Kilka dni temu miałem okazję podzielić się informacją o produkcji, która jeszcze przed ostatecznym powstaniem, jest już popularna. Czarny szlak ebonitu, czyli film, który jak mówią jego twórcy ma być hołdem dla fanów Uniwersum Stalker, to mnóstwo pracy i poświęceń. Wszystko to by w ciągu 20 minut pokazać niezwykły Zonę oraz innych odniesień tego samotnego świata. Ja już dzisiaj nie mogę się doczekać kiedy ujrzę efekt końcowy i mam nadzieje, że to nie ostatnia tego typu produkcja. Jak mnie zapewniano, jest szansa na więcej, a gdy w grę wchodzi Uniwersum Metro2033, mój uśmiech na twarzy poszerza się jeszcze bardziej. Zapraszam do wywiadu z reżyserem Wiktorem Kiełczykowskim!
Krzysztof Bojarczuk (KB): Skąd pomysł na zrealizowanie projektu? Dlaczego akurat Uniwersum Stalker?
Wiktor Kiełczykowski (WK): Jesteśmy pasjonatami. Większość z nas wychowała się po prostu na kinie gatunkowym. To kino nas pochłonęło i chcemy być mu wierni, skoro mamy możliwości i wykształcenie w tym kierunku. W Polsce nie ma dużo okazji do robienia takich rzeczy. Państwowe instytucje filmowe nie są zainteresowane takimi filmami, a nie oszukujmy się, w naszym kraju to główny sposób na dofinansowanie projektu. Mieliśmy do wyboru trzy światy: Stalker, Metro i Fallout. Jako że pogodę mamy jaką mamy, wybraliśmy Stalkera. Jest to niezwykły świat z nieoczywistym przekazem. Jest nam, Słowianom, najbliższe chyba sercu.
KB: Jak wyglądają przygotowania do realizacji?
WK: W naszym przypadku wygląda to dość niekonwencjonalnie. Po prostu się spotykamy. Pierwsze spotkania są luźne, przy piwie czy drinku. Rozmawiamy o scenariuszu – każdy coś rzuca, jakiś pomysł. Ja wtedy to przemielam w głowie i nanoszę poprawki. Wtedy już scenariusz jest nasz wspólny. Następny etap, to rozpisanie planu zdjęć. W przypadku naszego filmu, scenariusz ma ponad 40 scen. To dużo jak na 20 minutowy film. Rozpisujemy jak najdokładniej co będzie potrzebne, nawet pineskę wbitą w ścianę. W tym samym czasie powstaje wszystko co trzeba dopasować do świata lub stworzyć od podstaw. Kostiumy, rekwizyty itd. powstają w tym samym etapie co plan zdjęć. W naszym przypadku również robimy pierwsze próby animacji komputerowej, które uzmysławiają nam, jak mają zostać niektóre sceny w filmie nakręcone żeby nie wyglądało to sztucznie.
Kilka dni temu Karol Woźniak pokazał mi pierwsze zabawy z burzą piaskową, wyglądało to nieziemsko, szczególnie że miała ponad 10 km, a renderowałaby się pewnie z 2 lata. To największa bolączka jak na razie naszej produkcji, że w ostatecznym rozrachunku rendering całego filmu z efektami specjalnymi może potrwać trochę. Ale możliwe, że uda się podpiąć pod kogoś, jakąś firmę post-produkcyjną, co by zmniejszyło czas z 2 lat do 2 tygodni. Na dzień dzisiejszy, ostatni nasz ruch to była rozmowa z kaskaderami ze Stunt studio. W całym scenariuszu są w sumie cztery sceny kaskaderskie, które po prostu trzeba wyćwiczyć od A do Z. Cała choreografia walk będzie tworzona przez Tomka Lewandowskiego.
KB: Co jest główną inspiracją? I czy fani Stalkera – gier i książek – mogą spodziewać się bezpośrednich odniesień do tych mediów?
WK: Tak – będzie ich sporo. Nawet znalazło się miejsce dla cytatu z książki Strugackich. Jest to Zona to na pewno, lekko zmieniona, ale opierająca się na tych samych zasadach. Niestety jako, że chcemy żeby film był rozpowszechniany i pojawiał się na festiwalach, nie używamy wprost nazwy stalker oraz musieliśmy trochę dodać swoich pomysłów. Ale jest to Zona i są stalkerzy.
KB: Czy prywatnie jesteście fanami Stalkera?
