Wielokrotnie recenzując smartwatche pracujące pod kontrolą Androida Wear lub też pisząc o samej platformie zaznaczałem, że po wyjęciu z pudełka i pierwszym włączeniu brakuje efektu WOW! Moim zdaniem to niezwykle ważne, aby nasz inteligentny zegarek nie tylko był funkcjonalny, ale też pozwalał na większą personalizację. Zarzucałem już Google, że mogli postawić na chociażby uproszczony interfejs dający łatwy i szybki dostęp do różnych aplikacji. Brakowało mi dodatkowych pulpitów z widgetami, a pomimo zainstalowania wielu apek i tak korzystam z kilku, bo o reszcie nie pamiętałem i ciężko mi się do nich przebijać.
Ale zamiast umartwiać się nad tym do bólu prostym interfejsem, postanowiłem sprawdzić, co można zrobić, aby to zmienić. I zdumiałem się, jak kapitalnie jestem w stanie odmienić swojego smartwatcha. Android Wear dzięki tejże właśnie ascetyczności, pozwala na bardzo, bardzo dużo opcji konfiguracyjnych. W mojej opinii – jako produkt masowy, powinien posiadać chociaż część z tych, które tutaj za moment opiszę.
Przyznam, że po raz pierwszy w życiu polubiłem dedykowane launchery, bo to o nich mowa. Jakkolwiek nie lubię ich na smartfonach (poza zaprojektowanymi producenckimi nakładkami), tak przy Androidzie Wear są one świetnym sposobem na przemienienie smartwatcha w intuicyjne urządzenie. Tak naprawdę na warsztat wziąłem dwie aplikacje, a przy okazji dowiedziałem się, że system dedykowany technologiom ubieralnym potrafi obsługiwać je jednocześnie!
W praktyce więc otrzymałem trzy środowiska – jedno centralne, klasyczne, czyli stockowe od Google, drugie wysuwane zza prawej krawędzi i trzecie wyciągane zza lewej. Żeby osiągnąć takie efekty zacząłem od zainstalowania pierwszego bohatera tego wpisu, czyli Bubble Cloud i niemal natychmiast kupiłem za nieco ponad 6 zł. Drugą apką, która zyskała moje zaufanie okazał się SWApp Launcher Wear.
1. Bubble Cloud
Arcygenialny launcher, który ma w sobie tyle funkcji, że głowa staje. Do tego jest prosty w obsłudze, chociaż może na początku nieco przytłaczać wielością rozwiązań. Zasadniczo chodzi o to, że interfejs bardzo przypomina ten znany z Apple Watcha, ale zdaje się, że Bubble Cloud był pierwszy. Na smartwatchu dostajemy dostęp do dwóch pulpitów – jednego, który jest tym głównym, i do którego możemy przypiąć bąbelki z aplikacjami, a drugi to ten, w którym zebrane są wszystkie pozostałe, i z którego możemy je na ten ekran domowy przenosić (ten nazywa się Archiwum).
Trochę brakuje mi tego, aby pływały po ekranie, bo nadałoby im to sporo dynamiki. Ale już sam pomysł na taki interfejs zdradził mi, że ten z Apple Watcha może być bardzo funkcjonalnym. Czytałem już w prawdzie, że niekoniecznie na zegarku z nadgryzionym jabłkiem wygodnie się po nim nawiguje, szczególnie używając koronki, ale jeśli o mnie chodzi, już wiem, że odnalazłbym się w takim układzie.
Z najbardziej podstawowych opcji są takie, które pozwalają łatwo wyregulować wielkość bąbelków (bo w nie są wpisane ikony aplikacji), a także odstępy pomiędzy nimi. Możemy też przełączać się pomiędzy różnymi wariantami ułożenia. Minusem jest fakt – albo sam tego jeszcze nie odkryłem – że nie można do końca samemu ułożyć bąbli. Natomiast już fakt, że jeden rzut oka pozwala ogarnąć, co mamy na pokładzie znacznie ułatwia pracę ze smartwatchem. Pomimo, że zegarki z Androidem Wear nie mają zbyt wielkich ekranów i oscylują z przekątnymi w granicach 1,3-2 cale, to jednak na chociażbym moim 1,63-calowym Samsungu Gear Live – sprawdza się takie osadzenie aplikacji kapitalnie.
