Zastosowanie drukarek 3D nie przestaje mnie zaskakiwać. Od najprostszych modeli budynków, statków itp. zaczynając, a na stworzeniu działającego przetwornika do gitary kończąc. A co gdyby mogły pełnić również służbę pomagania ludziom? Brzmi irracjonalnie, absurdalnie? No to zaraz się przekonacie, że te słowa nie odbiegają od rzeczywistości.
Organizacja non-profit o nazwie Limbitless Solutions, utrzymująca się jedynie z datków, wykorzystuje drukarkę 3D do tworzenia bionicznych protez dla dzieci. Te bowiem niestety szybko wyrastają z droższych, sztucznych kończyn. Co prawda nie można nimi sterować (protezami, nie dziećmi) myślami, ani też nie posiadają rozwiązań umożliwiających czucie, ale młody człowiek wygląda w nich jak superbohater, co z pewnością daje radość.
Zresztą spójrzcie na wideo poniżej. Nie sposób się nie uśmiechnąć widząc, jak Robert Downey Jr. wręcza protezę do złudzenia przypominającą mechaniczne ramię Iron Mana. Pozostając w kontekście filmowym, porównuje “swoją” kreację do tej stworzonej dla 7-letniego bohatera i nie kryje, że wersja Tony’ego Starka jest jednak gorsza. W protezie przynajmniej działają światła ;).
https://www.youtube.com/watch?v=oEx5lmbCKtY
Zawsze po takich materiałach, wraca we mnie wiara w ludzkość. Nie chce mi się rozstrzygać, na ile było to bezinteresowne, a na ile miało podbudować wizerunek aktora. Przecież tak naprawdę na pewno nikt go do tego nie zmusił, ale poświęcił swój czas i zafundował małemu Alexowi miłą niespodziankę. A dodam jeszcze, że nie jest to pierwsza jego “superbohaterska” proteza – na gwiazdkę otrzymał prezent w postaci ramienia a’la Optimus Prime z Transformersów.
Proces powstawania takiej kończyny mimo wszystko nie jest szybki i tani. Drukowanie trwa ok. 30-50 godzin, zaś cena plasuje się w granicach 350 dol. Tym bardziej doceniam fakt, że organizacja nie pobiera za to żadnych opłat, a przy okazji wyznaczyli sobie bardzo szczytny cel. Szkoda tylko, że to wciąż kropla w morzu potrzeb i czekam aż wielkie firmy również zrobią coś podobnie dobroczynnego. Chyba się jednak nie doczekam. Wybaczcie, ale ucieknę się do banału – w świecie, w którym rządzi pieniądz, dobrze że powstają takie inicjatywy i nawet jeśli tylko kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt osób z nich skorzysta, to wciąż jest ważne. Firmie Limbitless Solutions życzę zaś samych sukcesów i konkretnego sponsora, by spełniali marzenia coraz większej liczby dzieci.