Jeszcze do niedawna byłem dość sceptyczny jeśli chodzi o dotykowe ekrany w Chromebookach. Bo niby po co? Środowisko jest zupełnie niedopasowane do obsługi palcem, zatem traktowałem to do tej pory raczej, jako ciekawostkę. Ale czytając o nowym 13,3-calowym Acer Chromebooku oraz widząc, z jakim impetem producent ten wprowadza kolejne warianty laptopów z Chrome OS na pokładzie, zaczynam rozumieć, że hybryda jest już tylko kwestią czasu!
I takie rozwiązanie byłoby już dla mnie dość atrakcyjne. Przecież to jedna z najlepszych dzisiaj opcji! Tablet, kiedy chcę oraz laptop, kiedy go potrzebuję. Kompaktowe rozmiary 13,3-calowego Chromebooka od Acera, niska waga oraz świetna wydajność na jednym ładowaniu baterii, to jedne z najmocniejszych zalet takiego rozwiązania.
Póki co dostajemy przy okazji targów technologii użytkowej w Las Vegas CES 2015 15,6-calowego Chromebooka od tego producenta, a także odświeżoną wersję obecnej „trzynastki”, tyle że z dotykową matrycą. Nie jest to jeszcze hybryda, ale wszystko zmierza moim zdaniem w tym właśnie kierunku. Specyfikacyjnie nic się nie zmienia, zatem to wciąż model z baterią, która pozwala na 13-godzinną pracę (wersja z ekranem HD, bo z FHD 11,5h), a komputer napędzany jest superszybką Nvidią Tegra K1 i opcjonalnie dostępny z różnymi wariantami pamięci.
Acer zdradza przy tej okazji, że cena tego modelu zacznie się od 329 EUR w naszym regionie, czyli biorąc pod uwagę dzisiejszy kurs powinna wynieść jakieś 1420 zł, co w naszych realiach mogłoby się przełożyć na sumę ok. 1600-1700 zł, ale trudno stawiać póki co takie tezy, chociaż w Europie laptop ten miałby znaleźć się na sklepowych półkach jeszcze w tym miesiącu (raczej pod koniec stycznia), a to oznacza, że i my możemy mieć nadzieję, że zobaczymy je także u nas, wówczas wszystkie wątpliwości się rozwieją.
Jeśli więc nie kupiliście jeszcze swojego Acer Chromebooka, a nosicie się z takim zamiarem – warto poczekać. Ja póki co zostaję ze swoim Asusem Chromebookiem C200, aczkolwiek hybryda byłaby dla mnie najlepszą opcją, ku której bym się skłaniał. Z drugiej strony mam też doświadczenie z podobnym rozwiązaniem od Asusa, kiedy rynkiem rządziły jeszcze netbooki. Wówczas nabyłem (i mam go do dziś) model T101MT, który posiadał obracany, oporowy i dotykowy zarazem ekran. Całość działała pod kontrolą Windowsa 7 w okrojonej, 32-bitowej wersji, była ciężka, nieporęczna i dość głośna, kiedy zaczynały pracować wentylatory.
I tam po raz pierwszy odczułem, jak bardzo ważne jest, aby system operacyjny był przystosowany do dotyku, inaczej to droga przez mękę, zatem w pierwszej kolejności oczekiwałbym zmian po stronie Chrome OS lub co najmniej możliwości uruchomienia zwykłego systemu Android obok platformy dedykowanej Chromebookom. Wszystko to jednak z pewnością dopiero przed nami!