Zastanawiam się, gdzie naprawdę ten trend jest popularny i przy okazji faktycznie realizowany? Kiedyś wydawało mi się, że mam mnóstwo znajomych, którzy nie mają i nie oglądają telewizji, ale kiedy dzisiaj przeglądam pamięć, to odnoszę wrażenie, że modnie było się tym chwalić na studiach. Tyle tylko, że jak ktoś przenosił się z jednego miasta do drugiego i zwyczajnie z powodów czysto logistyczno-materialnych nie mógł mieć telewizora, to znaczy że nigdy de facto nie został realnie odcięty od telewizyjnej pępowiny. Bo kiedy już zgarnął/zgarnęła dyplom, nastąpił prawdziwy powrót do koncentrowania uwagi na świątyni bełkotu i niekończących się reklam leków i alkoholu bezalkoholowego…
Wg Nielsen Audience Measurement, firmy badawczej, na którą powołuje się serwis wirtualnemedia.pl wynika, że średnio każdy Polak, każdego dnia, spędza przed telewizorem aż 4h i 36min! Tak – SŁOWNIE: cztery godziny i trzydzieści sześć minut! Jak dla mnie jest to jakiś totalny absurd. Zachowanie, którego nie potrafię zrozumieć i coś całkowicie ode mnie oderwanego. Oczywiście nie mam pretensji – niech sobie każdy Polak i każda Polka ogląda co i kiedy chce, ale biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy narodem dość ciężko pracującym, który godzinę jedzie i godzinę wraca z pracy, plus do tego spędza w niej co najmniej kolejnych osiem (jeśli nie więcej), to wówczas okazuje się, że jeszcze – pomimo mocno skurczonej czasowo doby – znajduje każdego dnia ponad 4,5h na oglądanie TV!
To jest średnia, są więc osoby, które tę statystykę znacznie zawyżają, jak i takie, które ją zaniżają. Niemniej zastanawiam się, jak to rzeczywiście ma się do tego, że ponoć tak ochoczo korzystamy z serwisów VOD? Wg legalnakultura.pl (na podstawie raportu: MEC Analytics&Insight) aż 3/4 internautów nad Wisłą w roku 2016. oglądało materiały filmowe udostępniane w tychże kanałach streamingowych! Chodzimy też rzekomo na potęgę do kina. Skąd więc czas, aby każdego dnia pomimo obowiązków rodzinnych i zawodowych przeznaczać go tyle na szklany ekran?
Uderza to tym bardziej, że przecież nie tylko młodzi Polacy ślęczą nad smartfonami, tabletami i notebookami, ale też ich rodzice. Kto więc, po co i dlaczego miałby sięgać po telewizję? Ja sam sporadycznie mam okazję (w czasie jakichś wizyt u rodziny lub znajomych) widzieć włączony TV. I jedyne, co rejestruję, to niekończące się reklamy. Wszystkie dotyczą picia piwa (oczywiście bezalkoholowego) oraz zażywania leków – dosłownie na wszystko. Poza tym rządzą stereotypy – to kobieta ciągle pierze, gotuje i sprząta. No i reklamy są tak cholernie głośne, że nawet kiedy przerywają jakiś film, to nagle zaczyna się erupcja jednego wielkiego jazgotu!
I wracam do kluczowego pytania – kto w takim układzie w świecie świetnych seriali z Netflixa lub podobnych serwisów VOD, bardzo dobrych produkcji kinowych, świetnej oferty kulturalnej dużych miast, rzeczywiście świadomie wybiera taką papkę? Nie wspominając już o Telewizji Polskiej, która stała się propagandową tubą jednej partii…
Zdziwiony jestem tym bardziej, że doby nikt nie jest w stanie rozciągnąć. A ponoć – jak wynika z rozmowy Gazety Wyborczej przeprowadzonej z socjologiem rodziny – prof. Tomaszem Szlendakiem – z UMK: ojcowie spędzają z dziećmi średnio 2h dziennie. Mamy więc pracę zawodową, dojazdy i powroty z niej, 4,5h przed telewizorem, a do tego po stronie tatusiów średnio 2h z dzieciakami. Ktoś ma jeszcze czas na sen?
Oczywiście, że to statystyka. Oczywiście, że np. w weekendy te dane rosną, a w tygodniu maleją. Oczywiście, że podobna analogia zachodzi w okresach zimowych i letnich. Oczywiście, że nie ma nic złego w oglądaniu TV dla samego relaksu. Ale spędzanie z nią tyle czasu dziennie pokazuje tylko, że wciąż ma się ona bardzo dobrze! Wg tych samych badań Nielsen Audience Measurement różnice względem lat poprzednich dotyczą zaledwie minut w czasie przeznaczonym na siedzenie z nosem w szklanym ekranie. No chyba, że leżąc na kanapie jednocześnie scrollujemy Facebooka na smartfonie i tak przychodzi nam przepękiwać reklamy? Niemniej – jak dla mnie – 4h i 36min. to jakiś bezsensownie przepuszczony przez palce koszmar! Rozumiem pół godziny na wiadomości, drugie pół na jakąś publicystykę, ewentualnie 45 min. na ulubiony serial. Wychodzą z tego niespełna 2h. Co więc z całą resztą tego czasu?
Nie chcę tutaj wychodzić na hejtera telewizji. Przecież to nie jest złe, ale decyzje aby gapić się w TV tak długo to poddawanie się niejako „narzuconemu” programowi, a nie temu, nad czym sprawuje się pełną kontrolę. Uważam taką postawę za całkowicie bierną i poddańczą, a nawet frustrującą! Zero jakiegokolwiek intelektualnego wysiłku w celu zmiany tego stanu. A najlepsze jest to, że z kim nie rozmawiam, to wszyscy mają TV i jak jeden mąż powtarzają – Ja już właściwie nie oglądam TV, tyle tylko co ten jeden serial… Akurat…!
****
Zdjęcie tytułowe pochodzi z darmowego serwisu stockowego unsplash.com. Jego autorką jest Tina Rataj-Berard