Najnowszy raport firmy badawczej IDC pokazuje, że podobnie, jak przed rokiem – po trzech kwartałach 2017 roku, nadal tabletami rządzą Apple, Samsung, Amazon, Huawei, Lenovo oraz dość spora grupa tzw. Others, czyli pozostałych producentów, których udział w rynku jest tak mały, że wrzucono ich wszystkich do jednego worka (a niech się tam kotłują!), aczkolwiek to raczej wór, bo siedzi w nim aż 33 proc. dostarczanych na rynek dachówek! Jak na moje oko jest o co powalczyć! Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka…
W każdym razie, z tej najważniejszej czołówki w trzecim kwartale 2017r. zyskiwali wszyscy, poza Samsungiem. Oznacza to, że rok do roku udało się im zwiększyć sprzedaż swoich sprzętów, ale nie ukrywam, że i ja sam o jakichś spektakularnych premierach za wiele nie słyszę, a jeśli już to raczej w obozie Lenovo i Huawei, bowiem to Chińczycy dostarczają tablety w tej chwili hurtowo. Skoro więc brak wielkich, masowych premier, to wnioskuję, że ów Others stanowią gł. tanie produkty pochodzenia dyskontowego lub temuż podobnego.
Nie zmienia to faktu, że jednak tablety z zapowiadającej się genialnej innowacji XXI wieku, po kilku generacjach iPadów, Galaxy Tabów czy propozycji z serii Xperia od Sony – zaczęły notować spadki sprzedaży. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać coraz mniejsze wersje, dodatkowo rosły smartfony skutecznie zagrażając nie za dużym tabletom, aż finalnie boom się skończył, tyle że do – wspomnianych wyżej – dyskontów trafiły twory za kilkaset złotych, na które mógł pozwolić sobie każdy. Przy okazji jednak szybko okazało się, że z takim sprzętem za wiele nie zrobisz. I wiem, co piszę, bowiem przeszedłem z różnymi znajomymi ów dyskontową mordęgę, czyli z produktami, które najchętniej wyrzuciłbym za okno… Nie dziwi mnie więc spadek sprzedaży rok do roku w Others – zakładam luźno, że klienci przerzucili swoje sympatie na coś wartościowszego z czołówki.
Dzisiaj, kiedy na spokojnie patrzę wstecz, widzę że tabletom zabrakło jednej zasadniczej cechy, na którą stać producentów przy wypuszczaniu kolejnych smartfonów. Bo jednak przy telefonie łatwiej znaleźć cechy, które motywują do wymiany jednego na drugi – rok po roku. Ale przy tablecie? No właśnie. Moim zdaniem – jednak mimo wszystko – odpowiedzialny za zastój w tej branży, jest przede wszystkim brak innowacji. I oczywiście – wielu twórców smartfonów też na niewiele się sili, ale chociażby potrafią tak udoskonalać obecne generacje produktów, aby forsować ciągle nowe funkcjonalności.
Natomiast tablet trudno zdefiniować. Na komputer to za mało, na smartfona wręcz za dużo. Próba bardziej sensownej i wymagającej pracy nie udaje się nawet z dedykowanymi akcesoriami, a radzą sobie w ten sposób jednostki. Czyli co – do kanapowego oglądania filmów i okazjonalnego grania? Niby tak, ale smartfony z około sześciocalowymi wyświetlaczami są jakoś bardziej pod ręką. Po co więc sięgać po 10-calową dachówkę?
Myślę, że dwie, trzy generacji takiego sprzętu, jak tablet były w stanie wyczerpać pierwotną formułę tychże produktów. Ale bez dostarczania wraz z nimi konkretnych rozwiązań, które miałyby uczynić je atrakcyjniejszymi sprzedażowo i funkcjonalnie, niestety, ale nic się nie da zrobić. Jasne, możesz mnie zapytać – No panie Brożyński, to jakie innowacje masz na myśli dla tabletów? Cóż, twórcą tego typu rozwiązań nie jestem, ale funkcje kreatywne, twórcze, związane z zarządzaniem przy tworzeniu i edycji treści, grafik, filmów, zdjęć przy wsparciu stylusa – przemawiają do mnie najbardziej.
Natomiast w smartfonach wydawało się, że też nic wielkiego nie da się wymyślić, a jednak! HTC z modelem U11, który obsługuje gesty ściskania, to idealny przykład na to, jak można redefiniować pojęcie korzystania na co dzień z urządzenia mobilnego. Inna propozycja? Ot – Galaxy Note8 i Galaxy S8, czy ostatnio Huawei Mate10 Pro, które podłączysz do monitora i zrobisz z nich komputer. I przy okazji to sensownie działa.
Z tabletami ciężko przejść taką ścieżkę, bo one z góry narzucają formę własnego odbioru. I jest nim rola multimedialnego kombajnu. Jak sam pomyślę, to przyznaję, że na tabletach głównie czytam ebooki i prasę dzisiaj. Pisać piszę, ale niezwykle rzadko. A jeśli dochodzi do tego bardziej zaawansowana obróbka nawet prostego materiału fotograficznego, to bez komputera już się nie obejdzie. W tej chwili, jeśli już, postawiłbym w tym aspekcie na Galaxy Taba S3, który dzięki rysikowi (chociaż miałem trochę zastrzeżeń w recenzji), faktycznie oferuje wyjście poza typowy schemat i w obsłudze jest zdecydowanie lepszy od takiego iPada Pro.
A zatem innowacje… Innowacje w tabletach… Jakieś pomysły…?