Po raz kolejny Huawei musi mierzyć się z oskarżeniami o szpiegostwo. Tym razem to nasi południowi sąsiedzi dołączyli do coraz bardziej zaostrzającej się retoryki anty-Huawei. Firma wydała więc oficjalny komunikat.
Do mediów (w tym do mnie) trafił on już wczoraj, ale obowiązki taty uniemożliwiły mi pochylenie się nad moją publikacją wcześniej. Temat – czego nie ukrywam – jest dla mnie dość ważki. Huawei to jedno z najbardziej dynamicznie rozwijających się przedsiębiorstw technologicznych świata. Nie da się też ukryć, że budzące z tego powodu kontrowersje.
Huawei oraz chińskie firmy technologiczne są mocno bojkotowane w tej chwili są przez Stany Zjednoczone.
Może za bardzo się tym nie interesowaliśmy, bo wcześniej przede wszystkim Amerykanie uderzali w ZTE, który nie jest u nas tak popularny, ale dzisiaj – kiedy pod włos wzięto Huawei robi się groźnie, bo komunikaty o ograniczonym zaufaniu do tej chińskiej firmy coraz częściej publikują również inne kraje. Są wśród nich Wielka Brytania, Australia, Japonia, Nowa Zelandia, a teraz dołączają do nich Czesi (kto się nie boi Gazety Wyborczej przeczyta o tym więcej TUTAJ). I wprost wyrażają obawy (a nawet należałoby napisać, że czynią to bezpardonowo), że właśnie ta chińska firma nie może być godną zaufania. Dlaczego?
Bo na mocy rządowego rozporządzenia – chińskie firmy mogą być zobowiązane do współpracy z chińskim wywiadem.
Główny problem tkwi przede wszystkim w tym, że Huawei dzisiaj głównie jest znany z tego, że dostarcza jedne z najbardziej innowacyjnych smartfonów. Ale Huawei to również firma, która tworzy infrastrukturę sieciową (maszty, anteny, nadajniki, modemy, routery etc.), z której korzystają operatorzy komórkowi. A to oznacza, że rząd Chin może wykorzystywać je, do podsłuchiwania państw, w których użyto rozwiązania pochodzące od Huawei. Co więcej – mogą one być też wykorzystywane do cyberataków i wykradania danych drażliwych.
Jestem daleki od bagatelizowania tych obaw. Ale też – wciąż nie mam wykształconego w sobie ostatecznego zdania, co na ten temat sądzę.
Pisałem o tym w jednym z komentarzy pod którymś z wpisów – najwięcej presji idzie tutaj ze strony administracji Stanów Zjednoczonych. Nie mówię o ZTE, ale jeśli idzie o Huawei, to po prostu od początku bojkot miał swoje uzasadnienie w rozpętanej przez prezydenta Donalda Trumpa wojnie handlowo-technologicznej, która tą niechęć tylko nasiliła. A, że przy okazji do tego bojkotu wezwane zostały kraje sojusznicze (w tym Włochy, Niemcy, Japonia), to tym bardziej zrobiło się mało przyjemnie. Nagle afera nabrała rozpędu. Widać to od początku roku, od kiedy to zablokowano w USA tamtejszym operatorom komórkowym możliwość wprowadzenia urządzeń od Huawei do swojej oferty operatorskiej (tutaj linkuję do polskiej edycji Business Insidera).
We wczorajszym oświadczeniu przekazanym polskim mediom Huawei pisze:
Kategorycznie zaprzeczamy wszelkim sugestiom, że stanowimy zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Zwracamy się do Czeskiego Narodowego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Informatycznego (NUKIB) o dostarczenie dowodów, zamiast kwestionowania reputacji Huawei bez uzasadnienia.
(…) W naszej 30-letniej historii nie było absolutnie żadnych dowodów na to, że Huawei dokonał jakiegokolwiek naruszenia w zakresie bezpieczeństwa cybernetycznego. (…)
W Chinach nie istnieją żadne przepisy ani regulacje prawne, które nakazywałyby Huawei lub jakiejkolwiek innej firmie instalowanie „backdoorów”. Huawei nigdy nie otrzymał takiej prośby od żadnego rządu i nigdy nie wyrazilibyśmy na to zgody.
