Aplikacje mobilne dostępne na iPhone’y oraz iPady to świetne propozycje, które ułatwiają życie, dostarczają sporo zabawy, uzupełniają naszą wiedzę i potrafią też nieźle nadwyrężyć domowy budżet. Dla rynku amerykańskiego koszty zakupu poszczególnych rozwiązań nie są tak odczuwalne, ale polski AppStore nie należy do najtańszych. Pomimo tego, że w USA można sobie pozwolić na zakup większej ilości aplikacji niż w Polsce, to i tak może to być druzgocące dla kieszeni rodziców, zwłaszcza kiedy do sprzętu mobilnego dobiorą się nasze pociechy.
Najgłośniejsza sprawa, która miała niedawno miejsce, dotyczyła wydania przez kilkulatka 2600 dol. w jednej aplikacji! Cóż, domyślam się, że sprawca debetu na koncie rodziców szybko nie dostanie w swoje ręce ukochanego iSprzętu. Niemniej – mimo, że spektakularna – nie była to jedyna taka sytuacja, a wartość takich przypadkowych transakcji, dokonywanych przez nieświadome dzieci opiewa na dziesiątki milionów dolarów.
Sprawie w obronie praw konsumentów postanowiła przyjrzeć się Federalna Komisja Handlu (FTC), która argumentowała, że otrzymała kilkadziesiąt tysięcy skarg, na tak dokonane transakcje. W związku z tym Komisja zdecydowała, że Apple musi oddać swoim klientom 32,5 mln dol., które przypadkowo wydały w AppStore dzieci posiadaczy sprzętu mobilnego z nadgryzionym jabłkiem w logo.
Przy tej okazji nie obyło się bez ingerencji samego Tima Cooka – CEO Apple, który zarzucił FTC nadmierne rozdmuchiwanie problemu, bowiem jego firma pracowała od roku nad rozwiązaniem sprawy niechcianych kosztów, które ponieśli użytkownicy urządzeń Apple z nie swojej winy. Gra w końcu idzie o ogromną stawkę. Producent iPhone’a ogłosił właśnie, że od początku istnienia AppStore, deweloperzy tworzący aplikacje zarobili w wirtualnym sklepie 15 mld dol! Niemniej FTC, by uniknąć takich sytuacji w przyszłości, zobowiązał firmę z Cupertino do wprowadzenia bardziej restrykcyjnych zasad dotyczących autoryzacji zakupów, tak aby mogły zatwierdzać je tylko uprawnione osoby.
Jak na moje oko, najlepszym sposobem byłoby po prostu postawienie szlabanu na tablety i smartfony naszym pociechom.
Źródło, foto: theguardian, gigaom