Ładna nazwa, świetny design, dość przeciętne możliwości smart… No nie do końca. Wszystko zależy od tego, czego potrzebujesz na swoim nadgarstku. Nie każdy podnieca się przecież inteligentnymi zegarkami, które dostępne są na rynku. Jednych krępuje głośne gadanie do małego ekranu na ręce, innych drażni mało finezyjne wykonanie, jeszcze inni narzekają na słabą baterię, a ktoś kolejny zniechęca się, kiedy w dużym słońcu nie może nawet dostrzec godziny. Wena od Sony jest odpowiedzią na te braki i wady. I społeczności skupionej wokół FirstFlight – serwisu crowdfundingowego Sony – udało się zebrać potrzebne środki na wypuszczenie Weny!
[showads ad=rek3]
Sam nie entuzjazmowałem się za bardzo tym produktem. Ja jednak wybieram słabszą baterię, kosztem większej funkcjonalności. Smartwatch zbierający dane o moim śnie, czy poziomie stresu oraz liczący kroki, to tak naprawdę stylowy krokomierz, bo w dwie te wcześniejsze funkcjonalności nie do końca wierzę – lub inaczej – podchodzę do nich z rezerwą. Tak, jak nauczony doświadczeniem, do czujnika pulsu w zegarku. Ale Wena ma jeszcze jedną istotną cechę – posiada inteligentny pasek, a właściwie zapinkę, która pozwalać ma na dotykowe płatności zbliżeniowe.
Chyba najmocniejszym punktem – oprócz eleganckiego wzornictwa – jest w Sony Wena czas pracy na baterii, która ma zagwarantować działanie nawet do pięciu lat. Kawał czasu! Żaden zegarek od Samsunga, czy z Android Wear nie będzie w stanie tyle jeszcze przez bardzo długi czas funkcjonować. Ale dla mnie w tym newsie najciekawsze jest to, że znalazło się aż tylu chętnych! Są to osoby, które nie są zainteresowane najbardziej zaawansowanymi technologicznie smartwatchami, a rozwiązaniami pośrednimi. Wena pokazuje się z tej dobrej strony – ładny, stylowy, elegancki produkt z funkcjami inteligentnymi.
[showads ad=rek1]
Inna sprawa, że First Flight, to rzeczywiście niezły pomysł ze strony Sony, który jest swoistym żywym badaniem oczekiwań klientów wobec tej firmy. Kto chce konkretnego rozwiązania, partycypuje w określonym projekcie. Wena więc – pomimo swojej wysokiej ceny, bowiem zegarki mają kosztować od 300 dol. wzwyż – i wydaje się, że to własnie ten droższy model będzie ciekawszy.
W każdym razie w Europie nie przekonamy się póki co za szybko, czy to produkty mające przyszłość, bowiem mają być dostępne najpierw w Japonii i nie wiadomo, czy i kiedy wypłyną poza jej granice.
[showads ad=rek3]
Źródło: wtvox