SŁOWEM WSTĘPU
Jakiś czas temu miałem okazję i przyjemność testować zegarek Sony Smartwatch 2, który z jednej strony nie porwał mnie swoimi funkcjami, ale z pewnością zaostrzył apetyt na więcej. Dzięki czemu z zaciekawieniem obserwuję, jak rozwija się ta gałąź urządzeń klasyfikowanych, jako elektronika/technologia ubieralna. Tym razem mam możliwość by jeszcze bardziej przekonać się do tych rozwiązań, a wszystko to za sprawą Sony Smartband, opaski na nadgarstek, która niemalże na każdym kroku rejestruje moją aktywność. Co ciekawe – wbrew pozorom przeznaczona jest dla ludzi o różnej aktywności fizycznej. Sprawdźmy, jak wygląda funkcjonowanie z taką opaską.
WYGLĄD
Nie ma tu zbyt dużo fajerwerków. To proste i stylowe urządzenie. Zapakowane zostało w ładne pudełko, a sprzęt czeka na nas pod akrylową „pokrywką”. W zasadzie opaski są dwie, o różnych rozmiarach. Dzięki temu nie potrzeba martwić się, czy urządzenie będzie pasowało na nasz nadgarstek. Ja do testów otrzymałem czarną wersję. Jeśli komuś nie będzie odpowiadał taki kolor ma wybór na stronie Sony i to w aż dziewięciu dodatkowych kolorach. Nie każdemu bowiem może przypasować czerń. Mi akurat ona bardzo się podoba, bo oprócz wersji białej jest najbardziej uniwersalna i będzie pasować do każdego stroju. Niemniej jednak, każdy może wybrać swój kolor, wśród których znalazł się nawet różowy.
Opaska wykonana jest z przyjemnego w dotyku sylikonu. Zewnętrzna cześć posiada paskowaną fakturę, która zapobiega ślizganiu się, a dodatkowo nadaje walorów estetycznych. Wewnętrzna część Smartband jest zupełnie gładka i mamy tutaj miejsce na serce opaski, czyli kosteczkę, dzięki której rejestrujemy całą naszą aktywność. Montuje się ją bardzo łatwo, wystarczy delikatnie wcisnąć w wydrążony otwór. Wyciąga się ją równie lekko, wystarczy wygiąć opaskę. Nie oznacza to jednak, że czujnik zamieszczony jest w niepewny sposób. Wręcz przeciwnie. Nie ma mowy by kostka wypadła sama, zresztą nawet gdyby ktoś się tego obawiał, to tak jak wspominałem – umieszczona jest po wewnętrznej stronie, a więc w momencie kiedy nosimy opaskę Sony Smartband, jest ona dodatkowo chroniona przez nasz nadgarstek.
Japończycy bardzo sprytnie rozwinęli pomysł na swoją opaskę. Wyciągana kostka nie tylko sprawia, że możemy nabyć inne kolory Smartband, ale dzięki temu teoretycznie można by było nosić ją w inny sposób, np. jako naszyjnik. Z pewnością pomysł ma potencjał i nie zdziwiłbym się, gdyby Sony rozszerzyło ofertę na inne elementy biżuterii.
Sama kostka, czyli najważniejsza część opaski, ma wymiary 40,7×15,3×7,8 m i waży 6 gram, co łącznie daje nam niecałe 21g. W praktyce oznacza to tyle, że noszenie opaski jest bardzo przyjemne, ponieważ prawie jej w ogóle nie czuć. Zestaw uzupełnia srebrny klips, który pełni dwie funkcje. Po pierwsze dzięki niemu spinamy opaskę, regulując sobie objętość zapięcia, w zależności od grubości naszego nadgarstka. Po drugie, dzięki temu przyciskowi możemy w prosty sposób zarządzać naszym odtwarzaczem, np. Spotify, czy Walkmanem. O tym jednak trochę później.
Smartband posiada wejście MicroUSB, które służy wyłącznie do ładowania. Nie wyposażono opaski w pamięć wewnętrzną, tak więc nie ma mowy o wymianie plików. Umieszczono tutaj dodatkowo jeden funkcyjny przycisk oraz 3 diody, które w zależności od rodzaju powiadomienia świecą w różnej konfiguracji. Mamy tutaj także procesor ARM Cortex-M0 32 bit, a także 16kB RAM.