Ale anty-retoryka jednych z najbardziej rozwiniętych gospodarek świata, jest tutaj nieprzejednana.
Problem w tym, że trzeba by być naiwnym, wierząc w to, że Chiny nas nie podsłuchują. I wcale nie muszę szukać dowodów u samych Chińczyków. Pamiętacie aferę Edwarda Snowdena? Wycieki kolejnych dokumentów przez portal Wikileaks na temat podsłuchiwania przez USA europejskich sojuszników, własnych obywateli, członków rządów innych państw? No właśnie. Skoro Amerykanie podsłuchują, skoro Rosjanie mieszają w ich wyborach prezydenckich, to niby dlaczego Chińczycy mieliby wykazywać się altruistycznym podejściem do suwerenności, granic oraz prawa do prywatności kogokolwiek na tym świecie? Każde państwo – również polskie – posiada swoją rozwiniętą siatkę wywiadowczą. Tak było, jest i będzie.
Gdyby ruszyć odrobinę fantazją, to łatwo mi sobie wyobrazić infrastrukturę sieciową dowolnego dostawcy nadajników, jako swego rodzaju konie trojańskie obcego rządu.
Wiecie, jak w tych wszystkich szpiegowskich filmach, w których okazuje się, że nagle w czasie jakiegoś kryzysu światowego, jakiś samozwańczy przywódca postanawia przejąć władzę nad globem korzystając z anten, które stanowią fundament naszej komunikacji komórkowej (czy to nie pierwsza część „Kingsmana” wykorzystywała dość makabrycznie ten motyw?).
Huawei się broni. To zrozumiałe. Publikuje oświadczenia na naszym rynku, bo w tej chwili operatorzy w naszym kraju zaczęli wyścig na dostarczenie sieci 5G nad Wisłą. Z tego, co przeczytałem właśnie we wspomnianej Wyborczej, oferta Huawei była:
- najbardziej korzystna finansowo,
- pozwalała od razu korzystać z 5G na rynku komercyjnym,
- operatorzy nie dostali żadnych sygnałów od polskich służb, że coś z Huawei jest nie tak.
Czegokolwiek by o rządzie Prawa i Sprawiedliwości nie sądzić – wątpię, aby świadomie działał na szkodę Polski, a na korzyść chińskiego wywiadu. Tym bardziej, że w końcu nasz kraj uważa się za jednego z ważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych, a nie Chin. A to już powinno być wystarczającą podstawą dla wprowadzenia jakichś ograniczeń dla Huawei w naszym kraju. Tak się jednak nie dzieje. Co więcej – żadnego stanowiska póki co nie zajęła Unia Europejska, która prowadzi ostrą retorykę szczególnie z amerykańskimi gigantami technologicznymi. Wątpię, by milczała w sprawie Huawei. I to również trzeba wziąć pod uwagę.
Mam na tym blogu taką zakładkę: Twarde Opinie. I jakkolwiek zdarzyło mi się w tekstach oznaczonych tą kategorią wypowiadać bardziej jednoznacznie, tak w tym wypadku zająć takiego stanowiska nie umiem.
Nie, nie dlatego że ten wpis sponsoruje Huawei (bo nie sponsoruje!). Ale dlatego, że Huawei sam wzywa Czechów, aby udokumentowali swoje szpiegowskie podejrzenia (czego ci póki co nie uczynili) oraz dlatego, że zawirowania wokół Chińczyków mają mocno osadzony w globalnych zawirowaniach politycznych kontekst. Pewności, jednak co do intencji Huawei nie mam. Bo Huawei na mocy ustanowionego prawodawstwa, jest zobligowany do ewentualnej współpracy z wywiadem, gdyby zaszła taka potrzeba. A nigdy nie wiadomo, kiedy po takie środki chińskie władze zechcą sięgnąć.