Co ciekawe – pomimo faktu, że apka wciąż jest rozwijalna i sam autor prosi o dozę cierpliwości w obcowaniu z nią, to jednak bardzo przyjemnie dopasowuje się do wszystkich moich potrzeb. Zdarzają się momenty, kiedy lekko coś przycina, ale myślę, że to tak naprawdę wyłącznie kwestia optymalizacji. Środowisko obsługuje się bardzo wygodnie i przyjemnie.
Do najważniejszych zalet Bubble Cloud należą:
- możliwość zmiany standardu wyświetlania godziny z analogowej na cyfrową tarczę;
- zdecydujemy o tym, czy po wygaszeniu ekranu ma się wyświetlać godzina w trybie ambient mode, czy holo, w którym bąbelki tracą żywe kolory, ale są wciąż widoczne;
- wielkość bąbelków daje się zmieniać, a ulubioną można „zamrozić”, aby po zmianach układu zawsze były tak samo duże;
- regulacji poddać daje się wrażliwość na dotyk, aby przypadkowe muśnięcia nie uruchamiały niechcianych apek;
- wybór aplikacji może odbywać się z animacją – czyli powstaje efekt najazdu na bąbelek, który się powiększa i rozmywa, a wówczas włącza się dana apka;
- możliwy jest wybór stylu wypełnienia bąbelków lub ustawienia przezroczystości, ale możemy też wybrać sposób wyświetlania bez nich;
- wybrać możemy kolor tła, czyli pulpitu, na którym są bąbelki z aplikacjami;
- zdefiniujemy bąbelek z maksymalnie piętnastoma ulubionymi kontaktami, dzięki czemu wybieranie numeru okaże się jedną z najprzyjemniejszych funkcji;
- tak samo – możemy uwierzytelnić Gmaila, aby widgety Bubble Cloud mogły wysłać maile;
- chmurki bąbelków wypełniają się aplikacjami z danych kategorii.
2. SWApp Launcher Wear
Oto i drugi launcher. Mniej spektakularny, z mniejszą ilością opcji, ale niesamowicie przydatny i wygodny. W zależności od tego, czy posiadacie smartwacha z okrągłą tarczą czy też kwadratową, tak ułożenie aplikacji będzie od tego uzależnione. Na tej pierwszej prezentują się lepiej, bowiem rozmieszczone są tak, jak cyfry z godzinami, tworząc swego rodzaju tarczę. Na tej drugiej mamy po prostu interfejs podzielony na równe kwadratowe części.
Na środku znajduje się kwadrat wyświetlający cyfrowo zegar oraz zależnie od tego ile utworzyliśmy dodatkowych pulpitów – prostokątne paski. Aktywny podświetlony jest na biało. Punktem centralnym są strzałki skierowane do wewnątrz, które przeniosą nas na ekran główny standardowego pulpitu Android Wear. Kapitalnym rozwiązaniem jest możliwość ustawienia takiej samej tapety w tle, jaką mamy w smartfonie. Zaznaczam od razu, że jestem fanem prostego interfejsu, ostatnio dość mocno rozmiłowanym w Material Designie i takie połączenie z dedykowanymi tapetami napisanymi właśnie w tym stylu, daje świetne poczucie integralności ze smartfonem. Wyjątkowo dobrze współgra to z czystym interfejsem w Nexusach.
Fajne jest to, że w każdy kwadrat możemy wpisać nie tylko aplikacje, ale też kontakty czy konkretne akcje, jak zablokowanie ekranu, podtrzymywanie jasności czy zamienienie tarczy w latarkę. Jak na launcher przystało, skonfigurujemy również przestrzeń pomiędzy kolejnymi polami z apkami, wybierzemy z której strony ma się launcher wysuwać.
SWApp Launcher Wear nie jest może tak spektakularny, ale bardzo, ale to bardzo praktyczny w obsłudze. Dzięki temu bezproblemowo docieram do wszystkich zdefiniowanych apek, które są w zegarku, a jeśli chcę podyktować jakąkolwiek treść, to wystarczy że wypowiem OK Google, a całość odbywa się bezkolizyjnie.
Zarówno w SWApp Launcher Wear, jak i w Bubble Cloud podoba mi się to, że cały czas mamy dostęp do klasycznego, głównego pulpitu zaprojektowanego przez Google, na którym możemy ustawić interesującą skórkę, która w żaden sposób nie będzie kolidowała z obydwoma launcherami. Zależnie od dnia korzystam z jednej z tych trzech opcji, a że pracuje się z nimi niezwykle intuicyjnie, to płynie z tego czysta przyjemność.
Tutaj linki do obydwu tych launcherów: SWApp Launcher Wear oraz Bubble Cloud.