Pamiętasz, jakie nowości debiutowały w iOS9? A co nowego przyszło z iOS 8 poza świeżym wyglądem systemu? No właśnie, sądzę, że jeśli nie jesteś wielkim, wkręconym w każdy ficzer fanem Apple, to nie masz już pojęcia co było, w której wersji. I nie myśl sobie, że ja mam inaczej w przypadku Androida. KitKat był chyba najstabilniejszym w historii, piątka (czyli Lollipop) przyniósł przede wszystkim Material Design, ale Marshmallow? Przejście na stałe z Dalvika na ART. Coś więcej? Musiałbym się solidnie wysilić, aby sobie to poprzypominać.
Od pewnego czasu mam tak przy każdej konferencji. Wchodzą nowości, a ja się zastanawiam kto będzie z nich korzystał? W jaki sposób zmieniają one mój sposób bycia? Dzisiaj np. Apple pokazał, że watchOS 3 udostępni możliwość pisania po ekranie smartwatcha Apple Watcha. Pomijając fakt, że ma to już od dawna Android Wear w postaci emotikonek, zauważyłem, że po chwilowym zainteresowaniu po prostu przestałem tego używać. Za często wyrysowywałem nie to, czego chciałem. Więcej – Apple Watch będzie teraz potrafił komunikować się z innymi osobami, z którymi trenujecie. Może w klubie fitnesu to się sprawdzi (chociaż wysilam umysł i nie bardzo wiem jak…?), ale czy w czasie biegu masz ochotę uprawiać jakiekolwiek dyskusje, skoro to moment relaksu, wyciszenia, skupienia na sobie? Niby fajna funkcja, co? Ale… po co…?
iOS 10 będzie miał masę kapitalnych funkcji. Niektóre znane z Google, jak automatycznie sklejane w jedną całość zdjęcia i filmy, czy możliwość zamówienia Ubera, zrobienia rezerwacji w restauracji i opłacenia przejazdu już z aplikacji Map. Tak, już widzę oczami wyobraźni, jak połowa świata tak właśnie robi. Androidowcy – rezerwujecie głosowo w knajpach stoliki? Kojarzycie komendy, którymi możecie wezwać Ubera? Ktoś…? Coś…?
10 nowych funkcji w iOS 10 i kilkadzisiąt minut po konferencji mam w głowie jedną – wreszcie Apple otwiera się na widgety. I to znacznie się na nie otwiera. A poza tym? Aaa, nowe Apple Music, z tekstami utworów, lepszym dizajnem i takie tam… Nie zrozum mnie proszę źle – nie krytykuję tych zmian lecz chodzi mi o to, że mam takie wrażenie, że to w dalszym ciągu kosmetyka, że poprawionego nie ma sensu wciąż poprawiać. I chociaż piszę o tym w tym miejscu, to mam takie wrażenie nie tylko w stosunku do Apple.
Za to jedna rzecz spodobała mi się wyjątkowo, chociaż szkoły kodowania, w które inwestuje Samsung podobają mi się bardziej. Niemniej kluczową z perspektywy iOS jest platforma Swift do tworzenia aplikacji na iPhone’y i iPady. Starzy wyjadacze programujący są ważni, ale idące za nimi nowe pokolenie jest jeszcze istotniejsze, bo szkolone wyłącznie pod kątem jednego środowiska. Dlatego Apple wypuszcza Swift Playgrounds – platformę do kodowania dla najmłodszych – intuicyjną, prostą w obsłudze, uczącą najmłodszych określonego sposobu myślenia o aplikacjach i usługach. I mam na myśli konkretną armię programistów osadzonych w jednym języku, jednym środowisku, jednym kontekście. Dzieciaków, które w lot będą łapać, co z czym ma się jeść w tym, co serwuje im Apple.
Nie wiem, czy zwróciłe(a)ś uwagę, jak Apple pokazywał cały keynote. Ale dominowali w kadrach gł. młodzi ludzie, a właściwie dzieciaki, nastolatki. Zastanawiałem się, co oni robią na takiej zamkniętej imprezie Jabłka? Teraz już nie muszę dłużej pytać. Apple wyszkoli sobie naprawdę świetnych, kreatywnych i ambitnych programistów. Przywiązanych nie tylko do sprzętu i oprogramowania, ale też karmionych z ręki giganta. I biorę za te słowa pełną odpowiedzialność, bo jeszcze nigdy nie widziałem, aby twórca iPhone’a tak szczerze otwierał swoje API, w tym Map oraz innowacyjnej Siri, która obsłuży teraz aplikacje zewnętrznych developerów.
Dzisiejszy keynote Apple pokazał, że idzie nowe. I być może nie ma jeszcze fajerwerków, być może nowe funkcje to albo znane z konkurencyjnych rozwiązań, albo wyciągane trochę na siłę nowe-stare rzeczy nie zmieniające tak naprawdę niczego wielkiego. Ale kluczowy jest dla mnie debiut Swift Playgrounds, za którym już wkrótce pójdą wielkie przełomy! I jestem pewien, że Apple wypromuje modę na programowanie – pokazując uczniaków, ich projekty i to ile mogą zarobić na swoich pomysłach. Gratulację – to naprawdę świetny koncept!
Bo zauważ – sprzęt już jest. W prawdziwie przełomowe iPhone’y, iPady i Macbooki już nie wierzę. Ale w genialne pomysły, które rozwijają usługi, na których zasadza się dzisiaj cały biznes internetowy – już tak.