[showads ad=rek3]
LEPSZE BATERIE
W tym przypadku, zdecydowanie numer jeden. Owszem, smartfony coraz lepiej gospodarują energią. Tryby oszczędzania baterii są jeszcze bardziej efektywne i posiadają nowe możliwości. Tylko, że ja nie chcę takich rzeczy. Szczerze pisząc, to w ogóle nie korzystam z tych trybów. Prywatnie zdarzyło mi się to może z dwa razy i to wtedy, gdy byłem już w naprawdę podbramkowej sytuacji. Były to jednak ekstremalne wyjątki, bo często mam przy sobie powerbank, tak więc on gł. reanimuje mój telefon.
Ciężko mi uwierzyć, że nie ma technologii, która w tych małych kosteczkach, nie potrafiłaby upakować większej ilości energii. Producenci za chwilę będą uzupełniać specyfikację swoich telefonów o ekrany 4K. W zasadzie już to Xperia Z5 Premium stała się prekursorem gatunku. Póki co standardem staje się QHD. Full HD pojawia się z rozsądku (patrz m.in. Sony i HTC oraz chińska konkurencja), co dobrze odbija się na tych modelach, ale z drugiej strony, w którymś momencie – biorąc pod uwagę trend – 4K stanie się standardem. Póki jednak baterie będą tak funkcjonować, jak teraz – to nie widzę tego absolutnie. W ogóle niech z tym 4K się wszyscy wstrzymają i skupią się na bateriach. Szybkie ładowanie już jest. Teraz czas na to, by telefon wytrzymał trzy pełne dni na wysokich obrotach, gdzie wyświetlacz w tym czasie będzie aktywny przez 5-6h.
RESTART SERII GALAXY NOTE
Samsung Galaxy Note 5 to z pewnością zaje**ty telefon. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Problem leży gdzie indziej. Seria, która zapoczątkowała duże ekrany w smartfonach, czy rewelacyjny rysik, nagle z piątą edycją została zepchnięta na margines. Ograniczenie terytorialne pod kątem sprzedaży, czy wzornicza kopia serii Galaxy S6 to dwa główne powody, które budzą u mnie niesmak. Dołożyłbym do tego brak innowacyjności, z czym żaden poprzedni Note nie miał żadnych problemów i urządzenia te ustawiły tak wysoko poprzeczkę, że wraz z Note’m 5 sam Samsung nie był w stanie jej przeskoczyć.
Note 5 stracił swój charakter. Blask i uwagę samych twórców. Wystarczyło obejrzeć konferencję, podczas której głównym bohaterem był Galaxy S6 Edge Plus. Owszem to również bardzo ciekawa propozycja, ale czułem zawód tamtego dnia. Note 5 ewidentnie nie był gwoździem programu. I jakby było tego mało – zabrakło wersji Edge, co dla mnie było już nie do przełknięcia. Przydomek Edge zadomowił się w Galaxy S, a potencjał jednostronnie zakrzywionego ekranu wg mnie został zmarnowany. Wyczerpująco skupił się na możliwościach tejże krawędzi Michał Brożyński w swojej recenzji Samsunga Galaxy Note EDGE.
Czas jednak otrzeć łzy i liczę, że w 2016 roku świat otrzyma od Samsunga – Note’a 6, który będzie powrotem do czasów edycji 3 i 4 pod kątem wzorniczym i przełomów softowych. Dodatkowo mam nadzieję, że będzie prawdziwą, dużą premierą – tak jak dotychczas bywało, gdy Samsung w ciągu roku wypuszczał dwa flagowce o różnej charakterystyce. Trochę się obawiam, czy Note 6, jak i cała rodzina Note, przetrwa w tym natręctwie Galaxy S, która jak widać jest przez Samsunga mocno eksploatowana. Świadczy o tym chociażby ilość wersji S7, które mają ponoć trafić na rynek. Warto zauważyć na koniec, że po premierze Note’a 4, to właśnie w oparciu o ten model tworzono inne produkty. Mam na myśli charakterystyczny plastik będący udaną imitacją skórki.
POJAWIENIE SIĘ NA MOIM BIURKU SURFACE PRO 4
Oj tak. Tutaj akurat nie będę nawet ukrywał, że jest to mój prywatno-technologiczny cel na 2016 rok. Właściwie to na najbliższe miesiące. I choć kocham Chromebooki i korzystam z Chrome OS w 90 procentach to czuć ograniczenie tej platformy. Nie jest ona tak rozwijana, jakbym sobie tego życzył, ale Google ma na to swój pomysł i póki co wątpię, by nastąpiły duże zmiany w tej kwestii. Dlatego też potrzebuję zmiany.
Nie ukrywam, że podoba mi się ta wizja i chętnie wrócę do starego-nowego środowiska, z którego oczywiście od czasu do czasu korzystam w postaci starej dobrej „siódemki” na PC. Jeśli mówimy o Surface, to zdecydowanie pociąga mnie moc, która drzemie w tym sprzęcie. A jako bloger nie uznaję kompromisów. Muszę mieć sprzęt, który za mną nadąży, a wysłużony Chromebook już niestety nie zawsze daje radę. ;)
Co istotne, wszystko znów będę miał pod jednym dachem i nie będę musiał specjalnie uruchamiać PC, by wykonać konkretną czynność, której nie zrobię na Chrome OS. W konsekwencji mój zakup, najprawdopodobniej skończy się również emeryturą dla poczciwego „blaszaka”. Nie sądziłem, że kiedyś mogę to napisać/powiedzieć/ czy nawet o tym pomyśleć, ale przy Surface Pro 4 nic innego go już nie czeka ;).
[showads ad=rek3]