Moda to twór, na którym nie znam się zupełnie i właściwie – mam ją gdzieś. Słucham ostrej muzy, więc u mnie dominuje czerń i właściwie jeden rodzaj odzieży, czyli koszulka/bluza z ulubionym zespołem wraz z ramoneską i glanami do kompletu. OK, wraz z upływem lat i brakiem wielocyfrowych sum na koncie zacząłem dopuszczać inne kolory, ale wciąż nie mogę powiedzieć, bym podążał za modą. Zresztą nie tylko tą dotyczącą ubioru, ale w ogóle każdą jaka się pojawi – selfie robię wyjątkowo rzadko, stawianiu [*] na portalach społecznościowych mówię stanowcze nie, a wszystkie programy typu gwiazdy śpiewają tańcząc na lodzie przyprawiają mnie o rewolucje.
I to bynajmniej nie kuchenne, a raczej te w głowie i brzuchu. Może poza programem Face Off, o charakteryzacji, na który ostatnią mam zajawkę, jednak nie ma w nim celebrytów, a całość jest full-pro. Nie powiem, że jestem skrajnym indywidualistą, bo chyba ciężko o to dziś, jednakże to, co podoba się większości, ja omijam szerokim łukiem. No dobra – Monty Python i Gwiezdne Wojny mają u mnie wysoką pozycję w hierarchii, ale też ciężko nazwać je modnymi, choć zapewne niejedna osoba je docenia.
Byłbym jednak wielkim ignorantem, gdybym sądził, że moda to coś małego i nieprzydatnego. Tak naprawdę jest to prężnie rozwijająca się gałąź przemysłu z grubą kasą w tle, ale o tym przecież doskonale wiecie. Nic zatem nadzwyczajnego w fakcie, że sprzedażowy gigant, Amazon, również na tym polu próbuje uszczknąć coś dla siebie. Jego zainteresowanie tym segmentem zaczęło się w 2008 roku, jednak dopiero teraz nabiera rozpędu. I tu również ciężko się dziwić, skoro przez tydzień ubiegłej gorączki świątecznej sprzedano ponad milion produktów z tej kategorii.
Na czym polega ów rozpęd? Amazon na 46 tys. metrów kwadratowych w rejonie Londynu – Shoreditch, otworzy latem, 2015 roku, swoją nową bazę, będącą jednocześnie (przynajmniej w założeniach) jednym z największych studiów fotografii modowej. Sergio Bucher, wiceprezes Amazon Fashion EU stwierdził, że moda, to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi Amazonu, a nowe studio ilustruje połączenie ambicji w tym obszarze wraz z chęcią dostarczania do konsumentów produktów pierwszej klasy. Bla, bla, bla, wiadomo, że chodzi o kasę, choć tak naprawdę, gdzie nie?
Plusem zaistniałej sytuacji są oczywiście nowe miejsca pracy, których liczba ma urosnąć do 5 tysięcy w 2017 roku. Choć kiedy się słyszy o warunkach panujących w magazynach not-so-amazing Amazonu, o których również pisaliśmy, bo ja wiem czy to takie dobre? Tym bardziej, że właśnie w okresie przedświątecznym jest najgorzej, ale chyba wszystkie firmy sprzedające produkty mają, mówiąc kolokwialnie, spinę, by wyrobić się z czasem i wcisnąć jak najwięcej. Może jestem niesprawiedliwy, ale mogę sobie z łatwością wyobrazić targanie wielokilogramowych paczek od rana do wieczora i nie napawa mnie to optymizmem.
Choć w tym wszystkim kryje się nutka pozytywu – w zeszłym roku przy 449 milionowym przychodzie, Amazon zapłacił 4,2 miliona podatku i ta kwota zostanie zainwestowana w transport publiczny. Ach, chciałbym u nas podobnej inicjatywy. Może w końcu Pendolino dostałoby tory, po których da się jeździć? :) W każdym razie, nie powiem, że trzymam za Amazon kciuki, bo… nie trzymam. Jak wspomniałem w przydługim wstępie – moda mnie nie interesuje, czytniki e-booków wręcz przeciwnie, ale sytuacja w magazynach to dla mnie duży minus.
Choć z drugiej strony – jak często mówi się o chińskich lub koreańskich fabrykach wielu innych producentów? Raczej rzadko. Lubimy tani sprzęt i zazwyczaj nie obchodzi nas, w jakich warunkach powstaje. Zatem, by uniknąć hipokryzji, sparafrazuję podtytuł jednego z filmów Sachy Baron Cohena: „Podpatrzone w Londynie, aby Amazon rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej”. I właśnie za tą ostatnią część będę trzymać kciuki!
Źródło: theguardian
Foto: Amazon, tuwroclaw.com, Oli Scarff/Getty Images