Microsoft żądając opłaty licencyjnej oszukał cały świat! Co za skandal! Jak tak, w ogóle można? Przecież wszystko wszystkim należy się za darmo! A Windows, to już chleb powszedni każdego człowieka. Biedni piraci. Biedni oszuści. Biedni złodzieje. Jak mi ich żal…
Przedostatnia wiadomość od MS nieźle namieszała w całym Internecie – również światowym. Oto Microsoft udostępni aktualizację do „dziesiątki” nawet piratom! Wow! Cudnie, miodnie i pitnie. A dzisiaj ciężki kac – bo jednak zapłacić będzie trzeba, inaczej wciąż piracka wersja będzie wersją piracką. I święte oburzenie – bo niby dlaczego?
Oj niedoczekanie Wasze! Wkurza mnie to jak cholera. Przyznam uczciwie, że przyjąłem wieść o aktualizacji nawet dla osób, które pobrały okna nielegalnie, z dość mieszanymi uczuciami. Przecież za te licencje zapłaciłem z własnej kieszeni wielokrotnie. Była to kwota ukryta w cenie sprzętu – system był preinstalowany – ale jednak płaciłem. Tak samo, jak setki milionów użytkowników na całym świecie. I wiecie co? NIE ŻAŁUJĘ!
Bo ktoś ten system przez te wszystkie lata pisał. Ktoś go wymyślał. Ktoś – mniej lub bardziej udolnie – system ten dostosowywał do wymagań użytkowników. I świat pokochał Windowsa. To jest fakt przypieczętowany hegemonią Microsoftu! Żadne Linuksowe alternatywy – chociaż świetne – nie potrafiły go ugryźć. Nawet, jeśli były, są i będą za darmo, a nawet lepsze.
Tymczasem sporej części technologicznego świata wydaje się, że Microsoft coś powinien. Że takie są czasy. Że jak psu zupa, należy się każdemu Windows, jak za PRL-u mieszkanie i robota. Po części zgadzam się z tymi postulatami, bo narzuca je silnie konkurencja, no ale bez przesady! Rachunki same się nie będą płacić. Internet jest genialnym wynalazkiem, ale nie może być tylko narzędziem do zdobywania i konsumowania. Wszyscy wszystko tylko chcą. Każdy po coś wyciąga rękę! Śmierdzi mi tu betonem socjalistycznym. A ten upadł w Polsce w 1989 roku dzięki Lechowi Wałęsie.
Skoro wszyscy w polskim Internecie są tacy mądrzy, to może oni powinni zasiadać na kluczowych stanowiskach w Microsofcie! Że też nigdy ich nikt nie dostrzegł! Jak to możliwe? Takie genialne umysły, do tego analityczne, znające rynek, branżę, wiedzące wszystko najlepiej…
No nie! Nie jesteście ani najmądrzejsi, ani najlepsi, ani nie nadajecie się na CEO jakiejkolwiek firmy, chyba że swojej jak już ją założycie i ciężką pracą zapłacicie ZUS. Proszę – wbijcie sobie to do głowy – na tym świecie wszystko kosztuje, zawsze kosztowało i kosztować będzie. Google daje Androida za darmo tylko teoretycznie! Nie płacisz za niego w dolarach, ale w każdym kliku, haśle i mailu, które doskonale widzi i zna Wielki Amerykański Brat. Pozwalasz mu na to, właśnie za cenę darmowego Androida.
Pewnie, że też liczyłbym na Microsoft, który jest bardziej przystępny – i na naszych oczach taki się staje. Czy to źle, że chce być obecny wszędzie ze swoim Windowsem 10? I wierzcie mi – Microsoft ma w nosie Wasze zachodnie pirackie wersje swojego systemu. Tutaj już zaorał, posiał, wyrosło i zebrał. Rynek kształtuje się dzisiaj w Chinach, Indiach, Bangladeszu etc., a za jakiś czas będzie stawał na nogi w Afryce. I tam wyrastają (poza tym ostatnim Kontynentem oczywiście) świetni gracze, którzy wyrywają dzisiejszym światowym liderom z ręki trofea dominacji. Tak rośnie Lenovo, tak rozstawia wszystkich po kątach Xiaomi.
Microsoft chce teraz orać, siać, czekać aż wyrośnie, a potem zbierać właśnie tam. I ma cholerną rację! Jeśli nie zrobi tego teraz, może być niebawem za późno. I nie jestem wcale taki pewien, czy model odpłatnego licencjonowania systemu jest taki zły. Jak wszystko na tym świecie – być może trzeba go wymyślić na nowo? I być może właśnie teraz Microsoft to robi – dajmy wszystkim dziesiątkę, a za rok poprosimy ich o opłatę, dzięki której zyskają nowe i kluczowe aktualizacje? I nie musi to być wielka opłata. Niech będzie taka, że wilk będzie syty i owca cała. A jeśli wierzyć intuicji większości, Windows 10 jest wreszcie OS-em, na który wszyscy czekają (chyba tylko poza mną), więc w czym problem?