziałem dokładnie wszystkie jego role i z przyjemnością mogę powiedzieć, że już za parę dni w naszych kinach pojawi się okazja, aby zobaczyć go po raz kolejny.
Danny Collins (Idol) to inspirowana prawdziwą historią opowieść o starzejącym się gwiazdorze muzyki folk, który pod wpływem starego listu autorstwa Johna Lennona postanawia zmienić swoje życie i odnowić kontakty z pozostawionym lata temu synem. Sama fabuła jest w zasadzie dość standardową mającą łapać za serce historią o tym, że na odkupienie nigdy nie jest za późno.
[showads ad=rek3]
W tym wypadku jednak (jak można domyślić się ze wstępu :) ) najważniejsza jest obsada. Przyznam szczerze, że Al Pacino w roli efekciarskiego podstarzałego rockmana ubranego trochę jak sobowtór Elvisa Presleya w pierwszej chwili zdecydowanie mnie zaskoczył. Jednak mimo tego nietypowego image’u wchodzi on w swoją rolę z urokiem i wiarygodnością, która z całą pewnością może urzec widownie i na pewno jest to jeden z podstawowych atutów filmu.
Jak widać z zapowiedzi Danny Collins, celuje w raczej lekki, nostalgiczny klimat i pozytywne emocje. Poza Pacino dostarczać je będą jeszcze między innymi Jennifer Garner, Christopher Plummer i Annette Bening pod tym względem nie ma więc na co narzekać. Swoją drogą tematyka (oraz silna główna postać) przywodzi mi na myśl inny niedługo debiutujący film, czyli Ricki and the Flash z Meryl Streep, o którym pisaliśmy jakiś czas temu (swoją drogą, gdyby ta dwójka mogła zagrać razem to na pewno byłby to występ wyjątkowy :) ).
[showads ad=rek1]
Ciekaw jestem jak ostatecznie wypadnie porównanie tych produkcji. Polska premiera filmu odbędzie się 3 sierpnia. Mnie oczywiście (tak jak żadnego fana Ala Pacino) do obejrzenia Dannego Collinsa przekonywać nie trzeba, jednak myślę, że dla wszystkich miłośników spokojnych klimatów i kina obyczajowego może to być ciekawa propozycja.
Foto: imdb