Ach, jak ja lubię swojego LG Nexusa 5! To mój najlepszy tegoroczny zakup, zaraz obok bardzo udanego Chromebooka od Asusa (model C200). Smartfon ten spełnia niemal wszystkie moje potrzeby. Uwielbiam jego wykonanie, świetnie leży w dłoni, przyjemnie dotyka się poliwęglanowych plecków, do tego posiada bardzo fajny, jasny ekran wyświetlający obraz w rozdzielczości Full HD, napędza go wydajny Snapdragon 800 i wspomagają 2 GB pamięci RAM. Ponad rok od premiery wciąż nie mogę narzekać na jego szybkość, która jest wzorcowa, aczkolwiek od kiedy używam z nim w komitywie Samsunga Gear Live zauważyłem drobne przycięcia. Możliwe, że pod wpływem naprawdę sporej ilości aplikacji, które w tym smartwatchu testuję, i które wcześniej przez Google Play trzeba pobrać, by zainstalować je w smartfonie, skąd finalnie trafiają do zegarka przez Bluetooth.
Żeby nie było za różowo, to muszę przyznać, że na tym pięknie odmalowanym przeze nie powyżej obrazie jest poważny defekt. Tak, bateria w LG Nexusie 5 to bardzo konkretna wada. Każdego dnia muszę swojego smartfona ładować dwa razy. Każdego – słowo. Nie ma tak, żebym mógł spokojnie z nim przepracować cały dzień bez szukania gniazdka z prądem. Mam już nawet powerbanka, bez którego właściwie się nie ruszam. Niestety to największa wada tego produktu i przy moim użyciu – strasznie dojmująca :/
Reszta jest jednak na naprawdę fajnym poziomie. Zresztą mniejszych wad też by się kilka znalazło. To nie tak, że jestem na nie ślepy. Ale mój Nexus pomaga mi w codziennym ogarnianiu bloga i robi to w sposób wyśmienity. Więcej mi nie trzeba, chociaż Note 4 byłby tutaj niezastąpiony i całkowicie bezkonkurencyjny, zresztą dlaczego możecie przeczytać w mojej recenzji. Ale gdybym miał zostać tylko przy Nexusie 5, to i tak nie miałbym zbyt wielu powodów do narzekań. Tak, uwielbiam Nexusy. Podobnym uczuciem darzyłem swojego Samsunga Galaxy Nexusa ;)
Dlatego z pewnym uczuciem straty przyjąłem dzisiejsze plotki na temat domniemanego wycofania się Google z dalszej produkcji tego smartfona. Pierwsze informacje na ten temat pojawiały się kilka dni temu i dotyczyły czerwonej wersji kolorystycznej. Nie przejąłem się tym specjalnie, ale teraz – możliwe, że przedwcześnie – lekko łza kręci się w moim oku :'( OK – rozdarty do granic nie jestem, wiem też jak to w tej branży funkcjonuje, ale wyjawię Wam też, że niejednokrotnie po licznych tygodniach testów chętnie wracam właśnie do swojego Nexusa 5. Tak, jak lubię wszelkiej maści nowinki technologiczne, sprawdzać najnowsze funkcje w tabletach i smartfonach, tak z wielką przyjemnością odkurzam swój podstawowy telefon, który wiem że mnie do tej pory nie zawiódł, i z którym czuję się związany.
Kiedy w połowie lutego 2014 roku dzieliłem się z Wami motywami swojego wyboru, napisałem że podoba mi się jego fabryczny wygląd. Wciąż tak uważam, że LG Nexus 5 ma w sobie coś z produktu, który określiłbym narzędziem o charakterze warsztatowym. Na zdjęciach promocyjnych w ogóle tego nie widać. Tam jest wygłaskanym sprzętem do bólu. Ale kiedy się go już wyjmie z pudełka, włączy i zacznie swoją zabawę, to ulatuje z niego całe wrażenie delikatności, wyjątkowości, szlachetności. Ten smartfon staje się po prostu czymś chropowatym, na co nie trzeba specjalnie zwracać uwagi, co może nie jest brzydkie, ale też nie odznacza się wyjątkowym wzornictwem. Jednak kiedy tylko podświetli się ekran, to dociera do nas, że mamy do czynienia z prawdziwą maszyną, która aż się gotuje w naszych dłoniach!
Wiem – trochę fantazjuję ;) Ale ten roboczy charakter Nexus ma dzięki swoim właściwościom. Możliwość łatwego odblokowania bootloadera i rozpoczęcie przygody z kolejnymi dystrybucjami Androida, to jedna z największych zalet. Tylko dzięki Nexusom miałem możliwość sprawdzić w akcji MIUI, CyanogenMod, czy Androida L, zanim finalnie pokazał się Lollipop. Podobnie było z każdą aktualizacją czy aktualnym ROM-em wypuszczanym przez Google. Tak – takie rzeczy tylko z Nexusami…
Jeśli ta wiadomość okaże się prawdziwa – że Google wycofuje się z dalszej produkcji tego smartfona – to będzie to oczywiście logiczny krok giganta. W końcu Motorola przygotowała świetnego Nexusa 6, o którym po cichu czasem myślę, ale nie ostrzę sobie na niego zębów póki co. Mam jeszcze czas i inne priorytety jak na dzień dzisiejszy. W każdym razie zapasy poprzednika zalegają jeszcze z pewnością magazynowe półki, zatem jestem w stanie uwierzyć, że sprzedaż nagle z dnia na dzień się nie skończy. Co najwyżej może dojść do umocnienia się ceny Nexusa 5 pod presją czasu, kiedy okaże się, że to naprawdę już koniec i ostatnia szansa na warty swoich pieniędzy zakup. Mam nadzieję, że kiedy przyjdzie mi się już przesiąść na kolejną odsłonę z serii tych urządzeń, to będę równie zadowolony :)
PS.
skoro Drogi Czytelniku doszedłeś już tutaj, nie możesz nie rzucić chociażby okiem na moją recenzję LG Nexusa 5 :) Miłej lektury!
Źródło: techradar