Żadną nowością nie jest dominacja Androida, jako najpopularniejszego mobilnego systemu operacyjnego na świecie. Ale ciekawie robi się dopiero wtedy, kiedy bliżej przyjrzymy się jego sile w zestawieniu z platformą iOS od Apple. Również niepodważalnie więcej jest smartfonów, które pracują na systemie z zielonym robotem, ale kiedy spojrzymy na wyniki firmy z Cupertino, to nie tylko otworzymy szeroko usta, ale zadamy sobie jedno podstawowe pytanie – jak to możliwe, że miłość nowych i napływających klientów do nadgryzionych jabłek jest tak wierna i tak bezgraniczna?
Firma analityczna comSCORE przeanalizowała jak smartfonowe siły rozkładają się na rynku amerykańskim wśród abonentów sieci komórkowych powyżej 13. roku życia, i jak bardzo się różnią w porównaniu do poprzedniego kwartału br. roku. Tak, patrząc na te liczby muszę przyznać, że nie rozumiem fenomenu iPhone’a. Do smartfonów Apple należy 40,6 proc. rynku w Stanach Zjednoczonych. Ale urządzenia firmy z nadgryzionym jabłkiem wcale nie muszą się obawiać, że numer dwa szybko je dogoni. Jak się pewnie domyślacie, jest nim Samsung, ale z 24,9 proc. udziałem, a tuż za nim HTC (7,1 proc.), Motorola (6,8 proc.), LG (6,6 proc.).
Z raportu wychodzi na to, że Apple urósł w USA o 0,7 proc. w 3Q13 względem 2Q13. Nie jest to może imponujący wynik, zwłaszcza że Samsung skoczył też ledwie o 1,2 proc., jednak pozostali konkurenci – poza LG, który stoi w miejscu – tracili. Widać, że pod tym względem ciekawie jest również, jeśli zestawimy popularność systemów operacyjnych. Wśród wszystkich numerem jeden jest Android, ale jego udział nieznacznie spadł kwartał do kwartału br. z 52 proc. do 51,8 proc. Co ciekawe o tyle, co stracił Android urósł Windows Phone, który w USA na swoich urządzeniach posiada zaledwie 3,3 proc. użytkowników, a wyprzedza nawet BlackBerry z 3,8 proc.
Ale wracając do pytania, które postawiłem w pierwszym akapicie – jak to możliwe, że Apple trzyma się na swoim rodzimym rynku tak mocno? Czy są to narodowe sympatie Amerykanów? Przecież nawet zupełnie nieemocjonalnie patrząc na wyniki Apple widać, że walczy on o pozycję na rynku z dziesiątkami (jeśli nie setkami) smartfonów, które napływają gł. z Azji, ale wyłącznie jedną serią smartfonów, które właściwie policzycie na dłoniach obu rąk.
Myślę, że popularność Apple jest tak ogromna, bo iPhone’y nakręciły ekspansję mobilną oferując zupełnie inne usługi, niż ówcześni liderzy i stając się autorami sukcesu, jadą na jego popularności, która przetrwała do dzisiaj i wciąż nakręca sprzedaż. iPhone to również urządzenie, które szybko sklasyfikowano, jako produkt premium, dlatego żyje też drugim życiem – prestiżu posiadania, jako synonim odpowiednio wysokiej pozycji społecznej (co się już zasadniczo zmienia).
Tymczasem konkurencja nie zaproponowała niczego na tyle przełomowego, co by zaistniało w świadomości zwykłych użytkowników, i znacząco wpłynęło na kolejne zmiany. iPhone był rewolucją, natomiast pozostali producenci gł. ewoluowali kopiując i naśladując. Dziś oczywiście te granice się już mocno zatarły, a iPhone trudno posądzać nawet o ewolucję w kolejnych odsłonach, jednak istnieje jako produkt doskonały, skończony i gotowy do używania. Nie widzę innej przyczyny, dla której Amerykanie nie mieliby go tak bardzo kochać.
Zresztą producenci mają o kogo w USA walczyć. Obecnie smartfony posiada 147,9 mln Amerykanów, co stanowi 62 proc. tamtejszego rynku mobilnego.
Źródło, foto: comscore, thenextweb