WK: Trudno nazwać nas fanami. Fanami są ludzie którzy poświęcają swój czas i jest to ich hobby. To są prawdziwi fani Stalkera. My jesteśmy fanami całego gatunku. Chcemy opowiadać historie, które spodobają się fanom. Które w pewien sposób będą hołdem dla ich lojalności względem ukochanego uniwersum.
KB: Na tą chwilę – jak wygląda plan przygotowań? Kiedy Możemy się spodziewać premiery? W jaki sposób film będzie dostępny dla szerszej publiczności?
WK: W tym momencie dopinamy wszystko na ostatni guzik. Kostiumy i rekwizyty są już prawie gotowe. Została nam do ogarnięcia scenografia, która jest dość skomplikowana. Musimy przede wszystkim zgrać terminy 15 osobowej ekipy i wybrać wszystkie lokacje już ostatecznie.
KB: Bardzo szybko udało się zebrać podstawową kwotę i z każdym dniem budżet rośnie. Spodziewaliście się tak dużego odzewu?
WK: Szczerze mówiąc nie. Tak naprawdę do ostatniej chwili zastanawialiśmy się, czy ustawić próg 3 czy 4 tys. zł. Bo właśnie baliśmy się że nie zbierzemy choćby małych funduszy, które pozwolą nam ruszyć z projektem. Bardzo nas zdziwiło kiedy po 9 dniach udało nam się przekroczyć próg 4 tys. zł, który założyliśmy. Myślimy, że wynika to z faktu, że ludzie chcą bardzo żeby takie filmy w Polsce powstawały. Wiara jest w to mała, bo jest wiele osób, którzy mówią że i tak się nie uda, ale mimo wszystko są ci, którzy chcą zobaczyć co z tego wyjdzie. Fajne jest to, że jest mobilizacja i ludzie sami pomagają nam w promocji tego projektu.
KB: Prywatnie jestem wielkim fanem Uniwersum Metro 2033. Czy jest szansa na realizację filmu w tej konwencji?
WK: Tak. Jeśli ten film się spodoba mamy zamiar zrobić film w klimacie Metra i Fallouta. Mamy już wstępnie aktora, który zagrałby w Metrowym filmie. Ale jest to bardziej skomplikowane, jest to trudniejszy materiał do stworzenia, a historia nad którą myślimy jest dużo bardziej złożona, bo nawiązuje do dobrych starych kryminałów z lat 20. Ale to przyszłość, poczekamy na to, jak ludzie zareagują na naszego Stalkera.
KB: Zastanawia mnie skąd pomysł na udział w projekcie Jacka Dewódzkiego?
WK: Są dwa powody. Jacek to świetny facet. Od wielu lat znamy się i chcemy coś razem zrobić. My – jako filmowcy – mamy do czynienia z aktorami „profesjonalnymi”, czasami z gwiazdami. Nie było by trudno kogoś takiego namówić. Jednak Polscy aktorzy w 90 procentach przypadków mają manierę. Nie uczy się ich na czym polega kino gatunkowe. Większość z nich nie potrafi się w tym odnaleźć. Jest pewne zawahanie konwencji w momencie, kiedy gra jak w dramacie, a biegnie z maczetą przez pustynię. Jacek ma to coś. Jako muzyk ma niezwykle dopracowany głos oraz mimikę twarzy, potrafi nimi wyrażać emocje bez żadnego problemu, w dowolny sposób. Drugiego powodu zdradzić nie mogę.
KB: Jako blog, który zajmuje się nowymi technologiami nie mogę nie zapytać o to, z jakich narzędzi będziecie korzystać podczas filmowania, a także później podczas obróbki filmu?
WK: Kręcić będziemy na kamerach Red Epic. To kamera, którą nakręcono kilka dużych produkcji Hollywoodzkich, takich jak Thor, Book of Eli czy chociażby Grę Endera. Używać również będziemy prawdopodobnie obiektywów firmy Cooke, które też są marzeniem każdego filmowca. Strona post-produkcyjna, to ciężki orzech do zgryzienia bo sprzętów i programów jest co niemiara. Ekipę post-produkcyjną mamy wyśmienitą, która robi niezwykłe rzeczy. Ale proces jest dość prosty – montaż, post-produkcja dźwięku, efekty specjalne, kolor korekcja.
KB: Dziękuję serdecznie za rozmowę.
TUTAJ można dołożyć jeszcze swoją cegiełkę