Opaska Sony, spełnia normę IP58 i oznacza to, że śmiało można się w niej kąpać i pływać. Należy jednak pamiętać by kostka była dobrze włożona w opaskę, tak by woda nie dostała się do portu micro USB. Woda nie zostawia śladów, ani plam na sylikonie dzięki czemu nie musimy czyścić dodatkowo SmartBand, tak jak to miało miejsce ze SmartWatch2.
KONFIGURACJA
Opaskę możemy w bardzo szybki i łatwy sposób powiązać z naszym smartfonem. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba spełniać jeden dość istotny warunek. Nazywa się on – KitKat. Jeśli jesteście posiadaczami telefonów ze starszą wersją Androida niż 4.4, opaska staje się w tym momencie bezużyteczna. Oznacza to tyle, że możemy ją sparować nie tylko ze smartfonami Sony z wysokiej półki, ale np. ze starszymi urządzeniami, takimi jak mój LG Nexus 4, tyle że z zainstalowanym aktualnym wydaniem systemu.
Kolejny warunek, o wiele mniej problemowy to instalacja odpowiednich aplikacji. Pierwsza z nich to Smart Connect, druga Lifelog. I to ta będzie zbierać wszystkie informacje dostarczane jej poprzez opaskę. Sama konfiguracja Smartband SWR10 trwa bardzo krótko. Wystarczy przyłożyć ją w odpowiednim miejscu do smartfona, gdzie zlokalizowano moduł NFC i w około 1-2 minuty mamy obydwa urządzenia powiązane ze sobą. Potem pozostaje nam już element indywidualnej personalizacji.
Oczywiście musimy jeszcze założyć SmartBand na nasz nadgarstek, a to początkowo nie jest takie proste. Klips posiada dwa bolce, które ciężko wchodzą w otwory w pasku. Mimo początkowych trudności w końcu udało mi się samodzielnie zapiąć opaskę, ale trzeba użyć przy tym trochę siły.
Smartband utrzymuje łączność ze smartfonem za pomocą Bluetooth w wersji 4.0 Low Energy. Dzięki temu standardowi, opaska powinna pobierać mniej energii od smartfona, lecz z tym w praktyce bywa różnie.
BATERIA
Do czynienia mamy tutaj z baterią o pojemności 35 mAh, co wg producenta wystarcza na pełne 5 dni użytkowania. I tak rzeczywiście jest! Nie ma znaczenia bowiem, czy cały dzień spędzimy w domu, czy też biegamy, spacerujemy, czy siedzimy przy komputerze. Smartband nie nagrzewa się, a więc nie mamy do czynienia z jakimkolwiek dyskomfortem. Ładujemy ją za pomocą kabla USB, który dostarczony do zestawu jest bardzo krótki. Nie jest to jednak wada, ponieważ zawsze jest blisko laptopa, czy PC. Smartband ładuje się bardzo szybko i trwa to około 25-30 min.
Opaska ma za to duży wpływ na akumulator w smartfonie. W Nexusie 4, w którym normalnie narzekam na baterię, wraz z opaską zdarzało się, że ładowałem telefon… 3 razy dziennie ;) Nie ma się jednak co dziwić. Włączony moduł GPS, Bluetooth, Lifelog, które działają cały czas w tle – robią swoje i wszystko to wpływa na zużycie energii. Teoretycznie GPS może być wyłączony, ale od razu pojawia się nam informacja o tym, że „dane lokalizacji niedostępne”, co może rzutować na słabej precyzji uzyskanych wyników.
CODZIENNE UŻYTKOWANIE
Przyznam szczerze, że o wiele więcej zabawy miałem ze Smartband niż SmartWatch2. Jak na moje potrzeby, otrzymywałem więcej praktycznych informacji. Opaska jest dla mnie o wiele ciekawszym urządzeniem. Być może ma to związek z moimi zamiłowaniami do statystyk. Bardzo lubię podglądać, analizować np. moje wyniki na RunKeeperze, które osiągam podczas biegania, a te działają na mnie zawsze motywująco.
