Szczerze mówiąc, nigdy chyba nie byłem wielkim fanem boksu. Jasne jest, że jak każdy z zaciśniętymi kciukami śledziłem (i śledzę do dzisiaj) starania naszych pięściarzy i ich najważniejsze walki, ale ponadto sama dyscyplina nigdy mnie aż tak bardzo nie porywała. Być może to przez (moim zdaniem) nie zawsze obiektywny sposób oceny walk a może dlatego, że brak mi doświadczeń z oglądania pojedynków na żywo. Tak czy inaczej, wśród moich sportowych zainteresowań boks nie znajduje się na zbyt wysokim miejscu. Nie da się jednak ukryć, że romans tej dyscypliny z wielkim ekranem przyniósł nam mnóstwo emocji, w końcu zarówno oscarowy Raging Bull z Robertem De Niro, jak i pewna znana seria filmów ;) z Sylwestrem Stallone to bez wątpienia klasyki.
Teraz do tego grona dołączyć chce Creed. Historia chłopaka który, mimo tego, że nie posiada doskonałych warunków fizycznych, postanawia zostać bokserem, jest bez wątpienia dość klasycznym przykładem na poprowadzenie tego typu sportowej fabuły, jednak bądźmy szczerzy :) wszyscy lubimy kibicować “underdogom”. Dodatkowo z tego, co widać w zapowiedzi, Michael B. Jordan wypada w roli młodego Adonisa naprawdę przekonująco, a atmosfera silnej determinacji i spodziewanej walki ze światem oraz własnymi słabościami jest od samego początku łatwo odczuwalna.
[showads ad=rek2]
To wszystko nie jest jednak w tym przypadku najważniejsze, bo to, co twórcom tego trailera (przynajmniej w moim przypadku) udało się najlepiej to zrobienie widzom bardzo satysfakcjonującej niespodzianki.
Być może już sam tytuł powinien mi bezpośrednio podpowiedzieć, czego mogę się spodziewać, jednak od czasu kiedy Apollo Creed (ojciec głównego bohatera) ostatni raz pojawił się na ekranach kin, minęło już 20 lat i to bezpośrednie odniesienie do serii Rocky szczerze mówiąc, zupełnie mi umknęło. Muszę przyznać, że ujęcie, w którym pokazane jest zdjęcie z walki Rocky vs. Apollo lekko podniosło mnie na krześle :) i samo pojawienie się Sylwestra Stallone z lekko zawieszoną za plecami aktora kamerą też w 100% spełnia swoją funkcję.
[showads ad=rek3]
Od tego momentu zapowiedź nabiera zresztą zupełnie innego tempa i powiem szczerze, że z tej perspektywy całość prezentuje się mega dobrze. Co więcej, im dłużej o tym myślę, tym bardziej cały ten pomysł na fabułę wydaje mi się jak najbardziej usprawiedliwiony.
Rocky Balboa miał swoją premierę w 2006r. więc od ostatniego pojawienia się legendarnego mistrza na ringu minęło już 9 lat i w sumie nie powinien dziwić fakt, że w tym roku (w którym jak wszyscy wiemy, wielkich powrotów nie brakuje) przyszedł czas na to, aby Sylwester Stallone znowu wcielił się w swoje bokserskie alter ego. Jednak po sześciu częściach seria Rocky dobrnęła już tak naprawdę do mety, a wydawanie kolejnych jej części nie byłoby pewnie zbyt dobrym pomysłem. Jednak zaprezentowanie Rockego jako mentora dla syna jego dawnego rywala i przyjaciela może okazać się strzałem w dziesiątkę. Jeżeli ta nowa, bardziej współczesna historia zostanie dobrze poprowadzona, to z pomocą takiego starego wyjadacza jak Stallone Michael B. Jordan może odnieść naprawdę wielki sukces.
Foto: movieab, sinuousmag, blogs.wsj.com