Samsung Galaxy Note9 to bez wątpienia bardzo dobry smartfon. Ale czas powiedzieć to sobie bardzo wyraźnie – smartfon, który stoi w miejscu. Tak, jak i cały Samsung, który nie potrafi wykrzesać z siebie innowacji w tym modelu.
Z Galaxy Note9, jest tak, jak mówi się o Galaxy S9, którego uważa się za smartfon robiący za małą różnicę względem Galaxy S8, aby się na niego rzucać. W mojej opinii warto postawić właśnie na SGS9/SGS9+, bo to smartfony naprawdę świetnie przygotowane, ale czysto technicznie faktycznie w wielu punktach zauważyć sensowną różnicę pomiędzy nimi, a ich wcześniejszą generacją. Note9 będzie miał wiec ten sam problem. Bo wszystko wskazuje na to, że nie ma w nim za grosz fantazji.
Galaxy Note9 za to – wygląda, jak Galaxy S9+ na sterydach.
I nie są to bezpodstawne wnioski. Po pierwsze dostajemy identyczny procesor Exynos 9810, co w SGS9. Jest zbliżona ilość pamięci RAM. A do tego dochodzi jeszcze identyczny, co w Galaxy S9+ aparat, więc w sumie dostajemy ekstra rysik S Pen, którego głównymi zaletami jest możliwość poprzez łączność Bluetooth sterowania przerzucanymi slajdami na prezentacji, czy po prostu robienie zdjęć. Jakoś nikt nie zauważa kilku rzeczy:
- z tej pierwszej opcji jeśli ktokolwiek skorzysta, będzie to garstka osób. No bo ile osób robi prezentacje i potrzebuje do nich rysika S Pen…?
- ta druga opcja (robienia zdjęć) wymaga ustawienia telefonu na jakimś podparciu, więc dość bzdurnie wygląda strzelanie selfiaków w ten sposób. No chyba, że będziesz przewidująco targać ze sobą statyw…
- swoją drogą smartfony Samsunga rozpoznają komendy głosowe, takie, jak cheese (z and. ser), które po wypowiedzeniu automatycznie aktywują migawkę. Doprawdy potrzebujemy teraz sterowania aparatem w rysiku S Pen?
- na tak dużej konferencji pokazano… tylko te dwa zastosowania… Jeśli developerzy nie wymyślą dla tego czegoś sensownego, to w sumie… co to za innowacja?
I to jest zasadniczy problem Galaxy Note9. BRAK JAKICHKOLWIEK INNOWACJI!
I żeby było jasne – ja wcale nie krytykuję tego, że ten rysik potrafi robić selfie. Ale niech to będzie jedna z dziesięciu, piętnastu funkcji. A nie jedna z dwóch głównych!
Procesor ten sam, co we flagowcu – tutaj okraszony enigmatycznym zwrotem w informacji prasowej, że (…) oparty na sztucznej inteligencji algorytm regulacji wydajności, zapewniaja wydajną i stabilną pracę urządzenia. Szczerze? Jakoś tego nie kupuję! Dziwne, że ten sam układ w SGS9/SGS9+ jest bez AI…
Ale to, co mnie rozbroiło najbardziej, to forsowanie że oto Note9, jest smartfonem idealnym dla… graczy!
No po prostu pomieszane już wszystko z poplątanym. Urządzenie dla biznesu promowane, jako sprzęt gamingowy? Na procesorze, który od dawna znamy? No halo! Sprzęt, który od zawsze lokowany był segmencie dla ludzi aktywnych zawodowo, twórczych, kreatywnych? Oczywiście, że gracze też niech mają z Note9 uciechę, ale to powinien być dodatek do wypasionych akcji typowo rysikowych. A tym razem zabrakło ich aż za bardzo…
Swoją drogą Samsungowi ze wspomnianą przed chwilą Sztuczną Inteligencją wciąż jest nie po drodze. Z jednej strony unika tematu, z drugiej jakoś wymijająco stosuje frazesy na temat AI regulującej wydajność, czy AI w nowej odsłonie asystentki Bixby, która nagle implementuje tego typu rozwiązanie. Do tego dochodzą tryby fotograficzne, które żywcem przypominają to, co już w tym zakresie od końcówki zeszłego roku zrobili Huawei z P20 Pro oraz Xiaomi.
Jak na moje oko – Galaxy Note9, jest dziś po prostu bardzo dobrym smartfonem.
Ale warto sobie przy okazji odpowiedzieć na inne pytanie. Który smartfon z wysokiej półki dzisiaj dobrym nie jest? Za podstawowego Note’a9 trzeba zapłacić blisko 4300zł. Wersja bardziej rozbudowana o 512GB pamięci, jest o 1000zł droższa! W tej cenie można mieć wiele innych telefonów lub – śmielej – nawet dwa, zamiast jednego! Biorąc jeszcze inny przykład – za taką kasę kupisz świetnego laptopa gamingowego z 16GB RAM, Intel Core i5 lub i7, 1TB dyskiem i układem graficznym 4GB lub 6GB VRAM. Stawiane przeze mnie pytanie, jest więc zasadnicze, jak widzisz. Bo wiele wskazuje na to, że możliwość zmieniania slajdów w prezentacji lub robienia zdjęć rysikiem – to nie kroki milowe, na które w tym segmencie sprzętowym się liczy.
Samsung wygląda dziś, jak kolos na glinianych nogach.
Kąsają go z każdej strony. Sprzedaż straciła dynamikę, rośnie w niebywałym tempie Huawei, nie odpuszcza Xiaomi, a najmocniejszy konkurent Apple – wciąż odjeżdża Samsungowi. To duży problem dla południowokoreańskiego giganta, bo oznacza, że MUSI w końcu rzucić na taśmę coś więcej niż tylko wygłaskanego Note’a9, który dubluje Galaxy S9+, z tą różnicą, że flagowiec nie ma rysika, a Note tak. Pod kątem pracy kreatywnej SGS9+ w moich oczach broni się rewelacyjnie (TU recenzja i wideorecenzja zarazem). Ale sęk w tym, że Samsung w ogóle tego nie potrafi wyakcentować. Przy Galaxy Note9 jego pazury są, jak niedbale ogryzione pznokcie.
Nie na takiego Galaxy Note’a9 czekałem.
Mówimy o najwyższej półce. O segmencie superpremium. Nie mam ochoty na kompromisy. Na wtórny hardware. Na te same rozwiązania, tyle że zapakowane w inne wzornictwo. Widać to też doskonale po zegarkach Galaxy Watch. No myślałem, że padnę, kiedy na oficjalnej prezentacji akcentowano możliwość monitorowania poziomu stresu i jakości snu… Żeby już tak bardzo nie mieć pomysłu na swój produkt? A to, jak nieudolnie zaprezentowano Bixby z AI woła aż o pomstę do nieba. W ogóle nie mam zaufania, że w Note9 będzie to należycie pracowało.