Transakcja ma opiewać na kwotę około 30mln dol. Nie jest to zawrotna suma, jak na pieniądze, którymi obraza Dolina Krzemowa, przy tego typu inwestycjach, ale na pewno orzeszki to też nie są. Apple oczywiście nie potwierdza tego przejęcia, ale też mu nie zaprzecza. Do Kalifornii z Montrealu miało się też przenieść część pracowników z Vrvany. Dlaczego to jest takie istotne? Bo headset Totem, który czeka jeszcze na swój oficjalny rynkowy debiut, jest rozwiązaniem o wiele dalej idącym od tego, co w tej chwili jest już na rynku. Rozwiązaniem bardziej – rzekłbym – kompleksowym…
Chodzi o to, że Totem powstał, jako inicjatywa mająca łączyć ze sobą świat wirtualnej z rozszerzoną rzeczywistością oraz – co moim zdaniem najistotniejsze – pozwalać na manipulowanie wirtualnymi obiektami bezpośrednio w przestrzeni, bez korzystania z dodatkowych manipulatorów. Ma to być możliwe, ponieważ gogle od Vrvana są wyposażone w szereg kamer, które w podczerwieni rejestrują to, co robią nasze ręce. Jak dla mnie – świetna sprawa! Czy urządzenie ujrzy faktycznie światło dzienne, jeszcze jako nie-Apple’owe, trudno dziś wyrokować, bo nie wiadomo, czy twórca iPhone’a będzie chciał już teraz dzielić się z konkurencją swoim apetytem na VR.
Wg Appleinsider.com, pojawiły się w ostatnich tygodniach pierwsze doniesienia o urządzeniu do rozszerzonej rzeczywistości o nazwie kodowej T288, a sprzęt ma być wyposażony w procesor oraz (co odróżnia go od dotychczasowych rozwiązań AR) wyświetlacz. Całość też ponoć pracuje na systemie rOS, co tłumaczone jest jako Reality Operating System. Wg tegoż samego serwisu gigant z Cupertino ma przygotować debiut własnego rozwiązania z pogranicza AR i VR z prawdziwego zdarzenia na rok 2020.
Apple w ostatnim czasie przyzwyczaił nas, że może i nie serwuje technologii obecnej, jako trendy z pierwszej linii u konkurencji, ale jak już coś wprowadza – nawet z wieloletnim opóźnieniem – to działa to bez najmniejszych problemów, a te pojawiają się jedynie w fazie wieku dziecięcego danego zastosowania. Normalnie więc zżymałbym się, że i tak notują poślizg, że na nic odkrywczego liczyć nie można, że przecież wszystko już wymyślono etc. Ale teraz wiem już, że nie ma sensu się spieszyć. I szczerze pisząc – trzymam kciuki za Apple, bo wierzę, że zrobią to naprawdę dobrze.