Jest tych redminołtów co niemiara. Do naszych redakcyjnych testów trafił Xiaomi Redmi Note 10, ale w opcji bez 5G. Gdyby nie brak NFC, mógłby stać się jednym z moich ulubionych tańszych średniaków. Z ceną oscylującą wokół 1000 zł oferuje fajne podzespoły i liczne funkcje fotograficzne, które może nie wywracają zdjęć mobilnych do góry nogami, ale też na pewno nie ma się czego ten model wstydzić.
Zdecydowanie najjaśniej lśni tutaj wyświetlacz. Piękny AMOLED, który prezentuje obraz na rewelacyjnym poziomie, którego nie powstydziłyby się czołowe smartfony za znacznie większe pieniądze. Świetne jest również oprogramowanie pod względem personalizacyjnym. Przykład? Ot chociażby ciemny motyw. Nie tylko ładnie wygląda interfejs w czarnych barwach, ale przygaszeniu ulega nawet tapeta. Niby detal, ale jakże zaskakujący!
Podobał mi się również Tryb Słoneczny, który jeśli zrezygnujemy z automatycznej regulacji jasności wyłącznie w ostrym słońcu dynamicznie będzie rozświetlał ekran, aby ten był czytelny w niesprzyjających warunkach. Tak samo – nie brakuje opcji konfiguracyjnych przy opcji Always-on-Display. Przy odpowiednim skonfigurowaniu mamy szansę uzyskać jeden z najładniejszych wygaszonych ekranów.
Zaskakująco szybko wypadało fotografowanie. Czołowa matryca ma 48 Mpx i zdjęcia wykonywane w pełnej rozdzielczości nie miały absolutnie żadnego problemu z bardzo żwawym zapisywaniem uwiecznionych kadrów. Miłą niespodzianką okazało się także filmowanie w bardzo, bardzo zwolnionym tempie – 960 fps w rozdzielczości 720 p. Niby detal, ale jeszcze niedawno mieliśmy takie możliwości w telefonach z najwyższej półki. Redmi Note 10 potrafi wyciągać takie smaczki.
Natomiast brak NFC, słaba jakość rozmów oraz przeciętny poziom brzmienia muzyki sprawiały, że tylko częściowo byłem usatysfakcjonowany z korzystania z tego sprzętu. Telefon nadrabiał baterią, która potrafiła jechać na jednym ładowaniu nawet 6,5 h – 7 h. Dostarczane są też aktualizacje, które poprawiają efektywność działania smartfona. Jak za te pieniądze, na jakie Redmi Note 10 jest wyceniany – myślę, że można na kilka kompromisów pójść. O ile chociażby takie NFC nie jest dla nas absolutnym priorytetem. Dla mnie jest, więc okazał się to taki brak, który trudno było mi zaakceptować.
Na koniec może jeszcze słowo na temat zdjęć macro. Oczywiście, że 2 Mpx aparat wywołuje u nas raczej uśmieszek pod nosem niż podekscytowanie. Ale byłem zaskoczony, że pomimo tak małej matrycy – dostajemy obiecujące zdjęcia z mikroświata. Podkreślam – 2 Mpx nie robiło szału (co widać bez specjalnych wnikliwych analiz), ale gdyby Xiaomi dorzuciło lepszy przetwornik, to myślę że byłby to bardzo, bardzo ciekawy aparat w tym modelu.
Reszta informacji w wideorecenzji. Zapraszam do oglądania. Dziękuję za poświęcony na ten materiał czas. Mam nadzieję, że pomocny przy decyzji – czy warto wydać pieniądze na Redmi Note 10.