Odpowiedź na to pytanie jest raczej prosta. Potrzebujemy kartki o normalnym rozmiarze, kilkunastu sekund, odrobiny zdolności manualnych, by poskładać karteczkę w samolocik i voila! Nasz ekologiczny mikroszybowiec jest gotowy. Zabawa, w którą chyba każdy bawił się za dzieciaka i pewnie (w tym ja) robi to nadal. Czy jest coś skomplikowanego w zabawie papierowym samolotem?
[showads ad=rek3]
Okazuje się, że tak. Jako, że żyjemy w niesamowitym czasie, kiedy to elektronika staje się coraz mniejsza i wydajniejsza, możliwe jest dołożenie do papierowego samolotu silnika i kamery! Na taki pomysł wpadła firma PowerUp, która chce wypuścić na rynek zestaw przekształcający zwykły papierowy samolot, w napędzany i sterowany papierowy samolocik (micro-dron?). Zwykła nakładka z kamerą, silnikiem i układem napędowym ma umożliwić kierowanie naszym modelem za pomocą smartfona. Do tego tryb FPV i małe oraz duże dzieci dostają ok. 10 minut zabawy :).
[showads ad=rek1]
Wracając do pytania: czego potrzeba do latania papierowym samolotem? Zestawu PowerUp za 50 dol., smartfona i ewentualnie kartonowych gogli VR do telefonu. Czegoś jeszcze? Tak! Świadectwa kwalifikacji operatora UAV, certyfikacji statku powietrznego i zezwolenia na wykonanie operacji lotniczej. Takie absurdalne przepisy weszły w życie w USA…, bo gdzieżby indziej!
[showads ad=rek2]
FAA (Federal Aviation Administration, organ nadzoru lotniczego w Stanach Zjednoczonych) zakazał komercyjnego wykorzystania dronów na terenie USA chyba, że ich operator otrzyma pisemne zezwolenie z agencji. Peter Sachs, jeden z prawników specjalizujący się w prawnych aspektach używania dronów, zadał więc prowokacyjne pytanie, czy wykorzystanie samolotu z papieru, z dołączonym silnikiem i kamerą, do celów zarobkowych też wymaga stosownych pozwoleń? Agencja odpowiedziała TAK i tym samym włączyła papierowe samolociki w oficjalne procedury. Pan Sachs może więc latać swym papierowym samolotem z silnikiem pod warunkiem, że: dron i ładunek nie przekroczą wagi 30kg, pułapu 100m i prędkości 87 węzłów (ok 160 km/h) oraz 31 kolejnych ograniczeń i wymogów.
Osobiście jestem ZA rejestrowaniem dronów i ich właścicieli, niechby i przez jakąś stronę internetową. Jestem jeszcze bardziej ZA szkoleniami i uprawnieniami UAVO. Jestem ZA tym, by drony wykorzystywać do pracy, zabawy, nauki. Ale najbardziej cieszyłbym się, gdyby do tego wszystkiego używano głowy i zdrowego rozsądku, a nie przepisów prawa lotniczego…
[showads ad=rek3]
Źródło, foto: kickstarter, popsci