Wczoraj pisałem o Kalendarzu, a dziś dostałem powiadomienie o aktualizacji Dysku Google. Wśród ulepszeń znalazło się kilka bardzo dobrych funkcji, m.in. dostajemy widok siatki, więc nawigowanie po zawartości jest bardzo proste i z możliwym szybkim podglądem dokumentów, a filtrowanie odbywa się na podstawie zawartości, np. aplikacja rozpoznaje co jest zdjęciem, prezentacją a co dokumentem tekstowym.
Wiele wskazuje na to, że Dysk Google zacznie dominować u mnie na dobre. Jednym z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych rozwiązań, które dostajemy z aktualną paczką aktualizacyjną była możliwość tworzenia i edycji plików bezpośrednio na dysku w chmurze. Moje wrażenia przeszły wszelkie oczekiwania. Pracując na średnio skomplikowanych plikach Excela, mogłem bez problemu nanosić zmiany, a te pozytywnie wpływały na resztę dokumentu.
Oczywiście żeby było jasne – edycja jest bardzo podstawowa. Zmienimy kolory komórek, krój czcionki, justowanie itp., jednak to zwyczajnie działa. Zrobienie prostej symulacji finansowej nie jest problemem. Wygodniej oczywiście pracuje się na przygotowanym wcześniej pliku, ale i tak jestem mile zaskoczony. Widać, że z czasem ta funkcjonalność znacznie się rozszerzy.
Nie inaczej jest z plikami z Worda. Pracując nad dokumentem można nanosić proste poprawki, a do każdej dołączać komentarz, zmieniać kolory czcionki, ustawiać odpowiednie justowanie. I znowu, wielkie rzeczy to nie są, ale nie raz zdarzało się, że na gwałt musiałem nanieść kosmetyczne zmiany do jakichś dokumentów i posiłkowałem się zewnętrznymi aplikacjami. Teraz nie jest już to konieczne.
Foto:
Google