W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na świetną funkcjonalność w SmartBand, a konkretnie – srebrny klips. Dzięki niemu nie wyciągając telefonu z kieszeni, mogłem zmieniać piosenki na swoim odtwarzaczu w smartfonie, co podczas biegania było dla mnie świetnym i niesamowicie wygodnym rozwiązaniem. Wystarczy wcisnąć raz przycisk na kostce, a następnie odpowiednią ilość razy delikatnie stuknąć palcem w klips. Jeden raz oznacza play/pauza. Dwa razy – następna piosenka. Trzy razy – poprzednia piosenka. Bardzo proste i co najważniejsze nie muszę dekoncentrować wzorku na telefonie.
Smartband nie ma żadnego wyświetlacza i choć są momenty kiedy może go zabraknąć, nie traktowałem tego jako wady. Wszystkie potrzebne informacje widzimy na smarfonie, dzięki temu są przejrzyście i jasno przedstawione. Mały ekran zaburzyłby tylko ten obraz.
Tak, jak wspominałem wcześniej, za gromadzenie informacji odpowiada aplikacja Lifelog. W pierwszej kolejności warto ustawić sobie podstawowe funkcje takie jak określenie trybu nocnego. W ciągu dnia mamy włączony automatycznie tryb dzienny, ponieważ większość z nas wykazuje większą aktywność. ;) Tryb nocny włącza się automatycznie, ale to użytkownik ustala, w jakich godzinach przewiduje ciszę nocną.
Mamy również możliwość konfiguracji aktywnych powiadomień. Każdy SMS, czy też wiadomość na Messengerze lub Hangoutcie sprawia, że opaska delikatnie wibruje na naszym nadgarstku. Bardzo użyteczna funkcja. Dzięki niej nie zawsze będąc przy telefonie, wiemy że coś się dzieje, np. ktoś do nas dzwoni.
SmartBand poinformuje nas również trzykrotną wibracją, jeśli oddalimy się zbyt daleko od naszego smartfona. Następuje wtedy rozłączenie urządzeń. Oczywiście odległość ta jest różna, zależna od miejsca i otoczenia, w jakim przebywamy. W domu, czasami wystarczy wyjść do drugiego pokoju. Na zewnątrz odległość ta naturalnie się zwiększa. W momencie, kiedy jesteśmy już wystarczająco blisko, parowanie smartfona z opaską następuje automatycznie.
Jak widać na załączonych screenach, aplikacja LifeLog, tuż po uruchomieniu dzieli ekran na dwie części. Górna, to nic innego jak oś czasu, która wskazuje nam nasze poszczególne aktywności. W kółkach pozaznaczane mamy, co robiliśmy o danych porach dnia/nocy. Oś czasu możemy dowolnie przesuwać w poziomie, przeglądając jak wyglądał nasz dzień. Dodamy tutaj także zakładki, w których jest możliwość pozostawienia komentarza, np. dotyczącego określonej czynności.
Dolna cześć, podzielona jest na segmenty, które w szczegółach ukazują nam nasze czynności. I tak np. weźmy bieganie. Wybierając odpowiedni obszar wchodzimy w menu, gdzie zawarte są informacje dotyczące tylko tej konkretnej aktywności. W miarę upływu czasu korzystając z opaski, danych zbiera się coraz więcej i możemy porównywać je dzieląc na tygodnie, miesiące czy też lata. Nie przypadkowo wybrałem tutaj właśnie bieganie, ponieważ zauważyłem, że ilość przebiegniętych kilometrów nie zgadza się z tym co liczy mi RunKeeper. Lifelog zawsze zaniża dystans i jestem przekonany, że to właśnie ta aplikacja, a nie RunKeeper, ponieważ biorąc udział w zawodach, ta druga zawsze pokazywała mi prawidłowo dystans. Szczerze mówiąc dziwi mnie taka sytuacja. Zawsze mam włączony GPS i albo to wina aplikacji, albo opaski. Stawiałbym tutaj na to pierwsze, tym bardziej, że inne funkcje naszej aktywności również nie zawsze są dobrze zliczane.
