Po dwóch latach użytkowania Nexusa 7 pierwszej generacji, powoli przymierzam się do zmiany sprzętu. O ile w 2012 model ten wprowadzał nowy trend mniejszych, bardziej poręcznych tabletów, dzisiaj na rynku mamy do wyboru całe mnóstwo różnych propozycji z tego przedziału. Obecnie, kiedy smartfony rosną, a wraz nimi przekątne wyświetlaczy, mniejsze tablety również przesuwają swoją granicę. Upodobania i potrzeby się zmieniają, podobnie jest u mnie, choć pewne rzeczy zostają. ;)
Po pierwsze – MARKA
Wybór nowego tabletu nie jest wcale taki prosty. Jest bowiem wiele ciekawych modeli i choć w trakcie różnych premier moje pożądanie szybko się zapala, to równie szybko gaśnie, a na końcu i tak pozostaje Nexus. Podobnie jak w kategorii smartfonów i tak samo jeśli chodzi o tablety. A więc przywiązanie do marki i to co ze sobą niesie. 18-miesięczne wsparcie, przez które zawsze otrzymujemy szybkie (nooo…, szybsze niż u innych) aktualizacje.
Po drugie – ANDROID…, CZYSTY ANDROID
To bez dwóch zdań jeden z najważniejszych elementów, na które zwracam uwagę. Wielokrotnie i do znudzenia pisałem o zaletach takiego systemu. Trzymam się tego zdania do dziś, choć nakładki różnych producentów kuszą wieloma funkcjami, które często sprawdzają się naprawdę świetnie, to znów po zachłyśnięciu się nimi na końcu i tak pozostaje miłość do czystego Androida. Przekonałem się o tym na moich obydwu Nexusach i w gruncie rzeczy żadne inne rozwiązanie systemowe mnie nie interesuje. Tym bardziej, że Android L zapowiada się bardzo dobrze i nie mogę się doczekać kiedy położę na niego swoje palce już w pełnej i oficjalnej wersji.
Po trzecie – HTC
Jestem cholernie ciekawy, jak będzie wyglądał wielki powrót na rynek tabletów tej firmy. Mało kto pamięta o samodzielnych próbach podboju tego segmentu przez tajwańskiego producenta. Dzisiaj wraz z Google pojawia się okazja by znów wykonać prawdziwie „wejście smoka”, obudzić się z wieloletniego marazmu i dzięki odniesionemu sukcesowi (innego wyjścia nie ma), dostać solidny zastrzyk motywacji, energii i oczywiście pieniędzy, by w pełni się odrodzić i znów walczyć z najlepszymi.
Po czwarte – ROZMIAR
Tak! Zdecydowanie czas na zmianę i 7 cali odstawiam na bok. 8- calowe tablety które pojawiały się u nas w redakcji, utwierdziły mnie, że jest to świetny, wręcz idealny rozmiar, który łączy w sobie komfort i wygodę pracy. Oczywiście Nexus 9 ma mieć przekątną wyświetlacza 8,9 cala i to też w moim przekonaniu jest odpowiednia wielkość, przy której zachowujemy mobilność. Dodatkowo przemawiają do mnie proporcje, które zbliżone są bardziej do tych znanych z iPada, co również dla mnie osobiście sprawdza się lepiej aniżeli panoramiczny układ 16:9.
Po piąte – CENA vs JAKOŚĆ
Seria Nexus ma to do siebie, że za rozsądne pieniądze, możemy być właścicielami dobrej klasy sprzętu. Nie tylko pod kątem wizualnym, ale przede wszystkim w tym, co kryją w swoim wnętrzu. Bardzo dobra specyfikacja techniczna, w połączeniu z beznakładkowym Androidem sprawdza się świetnie, co przy zachęcającej cenie jest jednym z atutów marki. Wszystko po to, by nie tylko najbogatsi mogli sprawić sobie fajny sprzęt. Tak dotychczas było. Czy tym razem też tak będzie? Nie byłbym niestety do końca tego taki pewien. Cena na starcie może rzeczywiście być dość zaporowa jak na Nexusa, ale jestem przekonany, że już kilka miesięcy po debiucie jego wartość spadnie i będzie można go nabyć za bardziej przyzwoite pieniądze.
Pozostaje mi czekać na oficjalna premierę. I choć nie mam takiego ciśnienia, jak przy premierze mojego Asus Nexusa 7, to z pewnością nie mogę się doczekać kolejnej edycji Google’owego sprzętu.