Oculus VR ze swoim Riftem doprowadził do małego wyścigu zbrojeń. Pierwotna ciekawostka na platformie crowdfundingowej – Kickstarter, doprowadziła do istnego szaleństwa w kwestii wirtualnej rzeczywistości. Dziś już nawet wielcy giganci tacy jak bohater tego wpisu – Sony czy Samsung, mają swoje pomysły na stworzenie okularów, które nas doń przeniosą. Skupmy się jednak na Japończykach.
Choć nie podano jeszcze oficjalnej premiery wersji konsumenckiej, prezes Sony Worldwide Studios – Shuhei Yoshida potwierdza, że Project Morpheus, headset wirtualnej rzeczywistości współpracujący z Playstation 4, jest ukończony w 85 proc. Podobnie jak Oculus Rift, korzysta z komponentów, które używane są w smartfonach, co pozwoli na uzyskanie stosunkowo małej ceny. Jest to o tyle ważne, że Facebook, właściciel Oculusa VR, zapowiedział że chce utrzymać ją na poziomie przyjaznym dla konsumenta, wobec czego Sony nie może pozwolić sobie na drastyczną różnicę.
Pod znakiem zapytania z kolei stoi oprogramowanie. Oculus rozsyłał tysiące develepoment kitów zarówno do amatorów, jak i profesjonalistów, i to zaowocowało. Już teraz są gry, które będą wspierać Rifta i w momencie, gdy czytacie ten tekst – na pewno wielu innych twórców grzebie w kodzie źródłowym, by wykrzesać maksimum możliwości. Nawet jeśli Sony obrało podobną taktykę – zrobili to po cichu. Co ciekawe, Morpheus nie ma służyć tylko do grania. Japończycy widzą w nim potencjał edukacyjny lub sposób na zasymulowanie jakiejś podróży. W związku z tym, że jednego ze swoich marzeń – lotu w kosmos, pewnie nie spełnię, chętnie zobaczyłbym idealnie odwzorowany pokaz tegoż w wirtualnej rzeczywistości. Przyszło mi też do głowy inne ciekawe rozwiązanie – współpraca z Google Maps oraz ich Street View, która umożliwiłaby odwiedzenie miejsc, które są dla nas trudno dostępne lub po prostu kosztowne.
Całość nabiera nowego znaczenia w kontekście przewidywanych strat Sony i ich pomysłów na wyjście z kryzysu. U nas mogliście przeczytać o tym TUTAJ i TUTAJ. Przypomnę w skrócie, że przewidywana prognoza wynosiła ok. 460 milionów dolarów i powiększyła się do kwoty 2,14 miliarda. Spowodowane jest to słabą sprzedażą urządzeń z mobilnej gałęzi marki. Project Morpheus może być zatem jednym z jaśniejszych punktów i podbije wyniki na tyle, by pozbyć się widma bankructwa.
Jedno w tym wszystkim nie daje mi spokoju. Sony próbuje wyjść na prostą przez zawężenie grona odbiorców, z kolei tworząc sprzęt najwyższej klasy. Owszem, podejrzewam, że jest to decyzja przekalkulowana, ale wydaje mi się że może być mocno nietrafiona i powinno być wręcz odwrotnie – jak największa ilość osób powinna kupować produkty, w zasadzie nieważne czy z najwyższej półki cenowej, czy tej średniej. I w tym miejscu obawiam się nieco o Morpheusa. OK, Playstation 4 sprzedaje się lepiej niż Wii U czy Xbox One, jednak poszerzenie możliwości wykorzystania go na innych platformach z pewnością byłoby dobrym krokiem. Nie wiem oczywiście, na ile pozwoliłaby na to technologia i czy, przykładowo, miałoby to więcej wspólnego ze sposobem, w jaki tworzy się porty gier na inne platformy, czy też trzeba by było sprzęt wymyślić właściwie od nowa.
Jak pisałem we wcześniejszym tekście – szkoda mi Sony, bo marka kojarzy mi się z dobrze dopracowanymi produktami, świetnymi grami na ich konsole i generalnie dobrym wizerunkiem. Project Morpheus to dla nich jedna z ostatnich desek ratunku. Czy okaże się strzałem w dziesiątkę? Tego nie wiem, a przecież konkurencja (głównie Oculus Rift) nie śpi. Mimo to – zapowiada się ciekawie, a rok 2015 jawi się jako wojna headsetów VR. Pytanie tylko, czy będziemy dzielić graczy na wygranych i poległych, czy może jako koegzystujący świat exclusive’ów na różne platformy? Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać!
Źródło: venturebeat