Ferment wokół nowych iPhone’ów to już klasyk. Właściwie nie dostajemy nic nowego, ale szum jest taki, jakby świat technologii uzależniony był wyłącznie od jednej korporacji. Zresztą w TYM wpisie pokazywałem, że iP6 wcale nie różni się jakoś wyjątkowo od LG Nexusa 4 sprzed dwóch lat. Myślę, że nie tyle odpowiada za to genialny marketing, co pierwsze iPhone’y, które pokazały, jak rynek smartfonów powinien wyglądać. I chyba ostatnim jako tako twórczym iPhone’m była czwórka. Za to po premierze szóstek dostajemy radosną i nieco smutną twórczość Internetów, która mimo wszystko obnaża prawdę o tych urządzeniach.
A prawda jest taka, że nie ma na świecie rzeczy doskonałych czy idealnych. I widać to gołym okiem, kiedy spojrzymy na najnowsze dzieci Apple. Firma zresztą ma już kilka wpadek z tego tytułu. Po pierwsze kłopot z aktualizacją świeżutkiego iOS-a, po drugie jak świat długi i szeroki mniejszej szóstce dostaje się po tyłku za słabą wydajność na baterii, a po trzecie – afera wokół słabej konstrukcji tych smartfonów (w wersji iP6 Plus), które pod naciskiem w kieszeniach użytkowników wyginają się niczym olimpijskie gimnastyczki.
Oczywiście konkurencja tutaj nie śpi i świetnie na te problemy Apple reaguje. Wpierw sieć zalała seria takich zdjęć:
Zdziwieni do czego jeszcze może przydać się wałek do ciasta? Cóż, ten żart pomysłowo wpisuje się w całą kampanię „elastycznych” iPhone’ów 6, która rozkręciła się w Internecie. Zresztą nieźle wykorzystuje ją Samsung. Oto zdjęcie, które przy okazji rozpoczętej sprzedaży modelu Galaxy Alpha pojawiło się na brytyjskim Twitterze producenta:
I jest to w sumie najlepsza odpowiedź na oświadczenie Apple wydane w tej sprawie, które dość jasno sugeruje użytkownikom, że to oni źle używają najnowszego produktu giganta z Cupertino. Wygląda na to, że wraz z nowymi smartfonami tej firmy powinna przyjść moda na mniej obcisłe spodnie…
W niefortunnym materiale wideo, który podkręcił aferę wokół iPhone 6 Plus i jego zapędom do wyginania się zestawiono go z Samsungiem Galaxy Note 3, który nie poddał się naciskom, a w konsekwencji deformacjom. Szybko w sieci pojawiło się to zdjęcie, ale nie jestem pewien, czy jego autorem jest Samsung, wyłapałem je przypadkiem na Twitterze:
Ale po kilku dniach drwin przyszedł wreszcie czas na… solidne testy. Najlepiej, aby były wykonane w laboratorium, a nie dłoniach blogera/dziennikarza, bo przy okazji ujawnią, jak z innymi czołowymi smartfonami sprawa wygląda. Całą sytuację w swoje ręce wziął Consumer Reports:
Z przeprowadzonego eksperymentu wynika, że wcale na konkurencyjnych słuchawkach nie trzeba wywierać specjalnie potężnej siły, aby je zniekształcić i HTC One M8 też w tej próbie nie wypada najlepiej. Jest jednak grubszy i pewnie dlatego przy noszeniu nie tak łatwo go zdeformować. Nie zmienia to jednak faktu, że przecież w dużej mierze odpowiedzialne jest za to aluminium, które po zniekształceniu nie jest w stanie wrócić do normalnych rozmiarów. Bo najbardziej wytrzymałe urządzenia to LG G3 oraz Samsung Galaxy Note 3, które wykonane są z tworzywa sztucznego i po wywarciu na nie odpowiedniej siły szybko potrafią odzyskać normalne kształty.
Przyznam szczerze, że po raz pierwszy w swojej blogersko-technologicznej karierze doceniam plastik, na który zwykle patrzyłem mniej przychylnym okiem jeśli idzie o wykonanie urządzeń mobilnych. Stal jest przyjemna w dotyku, ale dopóki urządzenie się nie zgrzeje, a do tego rzeczywiście mało odporna na różnego rodzaju przeciążenia, chociaż wygląda bardzo efektownie. Pytanie tylko, czy smartfon za dobre 3 tys. zł powinien w naszych jeansach wyginać aż tak śmiało ciało?