Tak przynajmniej wynika z ankiety przeprowadzonej przez Branding Brand na 1020 osobach w USA, które aktualnie posiadają jeden ze smartfonów tejże południowokoreańskiej firmy. Jeśli te deklaracje nie są czczymi mrzonkami, to wygląda to paskudnie. I jedno jest pewne, po jednej z największych afer mobilnego rynku, Samsung dostaje właśnie to, czego tak się bał. Spadek zaufania.
Oczywiście to tylko pewna statystyka i nie ma reguły na to, jak przełoży się na ostateczne wyniki sprzedaży aktualnych i przyszłych modeli, ale jest ona na tyle ciekawa, że 46 procent ankietowanych to użytkownicy, którzy posiadają telefon Samsunga do 2 lat. Pozostała część korzysta z rozwiązań Koreańczyków od 3 lat i więcej. Ci którzy stwierdzili, że ich droga z Samsungiem dobiega końca, podzielili się na różne obozy. I tak – 8 procent z nich zdeklarowało, że wybierze smartfon Google – Pixel. I muszę przyznać, że to całkiem sporo. 70 procent chce pozostać przy Androidzie, a 30 procent planuje przesiadkę do konkurencji czyli iOS. Tutaj również spodziewałem się, że odsetek chętnych na iPhone’a będzie większy. Apple oczywiście skorzysta na porażce Note’a 7, ale z tych statystyk wynika, że mimo wszystko Użytkownicy w zdecydowanej większości pozostaną wierni rozwiązaniom Androida. A przynajmniej tak planują. Nie chcą za to Samsunga.
Jak widać przypadek Note’a 7 z eksplodującą baterią sprawił, że społeczność mocno się podzieliła, a ilość osób, która deklaruje odcięcie się od produktów Samsunga mimo wszystko jest duża. Myślę jednak, że z czasem procent ten będzie malał i wpływ na to będzie miała m. in. premiera Samsunga Galaxy S8. Nie da się ukryć, że producent nie tylko będzie chciał przyspieszyć premierę – niestety – ale przede wszystkim na tym modelu ciąży ogromna presja. Wszystko bowiem musi być idealne, a sam sprzęt musi zachwycić świat. Tylko, czy to wystarczy do zmazania plamy?
Jest na to szansa, poprzednicy zarówno Galaxy S6 i S7 to bardzo dobre produkty, które zbierały pozytywne opinie, a Galaxy S7/S7 Edge to hity sprzedażowe. Galaxy S8 nie będzie miał jednak łatwo i dobre opinie poprzedników mogą nie wystarczyć. Obawa przez podobną wpadką, jak z Note 7 może być zbyt duża. Trudno bowiem będzie przekonać tych 40 procent dotychczasowych użytkowników, którzy ufali marce, że teraz wszystko jest już OK. Dość wspomnieć, że po premierze iPhone’a 6s od razu zauważono, że Apple wyciągnął wnioski z bandgate, a smartfon jest ciut grubszy od wcześniejszej szóstki. Tutaj grozi Samsungowi permanentne zwracanie uwagi na temperaturę obudowy w czasie pracy, w tym przy procesie ładowania.
Jest jeszcze pozostała grupa, która najwyraźniej nie przejęła się tak mocno aktualnymi wydarzeniami, a przynajmniej nie na tyle, by zerwać ze swoim dotychczasowym uznaniem i przyzwyczajeniami. I tu dochodzimy do najbardziej zaskakującej ciekawostki. Ci użytkownicy swoją lojalność wobec Samsunga opierają na… żywotności baterii. Za to właśnie m. in. doceniają produkty Koreańczyków, a przecież to właśnie ten podzespół pogrążył Samsunga. Można to uznać za interesujący paradoks i puszczenie „oczka” w stronę Samsunga przez los.
Źródło, foto: brandingbrand