Przyznam szczerze, że pierwszy rzut oka na nowy sprzęt Xiaomi i od razu przyszły skojarzenia z innym producentem. Tym razem mamy do czynienia z pierwszym w historii firmy dronem, a ten w mojej ocenie jest podobny do Phantom’a 4. Ostatecznie, przyglądając się bardziej obydwu copterom można dostrzec różnice, szkoda jednak, że nie stać chińskiej firmy na bardziej wyraziste i nie nasuwające skojarzeń wzornictwo.
Wielkim fanem dronów nie jestem – przyznaję się bez bicia – ale to może zasługa tego, że długość lotu na jednym ładowaniu zawsze wydaje mi się za krótka. W przypadku Mi Drone, akumulator o pojemności 5100 mAh ma wystarczyć na około 27 minut, co brzmi sensownie i wpasowuje się w standardy, ale mimo wszystko zawsze pozostaje niedosyt. Bez dodatkowej baterii się nie obędzie – zdecydowanie.
Mi Drone jak widać na grafikach posiada cztery wirniki, które można oczywiście łatwo zdemontować, podobnie jak podwozie urządzenia. Możliwość szybkiego spakowania i rozpakowania sprzętu to spory atut oraz plus dla mobilności. Mi Drone wydaje się wypadać w tej kategorii pozytywnie.
Najważniejsze jednak to możliwości rejestrowania obrazu. Tutaj sprzęt Xiaomi będzie sprzedawany w dwóch wersjach. Z kamerą o rozdzielczości 4K – cena 460 dolarów – oraz drugiej – z aparatem rejestrującym w 1080p. Tutaj cena jest niższa i wynosi 380 dolarów. Jak na Xiaomi przystało, suma jest mocno konkurencyjna i zachęcająca do zakupu. Pod tym kątem Mi Drone tworzy dużą konkurencję, a biorąc pod uwagę ceny wspomnianych wcześniej przeze mnie Phantomów, dron Xiaomi jest śmiesznie tani.
Zdecydowałbyś/zdecydowałabyś się na dron spod znaku Xiaomi? Cena w stosunku do możliwości jest bardzo atrakcyjna i nie można tego odmówić Mi Drone. Pytanie, jak sprzęt sprawuje się w praktyce?
Źródło, foto: theverge