Inną bardzo ciekawą funkcją jest monitorowanie snu. Opaska rejestruje nasz sen, sprawdzając kiedy jest głęboki, a kiedy płytki. Wygląda to bardzo ciekawie i zawsze rano z zainteresowaniem spoglądałem na „mój wynik”, ale zastanawia mnie jedna rzecz. Skąd Smartband wie, że śpię? Generalnie z moich obserwacji wynika, że w sporej części statystyki pokrywają się z rzeczywistością, aczkolwiek zdarzały się kwiatki. Siedząc np. przy komputerze, Lifelog pokazywał, że śpię. Inna sytuacja. Moja popołudniowa drzemka nie została w ogóle zarejestrowana i została oznaczona jako czas bez żadnej aktywności. Ma to swoje usprawiedliwienie. Smartband nie posiada pulsometru, który zapewne o wiele dokładniej rejestrowałby nasze czynności życiowe, ale pytanie brzmi, czy chcemy być aż tak kontrolowani? Sony obrał trochę inną strategię dla swojego produktu, który ma badać naszą ogólną aktywność, a nie np. bicie serca. To takie wypośrodkowanie, sprawia, że dla mnie np. jako osoby, która lubi biegać, taki pulsometr byłby świetnym rozwiązaniem.
Każda z kategorii, a jest ich 12, daje nam możliwość ustawienia sobie dziennego celu, który staramy się osiągnąć. Oczywiście w każdej chwili możemy go modyfikować. Zwiększać lub zmniejszać, niemniej jednak daje to sporą motywację, do tego by dany cel osiągnąć. Zdziwić się można np. jak dużo czasu przesiaduje się z smartfonem korzystając np. z Facebooka, co pokazuje ile czasu tracimy na przeglądanie zdjęć znajomych ;) Sam się zaskoczyłem, kiedy zobaczyłem moje podsumowanie i nie ma się tu zbytnio czym chwalić ;)
Ciężko określić również, jak wypada wynik spalania kalorii. Opiera się on na wzroście i wadze, którą podajemy na samym początku i trzeba brać go na pewien dystans. Nie będzie bowiem idealnie dokładny, tak jak np. monitorowanie snu.
Jestem przekonany, że aplikacja ta będzie się dalej rozwijać, dzięki czemu będziemy mieli jeszcze więcej możliwości „podglądania” naszej aktywności. Z pewnością pomoże w tym kolejna edycja samej opaski, która niewątpliwie powstaje w zaciszach biur projektowych Sony.
PODSUMOWANIE
Sony ma swój pomysł na opaski. Smartband SWR10 jest zdecydowanie przeznaczona dla wszystkich ludzi w ruchu, ale i też tych mniej aktywnych. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Od młodszych użytkowników, po osoby starsze. Pomimo tak niewielkiego urządzenia, zbiera ono sporo informacji, które pokazują w jaki sposób wykorzystujemy nasz czas. Ile tracimy np. na przeglądanie Facebooka, a ile wykorzystujemy na aktywny wypoczynek. Proste urządzenie, które świetnie spełnia swoją rolę i z pewnością ma potencjał na przyszłość.
Brakuje w nim czasami małego wyświetlacza, ale to z kolei podniosłoby cenę opaski, a nie jest to aż tak niezbędne. Smartband to bardzo fajny gadżet, ale osobiście nie kupiłbym bym jej. Z prostej przyczyny. Czekać będę na kolejną edycją i jeszcze większe możliwości, np. pulsometr oraz współpracę z aplikacjami do biegania takimi, jak np. wspominany przeze mnie wielokrotnie RunKeeper, czy Endomondo. W tej chwili Smartband jest momentami mocno niedokładne, a ja potrzebuję rzetelnych informacji, a nie ich namiastki. Natomiast jeśli miałbym decydować dzisiaj między Smartband, a SmartWatch2, to myślę, że już wiecie jaki byłby mój wybór. Smart opaski bardziej przekonują mnie niż smart zegarki.