[showads ad=rek3]
Spokojnie, to nie mają być drony szpiegujące. Te mają latać za właścicielem z jego własnej i nieprzymuszonej woli. Firma Lily Robotics, na kanwie gwałtownego rozwoju dronów przez ostatni rok opracowywała drona, który dzięki specjalnemu oprogramowaniu będzie mógł śledzić i filmować swojego właściciela. Niby nic nadzwyczajnego, a startup zgarnął właśnie 34 miliony dolarów z pre-orderu na 60 000 sztuk.
Sam dron nie różni się jakoś specjalnie od dotychczasowych konstrukcji. Produkt to zwyczajny quadrocopter, latający z prędkościami do 40 km/h i do wysokości 10 metrów nad poziom ziemi. Na pokładzie ma znaleźć się kamerka full HD (1080p z częstością 60 klatek na sekundę). Dron ma być wyposażony w autopilota, który na podstawie sygnału GPS, obrazu z kamery i małego nadajnika w kieszeni użytkownika, ma sam podejmować decyzje gdzie i jak latać. Autopiloty to dronów to temat dość znany. Każdy przemysłowy bezpilotowiec ma obecnie wbudowaną funkcję autopilota i samodzielnego lotu po określonej trasie. Przypuszczam, że wojskowe konstrukcje mają już możliwość śledzenia celu bez udziału pilota, Lili Drone to jednak pierwszy rekreacyjny dron z możliwością autonomicznego lotu. Dodatkowy fun factor daje możliwość startu przez rzucenie drona w powietrze.
Całe urządzenie to w zasadzie… latając kamera do robienia selfies. Samo urządzenie ma konkurować z GoPro, które planuje wypuścić na rynek podobny produkt. Pre-order i kampania crowdfunding’owa ruszyły w maju 2015 roku. Pierwotnie dostawy miały ruszyć w lutym tego roku, ale zostały przesunięte na lato. 45% zamówień pochodzi z USA. Zaskoczeniem dla producentów jest fakt, że duża część zamówień pochodzi z Chin. Dla większości klientów będzie to pierwszy dron.
[showads ad=rek3]